Doświadczające przemocy kobiety, dla których nie ma miejsc w schroniskach, gdzie mogłyby bezpiecznie ukryć się przed oprawcami, powinny zgłaszać się do biur tych posłów PiS, PSL oraz PO, którzy głosowali we wtorek przeciw ratyfikowaniu Konwencji. Trzeba by tylko zbadać, czy to zgodne z Konstytucją.
Wydawało się, że dopuszczalny poziom absurdu został przekroczony miesiąc temu, kiedy PiS, PSL oraz SP odrzuciły projekt ratyfikacji konwencji, argumentując, że „godzi w tradycję i religię chrześcijańską”. To inaczej zdefiniowane stanowisko Episkopatu. Polscy hierarchowie Kościoła uważają, że Konwencja Rady Europy nie ma na celu przeciwdziałania przemocy wobec kobiet, ale wprowadzenie „ideologicznej rewolucji kulturowej”. Ponadto „nie chroni też przed skrajną formą przemocy wobec poczętych dzieci, jaką jest aborcja”, jak brzmi argument rady ds. rodziny KEP.
Za, a nawet przeciw
Wczorajsze zablokowanie głosowania o konwencji przez posłów PO, PiS i SP to kolejna odsłona politycznej rozgrywki, w której tym razem powołano się na nowy argument – konieczność zbadania, czy Konwencja jest zgodna z Konstytucją. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ta propozycja padła tak późno.
– Praktyka pytania o zgodność ustawy z Konstytucją jest dość często spotykana, zwłaszcza gdy chodzi o ustawy budzące wątpliwości konstytucyjne, na przykład gdy liczne autorytety prawnicze kwestionują zgodność przepisów z Konstytucją. Rzadko jednak następuje to na tak zaawansowanym etapie prac nad projektem ustawy jak w tym przypadku (po drugim czytaniu) – wyjaśnia mecenas dr Michał Jackowski, konstytucjonalista.
Prawnik dodaje, że nie dostrzega przepisów Konwencji, które mogłyby być niekonstytucyjne.
Najwięcej kontrowersji wywołał fakt, że postulat sprawdzenia konstytucyjności popierają posłowie PO. Andrzej Gałażewski mówi jednak, że większość PO konwencję popiera, uważa ją za zgodną z konstytucją i chce jak najszybszej ratyfikacji.
Wśród tych posłów, którzy uważają, że badanie zgodności konwencji z konstytucją jest niezbędne, znalazły się między innymi Elżbieta Achinger oraz Lidia Staroń.
Dajmy sobie czas
Posłanka Achinger tak tłumaczy, dlaczego uważa, iż niezbędne jest sprawdzenie, czy konwencja jest zgodna z Konstytucją. – Temat Konwencji budzi ogromne emocje społeczne, nie tylko w kręgach związanych z PiS. Także w Małopolsce, podczas spotkań z wyborcami widzę, że mają oni wątpliwości, czy Konwencja zgodna jest w konstytucją – wyjaśnia posłanka.
Co dokładnie budzi takie emocje? Proces nadzorowania procesu wdrażania konwencji, a więc monitorowanie przez GREVIO (Group of experts on action against violence against women and domestic violence). – Jeśli jest taka możliwości, to sprawdźmy to, dajmy sobie czas. To nie będzie czas stracony – zapewnia posłanka.
Po wczorajszym głosowaniu pojawiły się głosy, że premier Ewa Kopacz powinna zdyscyplinować posłów ze swojego ugrupowania. Gałażewski podchodzi jednak do tego pomysłu sceptycznie. – Jestem zwolennikiem rozdziału władzy ustawodawczej od wykonawczej, w Platformie możemy mieć wewnętrzne dyskusje i starać się przekonać bardziej konserwatywnych posłów, jednak nie jest dobrze, kiedy premier dyscyplinuje parlament – mówi.
Prawa człowieka – najgorsze zło
Nie brakuje głosów, że ofiarami politycznych gierek padną kobiety i dzieci. – Odłożenie debaty na kolejne miesiące tylko im zaszkodzi – powiedziała Wanda Nowicka.
Amnesty International, która sprawą Konwencji zajmuje się od dawna i już w 2011 roku opublikowała raport na temat propozycji poprawek, które zgłaszały poszczególne państwa, stoi na takim samym stanowisku. – Prawa człowieka, w tym szczególnie prawo do życia wolnego od przemocy, traktuje się jak najgorsze zło, a nie podstawę funkcjonowania demokratycznego państwa. To absurdalne. Polityczne traktowanie ratyfikacji Konwencji antyprzemocowej, dla nas zupełnie niezrozumiałe, widzimy od dłuższego czasu, teraz jednak przed wyborami wydaje się, że polityczna gorączka osiągnęła apogeum i całkowicie przysłania politykom dobro obywateli i obywatelek – mówi Weronika Rokicka z AI.
