Cios w twarz lub ucieczka - tak kończyły się wszystkie związki Alicji, gdy postanawiała powiedzieć swoim partnerom o trudnej przeszłości. O prostytucji, dzięki której zarabiała na życie przez kilka lat po maturze. Zaryzykowała trzeci raz. Leszek nie uciekł, ani nie zemścił się za ukrywanie tego faktu. O tym, że jego ukochana była prostytutką dowiedział się ponad rok temu. Dziś z obojgiem rozmawiamy o tym, jak trudno w takim związku wytrwać.
Alicja: Przesadą byłoby stwierdzenia, że to była praca jak każda inna. Choć i ona nie zawsze hańbi, bo mało kto wykonuje ją z głupoty czy dla zabawy. Zazwyczaj prostytuowanie się to jednak efekt jakiejś dramatycznej sytuacji. Na pewno więc wspomnienie tego, co działo się jeszcze kilka lat temu nie jest niczym przyjemnym. Niczym, o czym chciałoby się gadać...
Czasem jednak trzeba. Jak mówi się o tym najbliższym?
Wcale nie trzeba. Absolutna większość dziewczyn z tego środowiska, które znam trzyma swoje zajęcie w totalnej tajemnicy. Nawet, gdy coś zaczyna w tych bajeczkach służących do ukrycia prawdy pękać, one i tak idą w zaparte. I potem często jest dużo płaczu. Dość łatwo kryć się z pracą przed rodzicami, bo nie obracają się pewnie tam, gdzie pokazujesz się z klientem. Przed rodzeństwem już trudniej. Dlatego tak wiele dziewczyn wyjeżdża daleko od swoich domów. Studia to zawsze świetna przykrywka.
Kiedy Ty przestałaś się kryć?
Kłamałam bardzo długo i kłamię nadal. "Otwarcie" zaczęłam mówić o tym, że zarabiałam dzięki prostytuowaniu się dopiero, gdy to wszystko stało się przeszłością. I kiedy wiedziałam, że już nie będę musiała do tego wrócić, bo dość stabilnie stoję na własnych nogach w nowej pracy. Kłamię jednak wciąż rodzicom i pewnie nigdy nie zbiorę się na odwagę. Opowiedziałam o przeszłości tylko jedynej przyjaciółce jaką mam i chciałam być fair z nowymi partnerami. Przyjaźń to wytrzymała, tamte związki nie.
Mówiłaś im o tym, że byłaś prostytutką, by na prawdzie zbudować coś trwałego, uczciwego?
Dokładnie tak. Wiesz, nawet za drugim razem nie użyłam określenia "prostytucja" tylko "dziewczyna do towarzystwa". Bo może dodajmy, że nigdy nie pracowałam na jakiejś na ulicy. Chwilę trwała przygoda z agencją, a potem już tylko umawiani klienci. No ale dla niego to nie była najwidoczniej wielka różnica. Dostałam tylko w twarz i tyle się widzieliśmy...
Pierwszy raz był równie dramatyczny?
Na pewno mniej bolesny fizycznie, choć serce pękło mi wtedy na milion kawałków, bo naiwna sądziłam, że on kocha mnie tak, że nic nas nigdy nie rozdzieli. Mieszkaliśmy już razem i pewnie nie było mu tak łatwo uciec. Najpierw przez kilka dni było jego milczenie i moje płacze. Potem kilka kłótni, w których odgrażał się, że wszystko powie moim rodzicom. Po miesiącu mieszkaliśmy już w innych miastach.
Spróbowałaś jednak raz jeszcze...
W ogóle przez pryzmat czasu myślę, że po wyjściu z tamtego środowiska, w którym nie ma zbyt wiele miejsca na uczucia, ja zaczęłam zbyt szybko szukać związku i to poważnego. A one okazywały się poważnie powierzchowne. Prawda była więc takim testem, którego nie mogły przejść. Z drugiej strony, zrozumiałam, że popełniałam też błąd co do momentu, w którym decydowałam się na tę rozmowę.
Zbyt wcześnie czy zbyt późno?
