Za sprawą historii ciężkiej choroby Robina Gibba z legendarnego zespołu Bee Gees cały świat przypomniał sobie, jak wielkim dramatem jest zapadnięcie w śpiączkę. Muzyka na szczęście udało się po kilku dniach wybudzić, a dziś lekarze mówią, że odzyskuje siły z dnia na dzień. W Polsce dla wielu zwykłych pacjentów śpiączka często oznacza jednak wyrok, także dla najmłodszych. Dlatego wszyscy czekają wreszcie na otwarcie kliniki "Budzik". - To już wkrótce - mówią naTemat jej twórcy.
Dramatyczny stan sławnego muzyka od pierwszych chwil, gdy stracił świadomość i zapadł w śpiączkę wywołaną przez pustoszący jego organizm nowotwór śledziły media na całym świecie. Donosząc, jak najlepsi lekarze walczą bez przerwy o jego powrót do życia. W pewnym momencie obawiano się nawet, że Gibb doczeka w tym stanie kresu swoich dni. - Prognozy były bardzo złe, widzieliśmy go już na cmentarzu - mówił dziennikowi "Daily Mail" doktor Andrew Thillainayagam. - Byliśmy przekonani, że Robin dotarł do kresu swoich sił. Jednak jego odwaga, żelazna wola i niesamowicie silna psychika sprawiły, że pokonał zbliżającą się śmierć. Jest teraz zupełnie przytomny i samodzielnie oddycha. Trzymamy go podłączonego do aparatury tylko profilaktycznie - opowiadał.
Półtora roku
Od chwili odniesienia urazu
To najważniejszy czas na walkę o wybudzenie
Nie bez znaczenia w tym przypadku był jednak również fakt, że Robin Gibb mógł liczyć na pełne, stałe i profesjonalne wsparcie medyczne. Bez tego nawet największy hart ducha może bowiem zdać się na nic. A tak niestety wygląda rzeczywistość wielu zwyczajnych ludzi, którzy z powodu różnych urazów i chorób nagle tracą kontakt z otaczającym ich światem. Kolejki, ograniczona czasowo przez restrykcyjne przepisy opieka specjalistów, brak odpowiednich miejsc w szpitalach. Dla polskich pacjentów to niestety codzienność, która w codzienność do końca życia może zamienić też śpiączkę. Szczególnie smutne jest to, że w podobnej sytuacji wciąż są także dziecięcy pacjenci, przed którymi po wybudzeniu mogłoby czekać przecież całe życie.
Od wielu lat o zmianę tego dramatycznego stanu walczy Fundacja "Akogo?" kierowana przez znaną aktorkę Ewę Błaszczyk. Która najlepiej wie, jakim dramatem jest walka o wybudzenie ze śpiączki własnego dziecka. Sama walczy o to, by córkę Olę przywrócić światu już od 12 lat. W maju 2000 roku sześcioletnia wówczas Ola zakrztusiła się, biorąc tabletkę i napój, którym ją popijała dostał się do płuc. Straciła przytomność i choć w kilka chwil później była już pod opieką lekarzy w szpitalu, nie odzyskała świadomości do dzisiaj. Podobno bywa, że czasami robi się bardziej ożywiona i szuka wzrokiem opiekunów.
Być może tak nie musiałoby być, gdyby kilkanaście lat temu mówiono o konieczności intensywnej i szybkiej rehabilitacji tyle, ile mówi się dzisiaj za sprawą starań fundacji jej mamy. Współpracujący z nią lekarze, jak mantrę powtarzają, że maleńki pacjenci największe szanse na wybudzenie mają przez półtora roku od momentu, gdy zapadli w śpiączkę. Tymczasem dzisiaj w zwykłym szpitalu mogą spędzić na oddziale zaledwie trzy, maksymalnie cztery miesiące. Co później? Są skazani na opiekę rodziców w domu, lub pobyt w specjalnym ośrodku. Zajmujących się jednak raczej medycyną paliatywną, a nie intensywną rehabilitacją. Jakie przynosi to skutki, łatwo się domyślić. Wybudzenie to podobno zawsze cud. Gdy chory jest w takiej sytuacji, tym bardziej rzadki.
