Eskalacja konfliktu na Ukrainie sprawiła, że politycy i media znowu zaczęli interesować się energetyką. Z ust rządzących w tym kontekście najczęściej pada słowo "bezpieczeństwo". Polska ma być stabilna i niezależna energetycznie, a więc bezpieczna. Niestety, za słowami nie zawsze idą czyny – rządowy dokument "Polityka Energetyczna Polski do 2050 r." został dość jednoznacznie skrytykowany przez ekspertów.
Ogień krytyki
Pobieżność, brak konkretów, niezbyt rozwojowa wizja, liczne nieścisłości – tak, w skrócie, można opisać "Politykę energetyczną Polski do 2050 roku". Do powstania tego dokumentu – co jest osobną historią – Rada Ministrów powołała specjalny zespół, złożony z przedstawicieli izb, firm i świata nauki.
Hucznie zapowiadany dokument spotkał się jednak w branży z bardzo chłodnym przyjęciem, by nie określić tego bardziej dosadnie. Krytykują zarówno niezależni eksperci, jak i przedstawiciele firm, choć ci ostatni muszą to robić nieoficjalnie i po cichu. Póki co spółki energetyczne zgłosiły swoje uwagi do "Polityki energetycznej" i czekają, na razie bezskutecznie, na odpowiedź.
Specjaliści wskazują kilka aspektów, w których strategia rządu po prostu nie klei się w całość. W związku z tym postanowiliśmy dokładnie przebadać dokument i przeanalizować go pod różnymi kątami – nie tylko bezpieczeństwa kraju, ale też np. sposobu, w jaki rząd podejmuje decyzje w tej dziedzinie (bardzo ciekawy proces) czy... samego zespołu ekspertów, którego udział w tworzeniu ostatecznej wersji dokumentu wcale nie jest oczywisty.
Czy ktoś to przeczytał?
Nasz bloger i ekspert ds. Energetyki Adam Rajewski nawet w swoim wpisie, że cały dokument przygotowany jest... "niechlujnie".
Jako przykłady niechlujstwa Rajewski wskazuje już spis treści, gdzie pojawiają się... błędy programu MS Word. Zamiast numeru strony w jednym miejscu pojawia się tam komunikat o "nie zdefiniowaniu zakładki". Nie jest to jednak błąd techniczny. "Rozdziału, którego rzecz dotyczy w ogóle nie ma w tekście" – podkreśla inżynier.
To jednak tylko wierzchołek góry lodowej. Liczne błędy językowe, a nawet – na co wskazuje nasz bloger – pomyłki przy opisywaniu fizycznych wartości z tej dziedziny nauki. "Takie drobiazgi nie powinny się zdarzać na masową skalę w poważnym dokumencie rządowym, nawet jeśli to tylko „projekt”. Jest oczywiste, że korektor obok opublikowanych dokumentów nawet nie usiadł".
Są i zwykłe błędy w treści
Niestety, również w sferze merytorycznej rządowy dokument zawiera np. nieścisłości. W poszczególnych rozdziałach analizy i prognozy opierają się na danych z różnych lat, brakuje statystyk z 2013 roku, a więc bardzo istotnych z punktu widzenia energetyki, chociażby w branży węglowej. W niektórych zaś zestawieniach nie podano w ogóle źródła danych czy informacji na czym statystycznie opierają się prognozy.
Biorąc pod uwagę, jak ważna dla przyszłości Polski jest polityka energetyczna, postanowiliśmy dokładnie przeanalizować ten dokument i pokazać, jak rząd podjął ten istotny temat. Donald Tusk przekonywał w mediach wielokrotnie – w okresie wiosenno-wakacyjnym niemal co miesiąc – że bezpieczeństwo energetyczne jest jednym z kluczowych elementów polityki rządu. Niestety, patrząc na strategię opisaną w "PPE2050r", trudno uwierzyć w słowa byłego już premiera - o czym już w kolejnych odcinkach.
Zaprezentowane dokumenty przygotowane są po prostu źle. Nawet bardzo. I nie chodzi tu wcale o ogólną myśl przewodnią polityki, bo ta jest całkiem poprawna (choć z jedną poważną wadą). Chodzi natomiast o wielką niechlujność w przygotowaniu opublikowanych dokumentów. Jest ona widoczna na bardzo wielu poziomach.