Każdy z nas marzy o płatnym urlopie, ale nie każdy go dostaje. A jeśli już, to musimy sobie na niego zapracować. Okazuje się, że istnieją firmy, które dają płatne urlopy "za darmo" i to jeszcze przed rozpoczęciem współpracy. Upadli na głowę? Nie, po prostu chcą aby nowy pracownik był nie tylko wypoczęty, ale i zmotywowany do nowych zadań.
Jason Freedman poszukiwał nowych pracowników do swojego startupu. Spotkał odpowiednią osobę, która spełniała warunki zatrudnienia, ale kandydat był poirytowany i wyczerpany. – Co druga firma pyta, jak szybko możesz zacząć – mówi Freedman, CEO w firmie 42floors.com. Jak mówi, nie chciał żeby nowy pracownik wchodził do jego firmy wprost z rynku, który go wyeksploatował. Postawił więc warunek: Przyjmę cię, ale musisz jechać najpierw na dwutygodniowy urlop wypoczynkowy. Zachwycony pomysłem pracownik przyjął warunek z ulgą.
Od tej pory Freedman proponował dwutygodniowy urlop przed rozpoczęciem pracy wszystkim nowym pracownikom. Jak mówi w rozmowie z slate.com, dzień w którym otrzymują jego ofertę, jest dla nich niczym Święta Bożego Narodzenia. Pomysł ten może się wydać pracodawcom nieco szalony, bo przecież nie znają nowego pracownika. Inwestowanie w prekacje mogą zatem okazać się wydatkiem nietrafionym. Jednak ci, którzy wprowadzili je w swoich firmach przekonują, ze długofalowo przynoszą one ogromne korzyści zarówno dla pracodawcy jak i pracowników.
Prekacje po polsku
– W Polsce też stosuje się prekacje – mówi Krzysztof Inglot z firmy Work Service. Na razie jednak na wypoczynek przed pracą mogą liczyć przede wszystkim menadżerowie zachodnich korporacji. – W polskim wydaniu prekacje menadżer wyjeżdża na własny koszt. Jest to dość popularne rozwiązanie, które ma na celu "wyzerowanie" się i danie odpoczynku mózgowi. Praca ta wymaga kreatywności i umiejętności szybkiego łączenia faktów. Człowiek przemęczony pracuje zaś w sposób schematyczny – mówi Inglot.
Wymiar urlopu wypoczynkowego wynosi:
20 dni roboczych - jeżeli pracownik jest zatrudniony krócej niż 10 lat,
26 dni roboczych - jeżeli pracownik jest zatrudniony co najmniej 10 lat. Czytaj więcej
Krzysztof Inglot zauważa potrzebę wypoczynku między jedną pracą a drugą i jego zdaniem, jest jedynie kwestią czasu, kiedy pracodawcy zobaczą, że to dobre rozwiązanie. – Takie wakacje są potrzebne, bo praca przez dłuższy czas w tej samej firmie i dla tego samego pracodawcy sprawia, że wpadamy w powtarzalne schematy. Przyjmując nowe stanowisko zmieniamy rodzaj wykonywanych zdań i osoba, do której je adresujemy. Zmiennych jest tak wiele, że mózg musi dostosować się do pracy w nowych warunkach – stwierdza mój rozmówca.
Pomysł podoba się również pracodawcy Kazimierzowi Sedlakowi z firmy Sedlak and Sedlak. Zauważa on, że problem motywowania ludzi jest trudny i złożony. Tym bardziej każda nowość w tym zakresie budzi ciekawość na rynku i tak też jest w przypadku prekacji. – Narzędzi nagradzania w tej chwili jest bardzo dużo. Nawet nie mamy świadomości, jak wiele. Jednym z pomysłów, o których ostatnio czytałem jest dodatek za ryzyko utraty pracy – mówi Sedlak.
Mój rozmówca wyjaśnia, że dodatek też może być stosowany niemal w każdym zawodzie. – Ma skłonić do podjęcia pracy nawet w warunkach, gdy człowiek ryzykuje, że nie jest to "wieczny zawód". Dwutygodniowy urlop też jest ciekawym podejściem do pracowników, bo to coś nowego, ale też na pewno motywującego. Powiem szczerze, że na mnie by to zadziałało i z przyjemnością zacząłbym nową pracę właśnie od prekacji – stwierdza mój rozmówca.
Dodatek za zmianę pracy?
Sedlak studzi jednak i emocje i zauważa, że mało który pracodawca jest skłonny do uprawiania działalności charytatywnej. – Ludzi to pracy przyjmuje się po to, żeby przynosili zyski firmie. Myślę, że te dwa tygodnie mogą wywrzeć naprawdę pozytywne wrażenie na pracowniku i rzeczywiście zmotywować go do zwiększonego wysiłku po takim urlopie – twierdzi Kazimierz Sedlak.
Założyciel pierwszej polskiej firmy doradztwa HR Sedlak & Sedlak rozumie, że niektórym prekacje mogą wydawać się absurdalne. Mówi jednak, że istnieje wiele "dodatków", które choć nietypowe, okazują się być skuteczne. – Na przykład dodatek za podjęcie pracy. Ktoś sobie gdzieś pracuje i trzeba go zachęcić do zmiany firmy. Aby pomóc mu się zdecydować, daje się mu ekstra premię za opuszczenie pracodawcy – mówi.
Reklama.
Jason Freedman
Nazwaliśmy to prekacjami. Trwały tylko kilka tygodni, a pracownik wrócił wyluzowany i wypoczęty. To było niesamowite. Czytaj więcej