400 dzieci
rocznie
zapada w Polsce w głęboką śpiączkę
Do przebudzenia z takiego stanu rzeczy ma doprowadzić więc "Budzik". Pierwszy naprawdę specjalistyczny ośrodek, gdzie lekarze z całą intensywnością co dnia będą walczyli o to, by dzieci jak najszybciej miały szansę znowu korzystać z pełni życia. Piętnaście łóżek dla pacjentów, a przy każdym miejsce dla rodzica - bo budzi miłość. Zamiast szarych ścian nowoczesne, przeszklone i słoneczne przestrzenie - bo budzi normalny świat dokoła. A na ostatnim piętrze hotel dla rodziców, którzy będą brali udział w lekcjach tego, jak właściwie opiekować się dzieckiem w domu. Tylko kiedy to wszystko wreszcie zacznie działać? O "Budziku" mówi się przecież od lat. Już pięć lat temu kamień węgielny pod jego budowę wmurowywała sama śp. pierwsza dama Maria Kaczyńska. W dwa lata temu media donosiły, że otwarcie wkrótce. Tymczasem "Budzik" to wciąż plac budowy.
I takim jeszcze trochę pozostanie. W "Akogo?" wiedzą już jednak, kiedy w klinice wreszcie pojawią się pierwsi pacjenci. - Robimy wszystko, by w ostatnim kwartale tego roku oddać budynek. Pacjenci mają więc być przyjmowani już z początkiem 2013 roku - mówi naTemat Anna Krzysztofowicz z Fundacji "Akogo?". Przyznając jednocześnie, że nawet wówczas wielu pacjentów i tak będzie musiało odejść z kwitkiem. Bo kilkanaście miejsc w nowej klinice nie rozwiąże problemów wszystkich. Co roku w naszym kraju w głęboką - mogącą trwać przez lata - śpiączkę zapada około 400 dzieci. - "Budzik" oczywiście nie załatwi potrzeb całego kraju. Jednak budynek to jedno. Inną sprawą jest specjalny program leczenia dzieciaków. W tej chwili jest jest on akceptowany w Ministerstwie Zdrowia, a gdy ruszy, to będzie coś, co można powielać w innych miejscach w Polsce - tłumaczy Krzysztofowicz.
Nowatorska klinika ma być bowiem przede wszystkim wzorem dla innych szpitali, które korzystając z doświadczeń warszawskiej kliniki będą mogły o wiele łatwiej tworzyć oddziały zajmujące się niesieniem najlepszej pomocy w tak specyficznych przypadkach. Przedstawicielka "Akogo?" przyznaje jednak, że w chwili obecnej nie ma wiele sygnałów, by ktoś w Polsce przymierzał się do podobnej inicjatywy i wszyscy raczej patrzą tylko na "Budzik". A jeżeli pojawiają się podobne projekty, to dotyczą dorosłych. Walkę o wybudzenie dziecka tuż od chwili, gdy doznało urazu przez najważniejsze półtora roku oferować będzie głównie klinika powstająca przy warszawskim Centrum Zdrowia Dziecka.
Co zrobić, by mogła to nieść pomoc jak najszybciej? W fundacji mówią, że największe problemy to oczywiście finanse. - Kryzys, który pojawił się także w naszym kraju sprawił, że aktywność sponsorów zdecydowanie się zmniejsza. I to jest dla nas odczuwalne - przyznaje Anna Krzysztofowicz. Prawdziwi przyjaciele jednak pozostali. - Fundacje, które nas wspierają na stałe wciąż są z nami. Na przykład fundacja Polsat, czy fundacja TVN. Mamy też patronat obecnej pierwszej damy Anny Komorowskiej - mówi z nadzieją.
Jak pomóc w budowie kliniki "Budzik"?
Wpłaty i darowizny fundacja Akogo? przyjmuje na ten numer konta:
54 1440 1101 0000 0000 0566 9774
Nordea Bank Polska S.A., ul. Wołoska 12, 02-675 Warszawa