Sindariański, klingoński, dothraki - to języki znane z książek i seriali. Absolutnie wymyślone przez pisarzy czy filmowców. Na świecie jest jednak całkiem spora grupa ludzi, którzy chcą się ich uczyć. Nie usłyszymy ich zapewne na ulicy, ale grupa pasjonatów mimo to poświęca swój czas, energię i pieniądze na szlifowanie niezwykłych języków.
Mówić jak elfy
W ostatnich latach szał na naukę fikcyjnych języków wybuchł w Polsce dzięki ekranizacji „Władcy Pierścieni” J.R.R. Tolkiena. Wśród moich znajomych znalazło się grono ludzi, którzy postanowili się nauczyć mowy elfów lub krasnoludów. Większości z nich nie starczyło zapału do kontynuowania nauki po pierwszych kilku lekcjach. Jednakże istnieje w Polsce grono osób, które biegle posługują się wymyślonymi językami.
Jednym ze specjalistów do języka Elfów ze świata Tolkiena jest lingwista Ryszard Derdziński. Posługuje się wieloma językami, w tym sindariańskim. Jest autorem całego słownika tego języka, który zawiera ponad 2000 haseł. Przygotowując go, Derdziński dokładnie przeszukał wszystkie prace J.R.R. Tolkiena. Jest on także autorem specjalnego kursu języka Elfów, który jest dostępny online. O jego dobrej znajomości języków Śródziemia może świadczyć m. in. to, że to właśnie on był konsultantem merytorycznym serii książek związanych z trylogią filmów opartych o powieść „Hobbit, czyli tam i z powrotem”, które wydało wydawnictwo Amber, wydawca m. in. „Władcy Pierścieni” i „Silmarillionu”.
Marta, studentka biotechnologii z Poznania i uczennica Ryszarda Derdzińskiego, w ten sposób wyjaśnia dlaczego zaczęła się uczyć sindariańskiego, czyli języka Szarych Elfów z książek Tolkiena.
Klingonowie i Dothrakowie
W Stanach Zjednoczonych najpopularniejszym wymyślonym językiem jest klingoński. To mowa Klingonów z serii filmów i książek „Star Trek”. Ich język stał się już osobną częścią popkultury i żyje własnym życie. Mógł się o tym przekonać każdy, kto widział chociaż kilka odcinków serialu „Teoria wielkiego podrywu”, który jest w tej chwili jednym z najchętniej oglądanych sitcomów na świecie.
Klingoński wychodzi jednak poza ramy filmów i książek. Craig Federeghi, jeden z wiceprezesów Apple, podczas ostatniej prezentacji nowości w iOS 8 - mobilnym systemie operacyjnym na iPhone’y i iPady, dość entuzjastycznie wypowiadał się na temat specjalnej klawiatury dostępnej w smartfonach firmy z Cupertino, która obsługuje język Klingonów.
Podobną popularnością do języka rodem ze „Star Treka” zaczyna się cieszyć inna wymyślona mowa, a mianowicie dothraki. To język plemienia o tej samej nazwie, które pojawia się na kratach „Pieśni Lodu i Ognia” George’a R.R. Martina oraz w „Grze o tron” - popularnym serialu HBO będącym adaptacją tej popularnej serii książek.
Pasja, ale i praca
Dla niektórych nauka klingońskiego, sindariańskiego, czy dothraki to wciąż wstydliwa tajemnica. I nic w tym dziwnego. W świecie, w którym internetowi trolle potrafią zatruć życie niemal każdemu, nie każdy ma odwagę mówić otwarcie o czymś co jest w końcu niecodzienne. Jednakże, grono osób uczących się języków wymyślonych przez pisarzy i filmowców cały czas rośnie oraz mówi się o tym coraz bardziej otwarcie. Rośnie w siłę również społeczność, która sama tworzy zupełnie nowe mowy.
- Coraz więcej osób otwarcie mówi o tym hobby. Jeszcze kilka lat temu, tworzenie i nauka wymyślonych języków były wyśmiewane jako bezużyteczne hobby, a ludzi, którzy je realizowali traktowana z podejrzliwością. Dlatego też, fani wymyślonych, w tym ja, kryli się ze swoją pasją z obawy przed wyśmianiem - powiedział w wywiadzie dla „Guardiana” Christophe Grandsire-Koevoets, prezes brytyjskiego Towarzystwa Tworzenia Języków.
Nauka czy tworzenie wymyślonych języków może być nie tylko pasją. Wspomniane Towarzystwo Tworzenia Języków niedawno uruchomiło stronę z ofertami pracy dla osób z tym niecodziennym hobby. Niestety, nowych ofert na razie brak.
Uczenie się języka elfów czy Klingonów może być świetnym sposobem na spędzanie wolnego czasu, a tworzenie nowych języków z pewnością pobudza kreatywność. Nie zapominajmy jednak, że na świecie jest sporo już istniejących języków, którymi posługują się prawdziwi ludzie i to na co dzień, lecz są one zagrożone „wyginięciem”. Według najnowszych prognoz lingwistów, w ciągu pięciu lat może zniknąć aż 80 proc. spośród 5 tys. języków jakimi obecnie się posługujemy.
Tymczasem, zapraszam na pierwszą lekcję klingońskiego.
Języki elfickie fascynują mnie ze względu na powiązanie z tematyką twórczości J.R.R. Tolkiena, która jest mi bliska ponieważ obecne w niej wartości moralne i obraz świata, który jest im wierny, wyraźne odgranicza dobra od zła, co w dzisiejszym świecie stara się niestety coraz częściej zamazać lub wręcz odwrócić.Tolkien przedstawia świat piękny, szlachetny, w którym honor kieruje poczynaniami bohaterów, choć muszą mierzyć się z wyzwaniami i pokusami, którym nieraz ulegają.
To świat, do którego człowiek tęskni, chociaż zło próbuje go opanować i nie można pozostać wobec niego obojętnym. Świat, w którym heroiczne czyny wynikają nie z pragnienia chwały, ale z poczucia obowiązku. Nie da się w kilku zdaniach streścić ducha Tolkiena, ale to ze względu na niego interesują mnie wszelkie aspekty związane z obyczajami elfów czy innych dobrych ludów, również te dotyczące języka czy pisma.