60 tys. Polaków założyło w ubiegłym roku własną firmę w Niemczech – wynika z danych niemieckiego Państwowego Bank Rozwoju (KfW). Za Odrą działa już w sumie około 180 tys. polskich przedsiębiorców.
Dwa światy
Trzy lata temu Tomasz Napieralski, przedsiębiorca prowadzący duży biznes związany z handlem częściami samochodowymi, postanowił otworzyć oddział w niemieckim miasteczku. Przeprowadzka z Zielonej Góry kilkadziesiąt kilometrów za Odrę była jak podróż do innej bajki.
– Niestety, będę szczery do bólu. W Polsce tania jest tylko siła robocza. W Niemczech warunki do prowadzenia biznesu okazały się znacznie lepsze – mówi Napieralski i wylicza.
Wynajęcie hal magazynowych na zachodzie okazało się tańsze o około 75 proc. niż w Zielonej Górze. Podatek od nieruchomości jest niższy o około 90 proc. Znacznie łatwiejsze, w sensie administracji i papierkowej roboty, jest rozliczanie importu i eksportu części samochodowych poza Unię. Ale najbardziej Napieralski ucieszył z niższej niż w Polsce stawki VAT (19% w Niemczech, a 23% w Polsce).
- Przez ten wysoki VAT prowadzenie międzynarodowego sklepu internetowego jest w Polsce znacznie trudniejsze. Przy wielu produktach marża jest kilkuprocentowa, więc VAT niższy o 4 proc. może stanowić olbrzymie znaczenie dla powodzenia projektu – opowiada dalej polski przedsiębiorca.
Marsz na Berlin
Z analiz banku KfW wynika, że takich Napieralskich jest coraz więcej. Na zachód wyjeżdżają nie tylko ci, którzy chcą się dorobić „od zera”, ale sporo jest przedsiębiorców rzeczowo myślących o umiędzynarodowieniu swoich firm.
– Osoby o imigranckich korzeniach bardziej ofensywnie podchodzą do zakładania firm niż Niemcy. Przyjmujemy, że wielu z nich ma niezłe rozeznanie rynku. Trzy czwarte inwestuje i nie ma problemu z samodzielnym sfinansowaniem rozwoju firmy – wyjaśnia Joerg Zeuner, główny ekonomista banku KfW.
Jest pięknie, ale...
Żeby nie było tak słodko trzeba dodać, iż Niemcy skrupulatnie wyliczyli, że jedna piąta imigranckich biznesów upada po pierwszym roku działalności. Ale jak dodaje Zeuner, dzieje się tak także dlatego, że prowadzący jednoosobową działalność znajdują lepiej płatną pracę i przechodzą na etat.
Co kusi Polaków na Zachodzie? Najbliższy raj podatkowy to Berlin, wynika z opracowania Wydziału Promocji Handlu i Inwestycji przy polskiej ambasadzie. Kwota dochodu wolna od podatku firm - spółek osobowych wynosi tam aż 24 tys. euro. Różnica w stosunku do polskich podatków jest szokująca. Załóżmy, że dochód małej, ale dynamicznej firmy z branży instalacji elektrycznych wyniesie 50,3 tys. euro. Podatek dla firmy w Berlinie (liczy się również lokalny mnożnik) wyniesie 3702 euro (niecałe 15,5 tys. złotych). Przy takich samych dochodach w Warszawie, szef ekipy elektryków zaniesie do skarbówki 39 tys. złotych.
To tak z grubsza, potem liczą się szczegóły. Najniższa stawka podatku dochodowego dla osób fizycznych to 14 proc., w Polsce 19 proc. Dochód wypłacony z niemieckiej firmy w postaci dywidendy w 95 procentach przypadków jest nieopodatkowany, u nas łupie go po całości 19-procentowy podatek Belki. W Niemczech kwotę dochodu zaokrągla się 100 euro w dół. W Polsce fiskus liczy z dokładnością do 50 groszy.
