
Milionowe zarobki prezesów największych giełdowych spółek rozpalają wyobraźnię tych, którzy zarabiają średnio lub mało. Zwłaszcza, gdy okazuje się, że ktoś zarabia w jeden dzień tyle, co inni przez cały rok. Od trzech lat rankingom najlepiej zarabiających prezesów przewodzi Janusz Filipiak, założyciel i prezes informatycznej spółki Comarch.
Rozpoczynam pracę koło 6:00 rano i kończę wieczorem, koło 22:00. Odpoczynek mam wmontowany w program dnia. Pracuję nad dokumentami od rana do 10:00. Potem „zbieram się”, aby jechać do biura lub na spotkania, co jest dla mnie formą odpoczynku. Ten okres dnia mam zaplanowany jako czas, w którym zwalniam mózg od intensywnej pracy, „luzuję się”. Od 11:30 do 16:30 mam spotkania, potem wracam do domu. W domu pracuję wieczorem jeszcze około dwóch godzin. Załatwiam wtedy głównie e-maile i sprawy niewymagające dużego wysiłku intelektualnego. Ważne jest wyciszenie się przed snem i odpowiednia jego ilość.
Nowo-przyjęci pracownicy Comarchu często są zaskoczeni widząc, że szef osobiście „aprobuje” lub „nie zgadza się” pisząc maila przed 6 rano lub w okolicach godziny 22. Mniej niż 60 maili dziennie Filipiak wysyła tylko, gdy jest w podróży. Przykładowo: w zeszłym tygodniu był w Zurychu i Belgradzie. W tym tygodniu leci na dwie doby do Montrealu (z podróżą to cztery dni). Kilka dni temu z Krakowa wybrał się samochodem do Monachium na spotkanie z szefem firmy zainteresowanym oprogramowaniem Comarchu.
– Moja młodsza córka uczy się w szkole w Szwajcarii. W pierwszym roku nauki, aby nadgonić różnice programowe, zaczęła uczyć się w czasie przerw obiadowych. Nauczyciele zdecydowanie jej tego zabronili. Nie wyrazili również zgody na dołożenie dodatkowych lekcji ponad te które zaprogramowali. Sam też nie wierzę w efektywną pracę przez całe 8 godzin. Nie zgodziłem się, aby w firmie pracownicy mogli pominąć przerwę obiadową i dzięki temu wyjść wcześniej do domu – mówi biznesmen.
Nawet tak zorganizowany menedżer boryka się czasem z nieprzewidzianymi problemami. W slangu Filipiaka to „przerwania” - zdarzenia nagłe, nieprzewidziane, wymagające bezpośredniego działania. Zapewne widzieliście zabieganych, znerwicowanych menedżerów, z dwoma telefonami komórkowymi, po jednym przy każdym uchu. Budzą nasz podziw, jak ciężko pracują. A co ma im do powiedzenie profesor? To, że takie sytuacje często są przejawem złej organizacji pracy. Problem powstaje, gdy menedżer zbyt wiele spraw bierze na siebie, nie potrafi ich delegować na podwładnych. Wtedy dochodzi do czegoś, co dokładniej opisuje informatyka – „stos przerwań i kolejka do procesora”.
Uświadom sobie, co i w jakim stopniu jest ważne: rodzina, praca zawodowa, istnienie w społecznościach, odpoczynek. Poświęcając więcej czasu na pracę, mogę zarobić więcej pieniędzy i zapewnić lepszy byt rodzinie. Natomiast planując konkretne popołudnie konkretnego dnia, musimy się zdecydować, czy dłużej popracujemy, czy raczej wrócimy do domu, do żony i dzieci, pójdziemy popływać w basenie czy wyjdziemy z kolegami na piwo.
