Świadek holocaustu Jan Karski został dziś uhonorowany przez prezydenta Stanów Zjednoczonych Baracka Obamę najwyższym amerykańskim odznaczeniem przyznawanym cywilom, czyli Medalem Wolności. Otrzymał je pośmiertnie, bowiem odszedł już 12 lat temu. Biały Dom uznał jednak, że takie osobowości należy przypominać i czcić. Kim był bohater?
Medal Wolności otrzymują Amerykanie i cudzoziemcy, których dokonania życiowe miały wybitny wkład w podnoszenie poziomu bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych, lub reprezentowanie ich interesów narodowych, a także ci, dzięki którym zwiększa się pokój na świecie, czy rozwija kultura. W obecnej formie ustanowił go prezydent John Fitzgerald Kennedy w 1963 roku. Wcześniej Medalem Wolności odznaczano bowiem cywilów zasłużonych podczas II wojny światowej.
Pierwszy naoczny świadek
Medal Wolności USA
Inni odznaczeni nim Polacy to:
Zbigniew Brzeziński
Jan Paweł II
Jan Nowak-Jeziorański
Artur Rubinstein
Anna Walentynowicz
Lech Wałęsa
Jan Kurski na ten honor zasługiwał w obu przypadkach. Dzisiaj został doceniony przez Baracka Obamę własnie za to, że należał do pierwszych osób, które opowiedziały światu o koszmarze holocaustu. Był kurierem i emisariuszem rządu polskiego na uchodźstwie. W 1942 roku otrzymał misję, by w okupowanej Polsce i zebrać materiały dokumentujące nazistowskie zbrodnie. Zasłynął odwagą, gdy dwukrotnie przedostał się do żydowskiego getta w Warszawie, aby tam zbierać dowody, które polskie władze mogłyby przekazać społeczności międzynarodowej. Brawurowo udało mu się również zdobyć dowody zbrodni z obozu przejściowego dla eksterminowanych Żydów w Izbicy. Dostał się tam w przebraniu hilterowskiego żołnierza.
Jesienią tego samego roku przedostał się do Wielkiej Brytanii, gdzie przedstawił zebrane informacje o tym, jak dramatyczne wydarzenia mają miejsce w Polsce i jak naziści mordują setki tysięcy polskich Żydów. Na podstawie jego zeznań i mikrofilmów z dowodami powstał słynny "Raport Karskiego", który aliantom przedstawił ówczesny szef polskiej dyplomacji Edward Raczyński. Była to prawdopodobnie pierwsza tak szczegółowa i udokumentowana informacja potwierdzająca rozmiary eksterminacji narodu żydowskiego. W które wielu zachodnich polityków nie chciało uwierzyć.
Niestrudzony
Pół roku później Karski wyniki swojego śledztwa przedstawił osobiści prezydentowi USA Franklinowi D. Rooseveltowi. Wraz z odważną tezą, by zastraszyć nazistów, że jeżeli nie przestaną mordować Żydów, alianckie lotnictwo zrówna z ziemią ich miasta. Roosvelta bardziej interesowało jednak to, jak w okupowanej Polsce mają się nasze słynne na cały świat konie. Ignorancja przywódcy Stanów Zjednoczonych nie zniechęciła jednak Jana Karskiego i przez kolejne miesiące próbował zainteresować losem eksterminowanych Żydów innych wpływowych Amerykanów - od polityków po tamtejsze duchowieństwo i śmietankę towarzyską Hollywood.
Osoby, które wówczas spotkały bohaterskiego Polaka opowiadały, że w pewnym momencie swój raport potrafił przedstawić z pamięci w nieco ponad kwadrans, zdając sobie sprawę z tego, że wpływowi ludzie nie mają czasu na wielogodzinne prelekcje. Niestety jego relacją nie przejął się wówczas nikt. Tak długo, aż kolejni agenci alianckiego wywiadu nie zaczęli potwierdzać jego słów. W tym czasie hilterowcy zdążyli jednak wymordować w obozach zagłądy kolejne tysiące ludzi.
Wzór polskiej inteligencji
Jeszcze przed zakończeniem wojny opublikował w USA książkę "Story of a Secret State". Po zakończeniu II wojny światowej okazała się ona bestsellerem, z którego Amerykanie chcieli dowiedzieć się więcej o tym, jak wyglądało życie w tym miejscu, z którego napływały setki dramatycznych relacji o tym, że miejsca takie, jak Auschwitz powodowały obrzydzenie nawet wśród najtwardszych żołnierzy.
Po wojnie Karski został wykładowcą Uniwersytetu Georgetown w Waszyngtonie, gdzie pracował w Wydziale Służby Zagranicznej ucząc o stosunkach międzynarodowych i teorii komunizmu.