Uprzejmy fiskus
- Nie słyszałem, by ktokolwiek skarżył się na agresywne kontrole czy inne uciążliwe działania skarbówki. Trzeba dużo nabroić, żeby służby zainteresowały się podatnikiem. Tymczasem polskie gazety pełne są tekstów o głupotach jakich czepia się fiskus. Samochód służbowy, delegacja, koszty reprezentacyjne firmy - wymienia Aleksander, właściciel małej firmy produkującej kosmetyki. Też kilka lat temu przeprowadził się do Lipska. W Polsce produkuje kosmetyki, które sprzedaje w całej Europie pod niemiecką marką.Ta „niemieckość” bardzo pomaga w interesach bo produkty „made in Germany” są postrzegane jako synonim jakości i skuteczności.
Ponieważ rynek usług księgowych jest bardzo konkurencyjny, to roczny koszt obsługi firmy, w tym zamknięcie bilansu, deklaracje VAT i podatku dochodowego, kosztują go 1300 euro (5,4 tys. zł). Za te same usługi w Polsce płaci tysiąc złotych mniej. Za to jaka różnica w dochodach. O dziwo taniej wychodzi mu wynajęcie biura: 6,20 - 8 euro za metr w Lipsku kontra 23 euro/m2 + VAT i opłaty w Warszawie (dane Jones Lang LaSalle).
- Wszystkie podatki rozlicza się przez internet i bez osobistego podpisywania dokumentów. Zdarzało się więc, że przez wiele miesięcy nie bywałem w Lipsku i nikt o nie wymagał ode mnie podpisywania jakichś miesięcznych deklaracji – chwali niemiecki ordnung podatkowy pan Aleksander.
Raj hydraulika
Lepiej niż w Polsce mają też hydraulicy, budowlańcy, mechanicy - przedsiębiorcy prowadzący własną działalność gospodarczą. Dopóki nie zarobią więcej niż 8 tys. euro, nie płacą podatku. W Polsce wolny od opodatkowania jest zarobek zaledwie 3091 złotych. Serwis Deutsche Welle opisuje historię Tomasza Płonki, Ślązaka, który przeprowadził się do Niemiec i zarabia w branży budowlanej. W pierwszym roku działalności nie płacił w ogóle podatków, bo kontrahenci zalegali mu z zapłatą faktur na 20 tys. euro.
W Polsce musiałby odprowadzić wszystkie daniny od wystawionych faktur, choćby miał przymierać głodem. W Niemczech jest sprawiedliwiej: nie masz dochodów - nie płacisz.
- Polacy nie potrafią się upomnieć, bo nie stać ich na prawników i nie mówią dobrze po niemiecku. To był horror, ale w kolejnych latach znalazłem już porządne uczciwe firmy, płacą na czas – mówił Płonka w rozmowie z DW.de
Indywidualnie przedsiębiorcy płacą wyższe niż w Polsce składki ubezpieczeń społecznych: 10 euro wypadkowego, 170-400 euro składki na ubezpieczenie medyczne. - Różnica jest taka, że w Polsce kupuje się bieda-służbę zdrowia, fikcyjne świadczenia i dostęp do kolejek, a w Niemczech można spokojnie wyleczyć sobie zęby na koszt ubezpieczalni – mówi Tomasz, handlowiec na działalności gospodarczej z Berlina.
Składka emerytalna wynosi w Niemczech 19,9 proc. a w Polsce 19,52 proc.. Niby podobnie, ale jest subtelna różnica. W Niemczech przysługuje 3-letnie zwolnienie dla młodych przedsiębiorców , a uprawnienia do godnej emerytury nabywa się już po 15 latach. W Polsce popracuje do 67 roku życia i nie wiadomo ile dostanie z ZUS.
Nie masz cwaniaka nad Polaka
Ale nie tylko talent, pracowitość i przedsiębiorczość zaoferowaliśmy Niemcom. Mamy też swój wkład w rozwój niemieckiej szarej strefy. Stowarzyszenie doradców podatkowych Nadrenii-Westfalii (Köln oraz Düsseldorf) biło na alarm, że do ich biur zgłaszało się wielu Polaków prowadzących jednoosobowe firmy i pragnących zamknąć rok podatkowy.
Pytani o umowy i faktury rozbrajająco rozkładali ręce: dostałem w gotówce 20 tys. euro i zapomniałem wystawić rachunku. Szef podatkowców tłumaczył w prasie, że taki numer nie przechodzi. Urząd skarbowy naliczy podatek od średniego dochodu w branży. Ordnung musi być - co też jest bardzo pożyteczną nauką.