Na prawicy zawiązał się komitet społeczny ds. budowy łuku triumfalnego w stolicy, który sławiłby zwycięstwo Polaków w Bitwie Warszawskiej 1920. Jak twierdzą pomysłodawcy, łuk będzie "symbolem prawdziwego odradzania się narodu i przebudzenia drzemiającego pośród nas Króla Ducha".
Na pomysł wzniesienia monumentu wpadł satyryk Jan Pietrzak, prezes Towarzystwa Patriotycznego. "Trzeba działać, przecież w 2020 r. będzie setna rocznica jednej z najważniejszych bitew" – powiedział.
Jego inicjatywa szybko zyskała sympatię na prawicy. Na liście członków komitetu społecznego ds. budowy jest już 35 osób. Wśród nich m.in. politycy PiS Janusz Śniadek i prof. Zdzisław Krasnodębski, a także: Jan Żaryn, Andrzej Zybertowicz, Jarosław Marek Rymkiewicz, Rafał Ziemkiewicz, Ewa Stankiewicz oraz Tomasz Sakiewicz.
W odezwie zwolennicy budowy łuku piszą, że "musimy uwierzyć, że mimo uprawianej przeciw nam psychologii wstydu i przemysłu pogardy jesteśmy narodem wielkim, ze wspaniałymi perspektywami". "Polacy, jeśli uwierzą, że mogą i potrafią, zbudują nie tylko łuk narodowej chwały, ale też silne państwo" – dodają.
Póki co nie wiadomo jednak nawet, jak miałby wyglądać i gdzie stanąć monument. Grzegorz Kostrzewa-Zorbas, były polityk PO, a dziś publicysta i komentator portalu braci Karnowskich, zaproponował, by połączył on oba brzegi Wisły. Według niego łuk powinien być stworzony z wykorzystaniem najnowszych technologii - miałby połączyć światło i nowoczesne materiały.
Nie wszyscy podzielają jednak ten entuzjazm. Michał Borowski, współpracownik prezydenta Lecha Kaczyńskiego w czasach jego stołecznej prezydentury, w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" ocenił, że łuk nie powinien powstać. "Jako ostatni naczelny architekt Warszawy czegoś bardziej niedorzecznego nie słyszałem" – skomentował.