Kobiety, kwestia marginalna
Tyle tylko, że w Polsce to nic nowego – prawa kobiet są w Polsce marginalizowane od 1989 roku, począwszy o dyskusji na temat ustawy o planowaniu rodziny i przerywaniu ciąży. – Ratyfikacja Konwencji o Przeciwdziałaniu Przemocy Wobec Kobiet stała się także elementem gry politycznej. Jako argumenty przeciwko Konwencji przedstawia się różne argumenty natury ideologicznej (odwołujące się do tzw. ideologii gender), a w istocie nie odnosi do problemu podstawowego – przemoc domowa istnieje, ustawa o przeciwdziałaniu przemocy domowej nie działa tak jak powinna (co potwierdza raport Najwyższej Izby Kontroli z 2013 r.), a obowiązkiem państwa powinno być podejmowanie wszelkich działań, aby ten problem zlikwidować. Skoro ratyfikacja Konwencji może pomóc w rozwiązaniu czy minimalizowaniu problemu to powinniśmy ją ratyfikować – uważa dr Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Helsińska Fundacja Praw Człowieka zamierza napisać własną opinię na temat zgodności z konstytucją Konwencji o przeciwdziałaniu przemocy. Ekspertyza będzie gotowa w ciągu dwóch tygodni.
Merytoryczna dyskusja?
Dokument, który opracowała Amnesty International, dowodzi, że w każdym kraju, w którym ratyfikowano konwencję, toczyły się dyskusje, były to jednak sporty merytoryczne, nie ideologiczne.
Upolityczniona batalia o konwencję antyprzemocową to porażka praw człowieka w Polsce. – To potwierdzenie, że nasze elity polityczne wiąż nie uznają praw człowieka i praw kobiet za fundament tworzenia prawa i polityk. Wiele polityków i polityczek zachowuje się, jakby to ich nie dotyczyło, a dotyczy, bo nie występują w Sejmie jako prywatni ludzie, ale reprezentują nas wszystkich i mają obowiązek dbać o poszanowanie praw człowieka – konkluduje koordynatorka z Amnesty International.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że politykom blokującym ratyfikację nie chodzi ani o zgodność Konwencji z Konstytucją, ani – tym bardziej – o te kobiety, które padają ofiarami przemocy. Chodzi o ideologię i granie na coraz bardziej prawicowych nastrojach w społeczeństwie.
–Część posłów podnosi, że Konwencja ma charakter deklaracji ideologicznej. Nie możemy jednak zapominać, iż podpisując Konwencję, nasze państwo złożyło oświadczenie, że będzie stosować Konwencję zgodnie z zasadami Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Wszystkie jej przepisy należy więc odczytywać przez pryzmat naszej ustawy zasadniczej – wyjaśnia dr Jackowski.
Warto pamiętać, że naczelną wartością, o której mowa w naszej Konstytucji jest przyrodzona godność człowieka. Zwalczanie wszelkich form przemocy nie tylko nie narusza Konstytucji, lecz służy zabezpieczeniu tej godności.
Andrzej Gałażewski, PO
Badanie zgodności nie jest potrzebne, tylko przeciągnie wszystko w czasie. Jeśli teraz konstytucjonaliści zaczną się przyglądać konwencji, to będzie jak z badaniem teologów ile diabłów mieści się na główce szpilki, zdania będą podzielone. Jedyne, do czego mam zastrzeżenia, to władztwo instytucji zewnętrznych na jej przestrzeganiem oraz definicja rodziny, która ma być zgodna z Konstytucją.
Aleksandra Magryta, Feminoteka
Wczorajsza decyzja dotycząca Konwencji jest legitymizacja przemocy. Jak można przypuszczać, ze Konwencja jest niezgodna z Konstytucja?! Przecież zawarte w tym dokumencie wytyczne maja na celu zwiększenia bezpieczeństwa obywatelek i obywateli Polski. Na polityków i polityczni padł jednak blady strach, bo w Konwencji jest mowa o tym, ze przemoc ma płeć - a przecież badania Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości podają, ze przemocy doznaje nawet milion Polek rocznie!
Weronika Rokicka, Amnesty International
Konwencję ratyfikowała niedawno Malta - uznawana za bastion konserwatyzmu w Europie. Zrobiła to też Turcja, Włochy i 11 innych państw. Dyskusje toczą się, ale o wiele bardzie merytoryczne, oparte na argumentach prawników czy psychologów i dotyczące na przykład kwestii przedawnienia przestępstw czy ścigania z urzędu. U nas dyskusji nie ma, nie ma też refleksji nad potrzebą nowych rozwiązań nastawionych na eliminację przemocy, są tylko polityczne gry i przepychanki.