„Dieta bezglutenowa? Pewnie wydajesz sporo pieniędzy” - tak znajomi najczęściej reagują na moje wyznanie. Podobne obawy miałem, gdy kilka miesięcy temu okazało się, że ze względu na alergię muszę definitywnie porzucić wszystko, co z glutenem. Czy nagle będę musiał wydawać na jedzenie o wiele więcej? I przede wszystkim – o ile więcej? Jak się okazało, tanio nie jest, choć w efekcie... zaoszczędziłem.
To nie jest poradnik jak stworzyć ani prowadzić dietę bezglutenową. Artykuł pokazuje wyłącznie finansowy aspekt bycia bezglutenowcem, zaś po wszelkie informacje i porady dotyczące samej diety, celiakii czy alergii na gluten polecamy udać się do odpowiedniego lekarza.
Gdy kilka miesięcy temu okazało się, że mam uczulenie na gluten, moja dieta zmieniła się niemal z dnia na dzień. Koniec z burgerami, pizzą o 23.00, makaronami na mieście. Zniknęły białe bagietki, wiele przetworzonych produktów, słodycze, ciasta czy piwo.
Celiakia a alergia
Podkreślę od razu, że alergia to nie to samo co słynna celiakia – immunologiczna choroba genetyczna, przy której organizm w ogóle nie toleruje glutenu. Spożywanie go przy celiakii grozi bardzo poważnymi uszkodzeniami jelit, zaburza proces przyswajania składników odżywczych – i w skrajnych przypadkach może prowadzić do trwałego uszkodzenia jelit.
Mając alergię wiedziałem co prawda, że zjeść trochę glutenu i nic nie stanie się – pod tym względem alergia jest zdecydowanie lepsza od celiakii. Mimo to, gluten całkowicie usunąłem z jadłospisu.
Tylko dla bogatych?
W trakcie tych kilku miesięcy, od kiedy żyję na nowej diecie, wielu znajomych dziwiło się cenom produktów bezglutenowych. Wielokrotnie też spotkałem się z opiniami, że bezglutenowa dieta jest „tylko dla bogatych”. Jest to tylko połowiczna prawda – faktycznie produkty te nie należą do najtańszych, ale nie oznacza to, że trzeba wydawać na jedzenie więcej, niż normalnie.
Warto podkreślić, że w małych eko-sklepach zazwyczaj ceny przewyższają te z supermarketów. W tych ostatnich, m.in. Simply i Almie, jest sporo bezglutenowych rzeczy do jedzenia i są one tańsze – decyduje o tym po prostu skala działalności sklepu.
Chleb – 15 złotych tygodniowo
To jeden z najdroższych elementów diety. Chleb na zdjęciu poniżej jest jednym z lepszych smakowo, jakie można kupić w Polsce. W lokalnym eko-sklepie kosztował 8,50 zł i niestety, równie dużo trzeba na niego wydać w supermarketach. Sam na śniadanie zjadam od 1/3 do połowy chleba, w związku z czym wystarczy raptem na 2-3 dni, co czyni go jednym z najdroższych.
Niestety, pod tym względem każde zwykłe pieczywo wypada lepiej – dwie kajzerki dziennie to w ciągu tygodnia wydatek maksymalnie 7 złotych, podobnie będzie z bochenkiem chleba. W moim przypadku kwota ta jest dwa razy większa, średnio 15-30 złotych tygodniowo, przy dużym spożyciu.
Warto jednak podkreślić, że jest co najmniej kilkanaście rodzajów bezglutenowego chleba: od bułek, przez ciemne, do „bułki paryskiej”. W sklepach znaleźć można nawet ciabatty tego typu – 10-13 złotych za opakowanie.
Jednym z tańszych jest jasne, bezglutenowe pieczywo za 6 zł/opakowanie – wystarczające na 4-5 dni – ale nie poleciłbym go nikomu. W przypadku pieczywa cena faktycznie przekłada się na jakość.
Dodajmy jeszcze tylko, że dla bardziej pracowitych istnieje wariant ekonomiczny: zakup specjalnego bezgluten-mixu do robienia chleba. Receptura jest bardzo prosta, z jednej torby powstają max. 2 bochenki chleba. Ceny miksów wahają się od 6 zł (w internecie) do 13 zł (w marketach i eko-sklepach).
Mleko 10 zł/litr, płatki do mleka, owsianki
Jeśli ktoś nie ma potrzeby jedzenia chleba na śniadanie, może go zastąpić owsianką bądź płatkami z mlekiem.
Pudełko płatków owsianych (zazwyczaj 500g) bez glutenu można kupić za 8-15 złotych (przy 3-5 zł za zwykłe płatki), w zależności od producenta i sklepu. Jedno opakowanie powinno starczyć na co najmniej cztery duże porcje lub nawet 7-8 mniejszych.
Gdybyśmy jednak chcieli robić owsiankę na bezglutenowym mleku, trzeba przygotować się na spore koszty. Co prawda, teoretycznie mleko nie zawiera glutenu, ale niektórzy lekarze - tak jak mój - przy celiakii zalecają kupowanie specjalnego mleka na wszelki wypadek ze względu m.in. na nie zawsze znane warunki produkcji. Na wielu produktach bowiem, w składzie, widnieje dopisek: "na terenie zakładu używa się glutenu". Od strony "technicznej" jednak białe, czyste (nie smakowe) mleko nie zawiera glutenu.
