80 procent Polaków marzy o własnym domu. Wielu z nich chciałoby zbudować go za mniej niż 100 tys. złotych, czyli wielokrotnie taniej niż wynosi cena mieszkania w dużym mieście. Okazje się, że optymistów nie brakuje, bo profil na Facebooku "Domy za mniej niż 100 tys. zł" polubiło już blisko 200 tys. osób. Czy marzyciele mieliby czego szukać poza internetem, a idea taniego domu ma jakiekolwiek fundamenty?
"Domy za mniej niż 100 tys. zł to społeczność pokazująca, że dom nie musi być drogi, że dom może być dla każdego" - czytamy na wspomnianym profilu na Facebooku. Pomimo że powstał dziesiątego sierpnia tego roku, a ostatni wpis umieszczono tam trzy dni później, z godziny na godzinę rośnie liczba osób zainteresowanych tanim "kwadratem".
Andrzej Roch Dobrucki, prezes Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa na naszą prośbę przejrzał projekty, które ekscytują marzących o własnym mieszkaniu facebookowiczów. – Nie ma tam podanych źródeł ciepła. Patrząc na dachy widać jedynie deski, bez jakiegokolwiek ocieplenia, nie ma specyfikacji materiałów, a brak podstawowych danych uniemożliwia ocenę. Może to suporeks obrzucony szalówką? – mówi ekspert.
Co i za ile?
– Ojoj śliczny! Taki to bym chciała, choć te 63 metry to zdecydowanie trochę mało – komentuje jedna z internautek. "Trochę mało" to jedno z częściej pojawiających się opinii pod zamieszczanymi w internecie projektami, ale najczęściej dotyczą one ceny a nie metrażu. Osoby prywatne i znawcy tematu dyskutują, co rzeczywiście da się wybudować za 100 tys. zł, jak również nad tym, co w ogóle możemy nazwać domem.
Jarosław Skoczeń z agencji nieruchomości "Emmerson" przyznaje, że dom za 100 tys. złotych to wspaniała wizja, lecz jego zdaniem nierealna. O ile kwota ta wystarczyłaby według niego na wybudowanie "drewnianej bryły", będzie to tylko początek kosztów. – Dom to też ziemia, która jest droga i podłączenie mediów. Ciekawy jestem jak z ociepleniem, które jest ważne nie tylko na mrozy, ale też chroni przed wilgocią – zauważa znawca branży, dodając, że to "projekty życzeniowe". Czy na pewno?
Marcin Gościmski z Działu Projektów Gotowych Muratora nie gasi zupełnie zapału osób, które chciałyby zamieszkać we własnym domu za mniej niż sto tysięcy. Wyjaśnia jednak, co trzeba mieć na starcie i co dokładnie możemy za tę kwotę otrzymać. – Jeśli ktoś wie czego szuka, to jest szansa, że wybuduje dom za tą tę kwotę. Natomiast będzie to dom malutki – mówi Gościmski. Jak "malutki"?
Dom jak mieszkanie
Kosztorysant twierdzi, że kwota 100 tys. złotych powinna wystarczyć na wykończony dom wielkości mieszkania. – Gdy spojrzymy na cenniki, to średnia cena wybudowania domu wynosi około 2200 zł za metr kwadratowy. Jest to cena netto. Wartość minimalna w zestawieniu to 1900 zł, a maksymalna to 3300 zł, co pokazuje rozbieżność w cenach. Jeśli podzielimy kwotę 100 tys. zł na 2200 zł, to uzyskamy 45 metrów kwadratowych domu – wylicza Gościmski.
Nasz rozmówca zauważa jednak, że w Polsce nie buduje się w zasadzie tak małych domów. – Nawet jeśli na początku ma to być dom parterowy przeznaczony dla 2 osób, Inwestorzy planują by w przyszłości móc wykorzystać poddasze "tak na wszelki wypadek". Dodają pokój dla gości, garaż dwustanowiskowy, kolejną garderobę, spiżarnię a dach dwuspadowy "ozdabiają" lukarną, by nie wyglądał "jak stodoła". I tak "Mały i tani w budowie" dom zamienia się w dużo większy budynek.
Polacy chcą budować jak najtaniej, ale niekoniecznie rozsądnie. Nie zawsze tez myślą o późniejszych kosztach eksploatacji domu. Zdaniem ekspertów, ludzie oszczędzają nie tam, gdzie powinni, czyli na przykład na kupnie projektu, robotnikach i oczywiście na jakości materiałów. – Tanie prowadzenie budowy nie oznacza kupowania najtańszych produktów. Wybierajmy rzeczy które są w miarę dobre, ale nie najtańsze, bo wszystko nam się rozwali by uniknąć kłopotów jeszcze przed zakończeniem budowy i trzeba będzie wymieniać materiały na kolejne – przestrzega nasz rozmówca.
Andrzej Roch Dobrucki uczula, że mówienie o domach za mniej niż 100 tys. złotych jest sianiem iluzji. – Szkoda, bo są to ciekawe i ładne propozycje rozwiązań – mówi prezes Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa. Niestety, tylko na papierze.
Warto by dać nagrodę temu, kto postawi dom za 100 tys. nawet licząc bez kosztów gruntów. Mam na myśli dom kompletny z pełnym oprzyrządowaniem, który pozwoli go użytkować.
Marcin Gościmski:
60 proc. ceny stanowią materiały, 20 proc. to koszt robocizny, a 20 proc. reszta, czyli wynajem maszyn i inne dodatkowe czynności, które trzeba wykonać. Jeśli będziemy pracować sami lub z pomocą znajomych, można zaoszczędzić do 20 proc. pod warunkiem, że posiadamy wiedzę budowlaną. Należy też pamiętać, że w procesie budowlanym są prace wymagające zaangażowania osób z odpowiednimi kwalifikacjami.