Prof. Witold Kieżun twierdzi, że autorzy artykułu "bezkrytycznie cytują zupełnie nonsensowne insynuacje"
Prof. Witold Kieżun twierdzi, że autorzy artykułu "bezkrytycznie cytują zupełnie nonsensowne insynuacje" Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Reklama.
Temat kontaktów prof. Kieżuna z aparatem bezpieczeństwa PRL trafił nawet na okładkę najnowszego numeru „Do Rzeczy”. Autorzy artykułu – prof. Sławomir Cenckiewicz i Piotr Woyciechowski – podkreślili wprawdzie wojenne i powojenne zasługi prof. Kieżuna oraz dodali, że inne wydarzenia w żaden sposób ich nie unieważniają.
Zaraz później przeszli jednak do innego wątku, pisząc, że wiosną 1973 roku prof. Kieżun zaczął wchodzić w „bliskie związki z SB”.
"Do Rzeczy"

Kieżun opowiadał funkcjonariuszom lub sporządzał przy tym swoje doniesienia w taki sposób, by ich treść wpisywała się w ówczesny klimat ideowy. Często przypisywał swoim ofiarom żydowskie pochodzenie i związki z „wypędzonymi” w marcu 1968 r. Czytaj więcej

logo
Fot. "Do Rzeczy"
Przed opublikowaniem artykułu redakcja „Do Rzeczy” skontaktowała się z 92-letnim prof. Kieżunem, by poprosić go o komentarz. Profesor odpowiedział na tekst Cenckiewicza i Woyciechowskiego, nie kryjąc przy tym wzburzenia.
Prof. Witold Kieżun

Artykuł Sławomira Cenckiewicza i Piotra Woyciechowskiego, tak bezwzględnie mnie pogrążający, jest wprost przerażający swoją wiarą w wartość dowolnie wybranych materiałów bezpieki w bardzo małym procencie uzyskanych w czasie przesłuchań, bo takich w moim przypadku nie było więcej niż dziewięć–dziesięć, a w dużej większości z setek zarejestrowanych i czytanych listów (…).

Jak wielokrotnie już udowodniono, aktywność twórcza aparatu bezpieczeństwa była niezwykle rozwinięta. Autorzy mnie dyskredytujący bezkrytycznie cytują zupełnie nonsensowne insynuacje.
Czytaj więcej

Telewizja Republika, powołując się na asystenta prof. Kieżuna, poinformowała, że w związku z artykułem „Do Rzeczy” profesor „przeszedł poważną zapaść”. Asystent zasugerował, że zapaść została wywołana przez „wizytę Sławomira Cenckiewicza i Piotra Woyciechowskiego w domu profesora”. Obecnie prof. Kieżun czuje się już lepiej.
źródło: „Do Rzeczy”