
Gigantyczny spadek zysków, coraz większe problemy z płynnością finansową i tarapaty wizerunkowe. Tak wygląda dziś rzeczywistość brytyjskiego Tesco. W swojej ojczyźnie popularna sieć przeżywa głęboki kryzys, bo klientów hipermarketów zaczęło ubywać. To zjawisko obserwujemy też nad Wisłą, gdzie dominujące przez ostatnie dekady hipermarkety coraz mocniej obrywają od powstających na każdym rogu dyskontów. Skąd ta nagła zmiana konsumenckich upodobań? – Mamy nowe czasy i nowy rodzaj konsumenta, któremu zależy nie tylko na cenie, ale i czasie – komentują dla naTemat eksperci.
Era, w której pusta lodówka naturalnie oznacza wycieczkę do hipermarketu kończy się właśnie teraz - przekonywał na początku roku raport Euromonitor International. Eksperci już w styczniu prognozowali, że choć w naszym regionie planowane jest otwarcie nowych hipermarketów, to będą miały one równie wielkie problemy, co wymierające z roku na rok tradycyjne sklepy.
– Mamy nowe czasy i nowy rodzaj konsumenta – mówi Łukasz Stępniak, redaktor naczelny serwisu PortalSpożywczy.pl. Zdaniem eksperta, ten nowy konsument przestał kupować jeden pełny kosz, a postanowił pochodzić po kilku sklepach i wyszukać to, co mu najbardziej pasuje.
Hipermarkety wciąż mają najtańsza ofertę, ale z tego powodu zyskują dyskonty i supermarkety, w których najwyraźniej nie tylko najniższa cena jest ważna.
Jej przedstawiciele nie traktują zakupów jako części swojego quality time, tylko jako niezbędną konieczność. Klient interesuje się najwygodniejszą realizacją swoich potrzeb, czyli szybkimi zakupami. Moim zdaniem, jesteśmy świadkami drugiej rewolucji handlowej. Kolejnego wielkiego kroku po tym, gdy kilkadziesiąt lat temu wprowadzano handel samoobsługowy
– W Wielkiej Brytanii udziały dyskontów w rynku rosną dwucyfrowo – ostrzega jednak hipermarkety Edyta Kochlewska z portalu DlaHandlu.pl. Jej zdaniem, na Starym Kontynencie klientom zależy dziś przede wszystkim na czasie.
Wszyscy to przeoczyli, bo zmiany zachodzą błyskawicznie. W związku z tym, ci którzy znaleźli się na osiedlach wygrywają. A te miejsca, które są poza miastem, muszą znaleźć nowy pomysł na siebie.

