Biznesmen Marian D, jeden z głównych świadków prokuratury w tak zwanej aferze podkarpackiej, odwołał swoje zeznania obciążające przewodniczącego klubu PSL Jana Burego. Prokuratorzy, którzy chcą Burego pozbawić immunitetu i postawić mu zarzuty, mają problem.
Marian D. i Paweł K., to prezes i wiceprezes spółki paliwowej z Leżajska. Prokuratura postawiła im zarzut płatnej protekcji. Media donosiły, że sypnęli i powiedzieli śledczym o tym, że Jan Bury załatwiał sędziowską nominację dla córek jednego z biznesmenów. W zamian za to miał dostać sztabkę złota.
To, że jeden z zatrzymanych biznesmenów poszedł na współpracę z organami ścigania potwierdził oficjalnie w Sejmie prokurator generalny Andrzej Seremet. Z mównicy sejmowej informował posłów, że jeden z prezesów składa "szerokie wyjaśnienia".
Według informatorów naTemat, chodziło o Mariana D. Ten w ostatnich tygodniach zgłosił się jednak do delegatury CBA w Rzeszowie i odwołał swoje zeznania.
Już wcześniej prokuratorzy mieli z nimi kłopot. Marian D. potwierdzał, że dawał Buremu pieniądze, ale nie potrafił wyjaśnić, co miał w zamian uzyskać. Część zeznań była też niewiarygodna. Biznesmen opowiedział śledczym, że wręczył asystentowi posła Burego 10 tysięcy złotych w chińskiej knajpie pod biurem poselskim Burego. Problem w tym, że taki lokal w tym miejscu nie istnieje.
Marian D. skarżył się na formę przesłuchań, które miały być prowadzone w późnych godzinach nocnych. Biznesmen twierdził, że nie miał swoich okularów i bez nich nie wiedział dokładnie co podpisuje prokuratorom.
W tej sprawie ciekawe zeznania złożył też ksiądz płk. Robert M., były proboszcz Katedry Polowej Wojska Polskiego. Miał zeznać, że znaleziona u niego sztabka złota była przeznaczona na pozłocenie ramy jednego z obrazów. Agenci CBA znaleźli sztabkę w sejfie duchownego podczas przeszukania. Certyfikat sztabki zgadzał się z tym wskazanym w zeznaniach przez biznesmenów z Leżajska.
W ubiegłym tygodniu Prokurator Generalny Andrzej Seremet powiedział w programie "PolitykaPrzyKawie" w TVP1, że nie wyklucza postawienia zarzutów w tzw. aferze podkarpackiej.
Najbliżej takiego rozwiązania śledczy są w wątku dotyczącym wiceministra infrastruktury i rozwoju Zbigniewa Rynasiewicza. Wśród dowodów, jakim dysponują, jest między innymi zdjęcie z parkingu w jednym z hoteli warszawskich, na którym biznesmeni z Podkarpacia przeładowują alkohol do bagażnika limuzyny Rynasiewicza.
Jak podał portal TVN24, podczas przeszukań u wiceministra agenci CBA i prokuratorzy znaleźli podarowane skrzynki alkoholu o łącznej wartości kilkunastu tysięcy złotych.