W sobotę unijni przywódcy zdecydują, kto zostanie nowym szefem Rady Europejskiej i zastąpi Hermana van Rompuy’a. Według informatorów agencji Reutera faworytem jest Donald Tusk, a forsuje go ustępujący przewodniczący. „Wysokie czynniki w PO mówią, że wczorajsze wystąpienie w Sejmie było pożegnaniem” – pisze z kolei Agnieszka Rucińska z Informacyjnej Agencji Radiowej.
Donald Tusk poświęcił wiele wywiadów na zapewnianie, że zostaje w Polsce i nie wybiera się do Brukseli. Mimo to jego nazwisko nadal jest w grze o stanowisko szefa Rady Europejskiej, o czym informuje Reuters. Co więcej, polski premier jest faworytem, promowanym przez ustępującego przewodniczącego Hermana van Rompuy’a.
Agencja powołuje się na źródła „zbliżone do procesu decyzyjnego”. Informuje, że van Rompuy poświęci czwartek i piątek na rozmowy telefoniczne z liderami państw Unii Europejskiej. „Jeśli nikt nie będzie przeciwko Tuskowi, mamy umową” – piszą dziennikarze agencji.
Według ich analizy to byłoby nie tylko zwycięstwo i docenienie 10 państw, które weszły do Unii w 2004 roku, ale też potwierdzenie pozycji Polski, jako jednego z unijnych liderów „obok założycieli Unii – Francji i Niemiec”. Doniesienia Reutera zdają się też potwierdzać informacje polskich dziennikarzy.
Jeśli te informacje okażą się prawdą, Tusk zostanie obwołany nowym szefem RE 30 sierpnia, ale stanowisko obejmie dopiero 1 grudnia, już po wyborach samorządowych w Polsce.
Do informacji odniósł się także prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Szeroko uśmiechnięty, w czasie wystąpienia w Mińsku Mazowieckiem stwierdził: – A bierzcie go do tej Rady. Wszędzie, byle nie tu.