
W tym tygodniu ma się odbyć głosowanie nad przyjęciem Konwencji o zwalczaniu i zapobieganiu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Przedstawiciele Kościoła znowu zaatakowali dokument. - To szerzenie ideologii gender! - grzmiał bp Ryczan w swoim przemówieniu na ten temat. Dlaczego dokument, który służy słusznej sprawie ma tyle samo przeciwników, co zwolenników?
Temat Konwencji ciągnie się już od ponad dwóch lat. Dokument został podpisany przez Polskę w grudniu 2012 roku, jednak był to dopiero pierwszy etap, niezbędny przy podpisywaniu umów międzynarodowych. Żeby Konwencja zaczęła obowiązywać, parlament musi przyjąć ustawę upoważniającą prezydenta do ratyfikowania dokumentu. Właśnie tego będzie dotyczyło głosowanie, mające się odbyć w tym tygodniu w Sejmie. Ten akt prawny ma na celu przeciwdziałanie wszelkim formom przemocy wobec kobiet. Stwarza także ramy prawne do ścigania i likwidowania przemocy.
Nie możemy mówić, że Europa nam coś narzuca, bo Polska jest jej częścią i to istotną. Nasze przystąpienie do Rady Europy w 1991 r. i do Unii Europejskiej w 2004 r. było świadomym i w pełni suwerennym krokiem. Europejska Konwencja Praw Człowieka jest częścią naszego prawa, a wyroki wydawane w Europejskim Trybunale Praw Człowieka nie sądzą naszych matek i ojców, a wpływają na podwyższenie standardów prawa i praw człowieka w naszym kraju. I dzieje się to przy udziale także polskich sędziów i prawników w polskich i europejskich sądach. Dzięki nim, polski ustawodawca sam doszedł do wniosku, że za dużo stosujemy np. kar pozbawienia wolności i potrzeba nam więcej probacji.
Zastrzeżenia przeciwników budzi też fakt, że Konwencja mówi przede wszystkim o przemocy wobec kobiet, a nie ogólniej – ludzi. Twarde dane nie pozostawiają jednak złudzeń, że ofiarami przemocy są w Polsce przede wszystkim panie. Co roku w naszym kraju, w wyniku „nieporozumień rodzinnych”, ginie 150 kobiet i 30 dzieci. Ponad 800 tys. kobiet jest ofiarami agresji, a 80 proc. wszystkich gwałtów na kobietach jest dokonywanych przez osobę znaną poszkodowanej – partnera lub kogoś z rodziny. Wreszcie najsilniejszy argument: ponad 95 proc. sprawców przemocy domowej to mężczyźni, 91 proc. ofiar to kobiety i dzieci.
Złowrogi gender
W treści dokumentu pojawia się też słowo, które ostatnimi czasy robi zawrotną furorę, a mianowicie płeć kulturowa, czyli legendarny gender.
„płeć społeczno-kulturowa” oznacza społecznie skonstruowane role, zachowania, działania i atrybuty, które dane społeczeństwo uznaje za odpowiednie dla kobiet lub mężczyzn; (Art. 3c.)Strony podejmują się uwzględnienia perspektywy płci społeczno-kulturowej we wdrażaniu i ocenie wpływu zapisów niniejszej konwencji (Art.6c.)
Problemy z prawem
W związku z sejmowym głosowaniem swoje stanowisko na ambonie zaprezentował też biskup Ryczan. O Konwencji wypowiadał się negatywnie. – Ogranicza ona prawa rodziców do wychowania, podstępnie wprowadza ideologię gender. Przecież w Polsce kobieta jest bardziej szanowana niż w innych krajach europejskich. Panie i panowie parlamentarzyści wszystkich ugrupowań politycznych, nie pozwólcie ideologicznym lękom dotykać polskiej rodziny. Rodzina i dom rodzinny są bastionem polskości, patriotyzmu, tradycji, rozwoju i wiary – grzmiał duchowny.
Potrzebujemy tej konwencji, bo w Polsce wciąż borykamy się z nieskładnością własnego prawa. Np. dziewczyna, która urodzi dziecko w wieku 16 lat, może uzyskać pełnoletniość w świetle prawa tylko poprzez zawarcie małżeństwa. Dopiero taka sytuacja pozwoli jej zostać prawną opiekunką dziecka. I tutaj nie mówimy o biologicznym uwarunkowaniu płci, tylko właśnie kulturowym. Konwencja pozwoli wytyczyć obszary, które projektują zachowania przemocowe, a dzięki temu skuteczniej im zapobiegać
