Dzisiejsza "Gazeta Wyborcza" publikuje artykuł Andrzeja Klesyka, prezesa PZU, który przedstawia gorzką analizę rynku pracy w Polsce. Szef największego polskiego ubezpieczyciela pisze: "mamy kłopoty z analizą, (…) odrzucaniem śmieci i wynajdywaniem najwartościowszych danych. Szczególnie widać to w formalnej edukacji, która w wielu dziedzinach traci sens". W TOK FM odpowiada mu nowo wybrany rektor UW. "To są w dużym stopniu przyzwyczajenia wyniesione ze szkół średnich" - mówi prof. Marcin Pałys.
Andrzej Klesyk zarzuca polskim uczelniom, że nie przygotowują pracowników do praktycznego działania w firmie, a jedynie zapewniają teoretyczne podstawy. Dodaje, że przez to firmy działające na naszym runku nie szukają już absolwentów kierunków odpowiadających stanowisku, które mają zająć, lecz po prostu ludzi "tych, którzy myślą samodzielnie". Jako przykład podaje absolwentów biologii czy fizyki nuklearnej, których firmy konsultingowe zatrudniają jako specjalistów od analizy danych.
Zarzuty o niedostateczne nauczanie tzw. miękkich kompetencji odrzuca prof. Marcin Pałys, który kilka dni temu został rektorem największej polskiej uczelni. - Spójrzmy na uczelnie w Polsce. Mamy ich około 400, w tym 100 publicznych i 300 niepublicznych. Niektóre są dobre, inne gorsze. W sytuacji kiedy wkładamy wszystkich do jednego worka i mówimy, że "każdy jest odpowiedzialny ze kształcimy w dany sposób" to nie jest do końca prawda - broni się w radio nowy rektor UW. - Są uczelnie które wkładają dużo pracy w to żeby ich absolwenci byli na najwyższym poziomie, ale są też tacy, którzy przykładają się mniej lub nie maja takich możliwości.
Jednak nawet najlepsze polskie uczelnie nie poświęcają wystarczającej uwagi praktyce. Na większości kierunków ograniczają się do kilkudziesięciu godzin w ciągu całych studiów. Większość studentów z kolei nie dba o zdobycie doświadczenia na własną rękę. Popularne jest stwierdzenie, że pracodawcy oczekują od świeżo upieczonego absolwenta uczelni pięcioletniego doświadczenia. Od słów do czynów jednak daleko i nadal przeważająca część studentów wyznaje zasadę że studia to okres studiowania a czas na pracę przyjdzie po nich. To zdecydowanie za mało uważa Andrzej Klesyk.
W jego opinii młodym pracownikom brakuje przede wszystkim umiejętności wybrania z natłoku danych tych, które są istotne a później ich analizy. Zapewnia jednak, że jako pracodawca nie oczekuje od świeżo upieczonych absolwentów doskonałości i wszechwiedzy, ale potencjału i samodzielnego myślenia, które pozwolą im się rozwinąć. Przytacza też realia panujące na najlepszych amerykańskich uczelniach, które duży nacisk kładą na etykę. Tam nie mam mowy o ściąganiu na egzaminach, co z pozoru błahe, jest ważną szkołą i później procentuje w realnej pracy.
Na potwierdzenie tej niezbyt pomyślnej dla polskich uczelni opinii, Aleksandra Pezda przytacza na pierwszej stronie "GW" dane pokazujące, że w niektórych regionach prawie 60 procent bezrobotnych ma mniej niż 34 lata. Wielu z nich winę za taki stan rzeczy zrzuca na brak doświadczenia. Z kolei 90 proc. studentów z Trójmiasta i z Łodzi przebadanych przez agencję pracy Start People jest zdania, że warsztaty zawodowe na studiach są słabej jakości.
Jednak sądząc po wypowiedzi nowego rektora Uniwersytetu Warszawskiego, nie możemy się spodziewać szybkiej zmiany. - My widzimy ten problem bardzo dobrze - zapewnia prof. Marcin Pałys. Jednak umiejscawia do gdzie indziej niż Klesyk. - Proszę wziąć pod uwagę, że uczelnie przyjmują absolwentów szkół średnich. W ciągu 5 lat mogą zrobić wiele, ale nie mogą zrobić wszystkiego. To na co uczelnie narzekaj to niezwykle zróżnicowany i w wielu wypadkach bardzo niskim poziom absolwentów szkól średnich. To myślenie schematami i sklejanie informacji znalezionej w internecie, a mniejsza chęć żeby ja analizować. To są w dużym stopniu przyzwyczajenia wyniesione ze szkół średnich - ocenia naukowiec. Nie warto chyba pytać co odpowiedziałby na te zarzuty dyrektor dowolnego liceum. W sytuacji, gdy jedni spychają winę na drugich ciężko chyba liczyć na rozwiązanie problemu sygnalizowanego przez pracodawców.