Podczas pogrzebu Anny Przybylskiej odczytano list matki aktorki, w którym padły zaskakujące podziękowania pod adresem Leszka Czarneckiego i jego żony Jolanty Pieńkowskiej. Nie trudno domyślić się o co chodziło. Polski miliarder miał sfinansować zagraniczny wyjazd i terapię, jakiej poddała się Anna Przybylska.
Jolanta Pieńkowska i Leszek Czarnecki od 2007 roku prowadzą fundację pomagając młodym ludziom. Część z nich to chorzy na rzadkie choroby, którzy w Polsce nie mogą uzyskać leczenia lub nie stać ich na sfinansowanie drogich protez. Druga grupa podopiecznych to uczniowie i studenci, którym miliarder z żoną wypłaca 1300 zł miesięcznego stypendium na pokrycie kosztów nauki.
Informacji o pomocy dla zmarłej aktorki nie potwierdził, ani też nie zaprzeczył Wojciech Sury, rzecznik biznesmena i jego firmy Getin Holdingu. Nie jest jednak tajemnicą, że Czarnecki nie zabiega o popularność i poklask. A miałby się czym pochwalić.
Warto podkreślić, że jego fundacja opiera się w 99 proc. na własnym kapitale przedsiębiorcy. To zupełnie inna polityka niż ta, która prowadzi np. fundacja Nie jesteś sam, TVN, która zbiera pieniądze od widzów, a następnie Bożena Walter występuje przed kamerami stacji opowiadając o szczytnych dziełach. Tymczasem Leszek Czarnecki do 2010 przeznaczył na działanie charytatywne 55 mln złotych (dane fundacji).
W 2012 roku roku wydał 3,1 mln złotych z czego 1,4 na pomoc utalentowanym uczniom i studentom, a 1,2 mln na program pomagający chorym. Wśród nich był Kacper, u którego wadę serca wykryto już w 5. miesiącu ciąży. Fundacja miliardera sfinansowała konsultację i operację w jednym z wyspecjalizowanych szpitali w Monachium. Podobnych przypadków było kilka. 270 tys. to rachunki "za spełnienie marzeń" utalentowanych osób.
– Chcemy, aby jak najwięcej młodych ludzi miało szansę na właściwy rozwój, edukację, realizację marzeń. Dlatego pomagamy tym, którzy ze względu na trudną sytuację finansową, niesprzyjającą sytuację rodzinną albo stan zdrowia mają mniejsze szanse na samodzielne i godne życie w społeczeństwie – piszą twórcy fundacji.