Litr mleka bez glutenu kosztuje od 7-15 złotych (2-5 złotych normalne mleko) i nawet przy mniejszych porcjach starczy raptem na 2-3 razy. Łącznie z płatkami, przy założeniu że jedno ich pudełko zużyjemy w 7 dni, daje koszt rzędu 20-30 złotych na tydzień.
Warto przy tym zaznaczyć, że jest i trzeci wariant – nie owsianka, ale mleko z płatkami w klasycznym rozumieniu tego sformułowania. Niestety wybór płatków jest ograniczony, ja trafiłem tylko na jeden rodzaj – bezglutenową wersję popularnych płatków kukurydzianych - 5,85 zł/200g (na zdjęciu poniżej), czyli niewiele drożej niż ich tradycyjny odpowiednik (4-5 zł/250 g).
Makarony, pizza – ceny obiadów w normie
Pizzę można zrobić na dwa sposoby: korzystając ze specjalnego miksu do ciasta na spód (9 zł/jedna pizza, dostępne w internecie) lub gotowe spody do upieczenia w podobnej cenie.
Makarony to wydatek co najmniej 6-7 złotych za opakowanie (250g). Wybór cenowy jest szeroki, od 6 do 20 złotych. Niewątpliwie pasty to jedna z najbardziej ekonomicznych form obiadu, jeśli tylko nie dorzucamy do nich krewetek i kawioru.
Pamiętajmy, że wszystkie pity, kebaby, placki robione na mące – odpadają, chyba, że są na bazie mąki bezglutenowej. Poza tym wybór produktów na obiad w takiej diecie pozwala rozsądnie i oszczędnie planować posiłki: mięsa, ryby, warzywa, ryż, kasze. Możliwości zmniejszania kosztów zależą tu tylko od nas. Osobiście preferuję zestawy ryż/makaron, warzywa, mięso, które można przygotować na 2 dni, są sycące, łatwe do przyrządzenia i zapakowania oraz stosunkowo tanie.
Słodycze – ceny prawie jak normalne
Odstawienie wafelków, ciasteczek, ciast i wszelkiej innej maści słodyczy było dla mnie chyba największą bolączką. Jak się jednak szybko okazało, i łakoci nie brakuje dla bezglutenowców, a ich ceny bywają albo bardzo bolesne albo bardzo zachęcające.
Czipsy bezglutenowe dzielą się na „prawdziwe” czipsy i „chrupki kukurydziane”. Te drugie (na zdjęciu) kosztują 4 zł, dostępne są na polskim rynku także paprykowe, bardziej przypominające zwykłe czipsy, droższe – 8 zł/opakowanie.
Do tego mamy do wyboru (wszystkie produkty można zobaczyć w poniższej galerii): bezy (8zł/opakowanie), herbatniki (5,50 zł), „pałki” kukurydziane (2,69 zł), biszkopty (8,50 zł), a nawet czekoladowe wafle (8,20 zł).
Dodatki, półprodukty: mąka, przyprawy, keczup, musztarda, majonez
Jeśli ktoś nie umie wytrzymać bez keczupu, musztardy lub majonezu, czeka go ciężka przeprawa – wszystkie bowiem są dosyć drogie. Słoik majonezu to wydatek 8-10 zł, podobnie jest z musztardą. Keczupu bezglutenowego nie udało mi się znaleźć w żadnym sklepie, ale w internecie są one dostępne w cenie 5,33 zł/butelkę (300 g).
Mąka bezglutenowa jest niestety dwa razy droższa niż zwykłe – 6 zł za 0,5kg.
Bezglutenowcy muszą też uważać na przyprawy, więc najlepiej kupować te pewne co do braku glutenu. 300 gram przypraw to koszt rzędu 7-10 złotych, a więc sporo. Osoby z celiakią muszą jednak ściśle przestrzegać zakazu spożywania glutenu, więc muszą pogodzić się z ceną i faktem, że również w restauracjach powinny uważać na wszelkie dania z przyprawami.
Jest drogo, ale...
Jak widać, bezglutenowe produkty faktycznie są droższe – czasem sporo – od normalnych. Nie musi to jednak oznaczać odchudzenia portfela. Ba – zmiana diety może nawet w finansach wyjść, tak jak mi, na plus.
Dzieje się tak z prostego powodu: bezglutenowcy z automatu muszą odrzucać wszystkie fast foody (gluten może znajdować się tam nawet w frytkach – o czym np. KFC informuje na swojej stronie), wiele przekąsek, słodyczy i szeroko pojętego jedzenia na mieście. Dzięki temu można zobaczyć, ile wydaje się na jedzeniowe drobne przyjemności czy szybkie obiady na mieście, zazwyczaj znacznie droższe niż samodzielne gotowanie.
Zmiana diety jest więc szansą na zracjonalizowanie trybu życia w kwestii posiłków, a tym samym – zmniejszenia kwot wydawanych na jedzenie. Tym bardziej, jeśli bezglutenowe produkty będziemy zamawiać w internecie, gdzie np. na stronach producentów są one nieco tańsze niż w sklepach. Przy czym już teraz w supermarketach znajdziemy wszystkie te rzeczy i zapewne tylko kwestią czasu jest ich pojawienie się także na półkach dyskontów.