Nowy projekt budżetu zszokował niektórych kwotą, którą państwo przeznaczy na Fundusz Kościelny. Przede wszystkim dlatego, że sięgający 1950 roku twór miał zostać zlikwidowany. Ale rozmowy z kościołami na temat odpisu od podatku utknęły w martwym punkcie, a PO nie chce niczego wymuszać siłą przed trudnymi wyborami jesienią 2015 roku.
W tym roku Fundusz Kościelny pochłonie blisko 95 mln zł, ale w przyszłym roku, aż o ponad 23 mln złotych więcej – obwieścił portal Money.pl i rozpętał burzę. Politycy lewicy zarzucali, że wydatki na instytucję, która miała być zlikwidowana wzrosną aż o jedną czwartą. Bo od 2011 roku toczyły się rozmowy nad zastąpieniem Funduszu odpisem od podatku. A środki w tym roku musiały być większe – to nie uznaniowa decyzja ministra, tylko ściśle określone w przepisach algorytmy.
Nie ma w tym żadnej sensacji – zapewnił Mariusza Gierszewskiego minister Halicki. – Wzrosła liczba księży, więc wzrosła też kwota wymaganego wynagrodzenia. Są przeliczniki, które ministerstwo musi uwzględnić. To normalny mechanizm rewaloryzacji, którą resort musi zrobić z automatu – powiedział minister. Ta burza w szklance wody pokazuje, jak niewiele wiemy o Funduszu Kościelnym.
2. Co to Fundusz kościelny?
Według antyklerykałów to dowód dominacji Kościoła nad polską polityką, według wierzących dostrzeżenie przez państwo pozycji i wagi Kościoła w Polsce. A pierwotnie był rekompensatą za wyrządzone krzywdy, czyli ograbienie organizacji religijnych z nieruchomości. Część dochodów, które z nich płynęły komunistyczne władze chciały przekazywać związkom wyznaniowym.
Bo Fundusz Kościelny nie działa tylko na rzecz Kościoła katolickiego, ale też pozostałych odłamów chrześcijaństwa oraz innych uznanych w Polsce w wyznań. Teraz jest ich nieco ponad 160. Oczywiście najwięcej pieniędzy dostaje ten pierwszy, wszak oficjalnie należy do niego 87 proc. Polaków.
3. Na co wydawane są pieniądze?
Prawo dokładnie przewiduje na co mogą być wydane pieniądze, które związki wyznaniowe dostają z budżetu. Dzisiaj to przede wszystkim finansowanie składek emerytalnych i zdrowotnych duchownych. Dla większości z nich poziom dopłaty to 80 proc., ale misjonarze i zakonnice z zakonów klauzurowych (zamkniętych) dostają zwrot całości kosztów.
Poza tym kościoły przeznaczają środki z Funduszu na pomoc charytatywną i renowację zabytków. Wszak Kościół katolicki ma ich największy zbiór w Polsce. Na ten drugi cel może też pozyskiwać pieniądze z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Musi jednak konkurować z innymi podmiotami, które zarządzają zabytkami: złożyć wniosek i poddać się ocenie ekspertów.
4. Ile nas to kosztuje?
Dzisiaj podstawa Funduszu to 98 mln zł rocznie. Ale te pieniądze nie wystarczają na pokrycie wszystkich kosztów, które zgodził się na siebie przyjąć rząd. Liczba księży jest większa niż w chwili, gdy ustalano obecnie obowiązujące minimum. Do tego wzrosła minimalna płaca, która jest podstawą do wyliczania składek. Rząd nie ma wyjścia i musi podnosić kwotę przeznaczaną na Fundusz.
5. Co dalej z Funduszem kościelnym?
Po upadku komunizmu stworzono Komisję Majątkową (dla Kościoła katolickiego i innych kościołów), która zajęła się oddawaniem przejętych siłą i z naruszeniem ówczesnego prawa gruntów i budynków. Kiedy to było niemożliwe, bo ziemia była zagospodarowana, oddawano inne tereny lub pieniądze. Po ujawnieniu nieprawidłowości Komisję zlikwidowano.
Wypełniła zresztą ona swoje zadanie, bo wszystkie zagrabione przez PRL dobra zostały oddane. Tym samym zniknęło też uzasadnienie dla istnienia Funduszu kościelnego. Podczas expose w 2011 roku jego likwidację zapowiedział Donald Tusk i przystąpiono do prac nad zastępczym systemem finansowania związków wyznaniowych. Uznano, że najlepiej, jeśli to będzie odpis od podatku, podobny do przekazywanego dzisiaj 1 proc. na organizacje pożytku publicznego.
6. Dlaczego Fundusz nadal istnieje?
Wprowadzenie zmian spowolniło odejście z Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji Michała Boniego, a później Rafała Trzaskowskiego. Do tego istniej nadal spory katalog rozbieżności. Przede wszystkim co do wysokości odpisu: ustalono, że będzie to 0,5 proc., ale kościołom marzy się więcej. Do tego chciałyby wydłużenia okresu przejściowego.
W propozycji rządu związki wyznaniowe przez trzy lata będą dostawały zaliczki na poczet pieniędzy, które przekażą im wierni składając deklaracje podatkowe. Do tego kościoły chcą, aby państwo zagwarantowało im wyższe dochody. Na teraz ustalono, że podatnicy dopłacą różnicę między tym, co wpłacili wierni, a tym, co w 2013 roku przeznaczono na Fundusz.