Zbyt późno. To nie jest wiedza na pierwszą randkę, ale na pierwszą kolację we wspólnym mieszkaniu też nie. Choć myślę, że teraz jestem z mężczyzną, który kocha mnie tak bardzo, że i to by nas nie złamało.
Jak szybko się dowiedziałeś?
Leszek: Dokładnie nie pamiętam. Było to na dość wczesnym etapie naszej znajomości, ale już takim, gdy oboje wiedzieliśmy, że chcemy być razem. Chyba drugi lub trzeci wspólny wypad na weekend.
Szybko pomyślałeś o ucieczce?
W ogóle o tym nie myślałem. Mam wrażenie, że przez sporą chwilę nie myślałem całkowicie o niczym. Odciąłem się, by posłuchać głosu serca i rozumu.
I co Ci one wtedy podpowiedziały?
Że nadal kocham tę kobietę, a ta miłość to być może największe wyzwanie w moim życiu. A ja bardzo lubię wyzwania. Postawiłem też od razu prosty warunek, który wiem, że dla Ali nie był łatwy do zaakceptowania, choć zgodziła się bez wahania. Po prostu zapytałem, czy mogę pytać o wszystko, także o szczegóły.
Po co Ci była ta wiedza?
Bo lepiej widzieć wszystko niż snuć domysły. Domysły to najgorsze, co może przytrafić się w każdej relacji. Jak coś jest niedopowiedziane, to rozum potrafi wariować i wymyślać gorsze scenariusze niż były w rzeczywistości.
Ta prośba była bolesna?
Alicja: Na początku tak, ale przyniosła wielką ulgę, gdy widziałam, jak on na to wszystko reaguje. Po prostu słuchał. Zamiast obrzydzenia w jego oczach widziałam zrozumienie, a może współczucie.
Co było dla do opowiedzenia, a co najtrudniejsze do wysłuchania?
Leszek: Przede wszystkim chciałem wiedzieć o liczbie jej klientów, ile było ich dziennie. Jacy to byli ludzie. Bardzo trudno było mi też zapytać o to, czy na pewno wszystko jest w porządku ze zdrowiem. Słowo HIV wybrzmiewało mi wtedy w głowie niczym szalone. Ala sama się badała, ale postanowiliśmy zrobić potem jeszcze raz wszystkie badania razem. I dziś możemy spać spokojnie.
Alicja: Mnie najtrudniej było opowiedzieć mu o tym, że w łóżku na pewne rzeczy godzę się odruchowo, choć nie lubię ich, bo kojarzą mi się z najtrudniejszymi klientami. Wiedziałam bowiem, że Leszka one bardzo podniecają i je lubi. Na dłuższy czas z nich jednak zrezygnował zupełnie, a niedawno sama postanowiłam z tym powalczyć i przepracować na nowo.
Ile czasu minęło od tamtej rozmowy?
Leszek: Prawie półtora roku.
Alicja: Jeśli mam mówić za siebie, to najlepszy czas w moim życiu.
Rozmawiacie jeszcze o tym?
Leszek: Z mojej inicjatywy i za Ali zgodą gadaliśmy o tym tygodniami na początku. I już chyba nie ma o czym. Pytałem, męczyłem rozmowami tak długo, aż większość pytań, które gryzły moją męską dumę i pełną stereotypów głowę, ale one się wreszcie kończą.
Alicja: Myślę, że od ostatniego podjęcia tematu do momentu, gdy zaproponowałam Leszkowi rozmowę z tobą minął prawie rok. I zanim tu przyszliśmy tak sobie niezobowiązująco powiedzieliśmy, że to będzie ostatni raz.
W ogóle o tym nie myślałem. Mam wrażenie, że przez sporą chwilę nie myślałem całkowicie o niczym. Odciąłem się, by posłuchać głosu serca i rozumu.
Alicja, była prostytutka
Zazwyczaj prostytuowanie się to jednak efekt jakiejś dramatycznej sytuacji. Na pewno więc wspomnienie tego, co działo się jeszcze kilka lat temu nie jest niczym przyjemnym. Niczym, o czym chciałoby się gadać...