„Polska wśród najszybciej bogacących się społeczeństw” - takie nagłówki od rana można przeczytać w polskich mediach. I faktycznie, w swoim najnowszym Global Wealth Report Credit Suisse stwierdza, że w naszym kraju liczba milionerów wzrośnie aż o 79 proc. w ciągu pięciu lat. Niestety, o czym polskie media nie wspominają, bogacić się będą głównie już bogaci, a rozwarstwienie społeczne będzie rosnąć – już w tej chwili jest ono u nas, według Credit Suisse, wysokie.
Będzie więcej milionerów. I co z tego?
Na całym świecie liczba milionerów w ciągu 5 lat ma wzrosnąć z 35 do 53 milionów, w Polsce – z 50 do 89 tysięcy. To ma, jak przepisują za PAP-em kolejne polskie serwisy, stawiać nas wśród najszybciej bogacących się społeczeństw. Dla porównania, liczba ta w 10-milionowych Czechach ma wynieść 47 tysięcy. Ale to tylko jedna strona medalu. Po zagłębieniu się w raport Credit Suisse, sytuacja Polski nie przedstawia się już tak kolorowo.
Poniższa mapa pokazuje średni poziom bogactwa na dorosłą osobę w danym kraju. Jak widać, wyróżniono na niej kilka pułapów: do 5 tysięcy dolarów, 5-25 tys. dol., 25-100 tys. dol. i wreszcie – powyżej 100 tysięcy. Jak łatwo zauważyć po kolorze, Polska plasuje się w grupie 25-100 tysięcy, a więc nie jest źle. Przy czym pamiętać należy, że jest to w zasadzie największy społecznie przedział – i może zawierać w sobie osoby zarabiające zarówno kilka tysięcy złotych miesięcznie, jak i kilkadziesiąt.
Credit Suisse umieścił nas w grupie o „średnim bogactwie”, a towarzyszą nam m.in. Czechy, Estonia, Węgry, Portugalia czy Słowacja, ale też Chile, Kolumbia, Meksyk, Urugwaj, Liban czy Arabia Saudyjska.
Duże nierówności społeczne
Jednocześnie w raporcie umieszczono nas w kategorii krajów o „wysokim rozwarstwieniu” majątkowym. Znajdujemy się w grupie państw, gdzie najbogatszy decyl (czyli 10 proc. najbogatszych ludzi) odpowiada za... ponad 60 proc. całego bogactwa społeczeństwa. Na takim poziomie nierówności znajdują się też: Austria, Dania, Niemcy, Norwegia, Izrael, Szwecja, Meksyk, Czechy, Korea Południowa, Arabia Saudyjska, Chile, Chiny, Kolumbia i Tajwan.
Z kolei w kategorii o największych nierównościach (gdzie najbogatsi odpowiadają za ponad 70 proc. bogactwa) znajdują się USA, Szwajcaria, Hong Kong, Argentyna, Brazylia, Egipt, Indie, Indonezja, Malezja, Peru, Filipiny, Rosja, RPA, Tajlandia oraz Turcja.
Jednocześnie raport chwali Polskę za to, że w latach 2000-2014 – taki okres badano – w naszym kraju nastąpił „drastyczny spadek” udziału najbogatszych w ogólnym dobrobycie. W 2000 roku 10 proc. najbogatszych ludzi w kraju odpowiadało bowiem za 69,9 proc. bogactwa, dzisiaj jest to 62,8 proc.
Teoretycznie więc mamy powody do zadowolenia, ale jak słusznie podkreśla raport, jest to wrażenie nieco złudne, bo w okresie 2007-2014 nastąpił wzrost udziału najbogatszych w ogólnym bogactwie. Prawdopodobnie też proces ten będzie postępować – a tym samym rozwarstwienie.
Wyścig na PKB
Ewidentnie więc ogłaszanie, że „polskie społeczeństwo jest wśród najszybciej bogacących się”, jest co najmniej nieprecyzyjne. Jeśli zaś przyjrzeć się innemu raportowi, „World Economic Outlook” opublikowanemu niedawno przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy, to okaże się, że rosnąć faktycznie będziemy – ale niekoniecznie przełoży się to na bogacenie obywateli.
Według MFW Polska pod względem wartości wytwarzanego PKB wyprzedzi bowiem Szwecję i Szwajcarię do 2020 roku. Niestety, nadal nie da to nam wstępu do G20 – trafimy bowiem „tylko” na 22. miejsce największych gospodarek świata. Już w 2015 nasze PKB ma wzrosnąć do 593 miliardów dolarów (dzisiaj są to 552 mld. dol.), a wzrost gospodarczy wyniesie 3,3 proc. Pod koniec 2014 roku wzrost ma wynosić zaś 2,8 proc., a więc skok będzie całkiem spory – o pół punktu procentowego.
To pozwoli nam wyprzedzić Szwecję (572 mld. Dolarów PKB w 2015) i Szwajcarię. Ta ostatnia, co prawda, dzisiaj znacznie nas wyprzedza – jej PKB to obecnie oszałamiające 679 miliardów dolarów, czyli aż o 127 miliardów więcej – ale w 2019 również Szwajcarów zostawimy w tyle. Wartość polskiego PKB ma wtedy wynosić aż 749 miliardów dolarów, podczas gdy w Szwajcarii będzie to „tylko” 736,7 mld.
Ale gdy przeliczymy to "na głowę"...
Ta napawająca optymizmem prognoza ma tylko jedną wadę: brzmi dobrze tylko na papierze. Trzeba bowiem pamiętać, że w Polsce mieszka 38 milionów ludzi, w Szwecji raptem nieco ponad 9 milionów ludzi, w Szwajcarii – niecałe 9 mln. Jasne więc staje się, że poziom PKB na mieszkańca będzie znacznie niższy u nas niż w gospodarkach, które mamy wyprzedzić.
W 2020 roku PKB per capita ma wynosić aż 19,4 tysiące dolarów, czyli o 5,1 tys. więcej niż dzisiaj. Nadal będzie to jednak tylko 22 proc. tego, co przypadnie na mieszkańca Szwajcarii - ok. 88 tys. dolarów na głowę i 27 proc. tego, co Szwedowi – ok. 71 tys. dol./obywatela.
Oczywiście, nie powinno to przysłaniać faktu, że Polska gospodarka urośnie, wraz z nią – trochę – wzrośnie dobrobyt obywateli. Jednocześnie jednak będą się zwiększać, tak jak zresztą w wielu innych krajach rozwijających się, nierówności społeczne. Dlatego zanim uwierzymy w hurraoptymistyczne zapewnienia, że „polskie społeczeństwo jest jednym z najszybciej bogacących się”, warto sprawdzić co za takim pojęciem naprawdę się kryje.