Serial HBO "Wataha" zwrócił uwagę na pracę funkcjonariuszy Straży Granicznej. Większość z nas spotyka ich tylko na lotniskach, ale mają oni nadal ogromną rolę na Wschodzie. - Przekroczenie polsko-ukraińskiej granicy, będącej zewnętrzną granicą Schengen i UE, jest praktycznie najtrudniejszym etapem w dotarciu do krajów Europy Zachodniej - mówi w rozmowie z naTemat starszy chorąży Anna Michalska z Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej.
Kiedy patrzy się na nowoczesny sprzęt: noktowizory, kamery termowizyjne, zdjęcia satelitarne, jedno pytani przychodzi do głowy: Jak radziliście sobie bez tego całego nowoczesnego sprzętu?
Nie bazujemy tylko i wyłącznie na supernowoczesnym sprzęcie. Bardzo ułatwia nam on służbę i dzięki temu bez żadnych kompleksów możemy walczyć z przemytnikami, którzy też niejednokrotnie korzystają z nowinek technicznych. Ale też niezwykle cenna jest wiedza i przygotowanie funkcjonariuszy. Na przykład od kilku lat funkcjonariuszy Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej szkolą tropiciele – rodowici Indianie z Arizony, którzy na co dzień są funkcjonariuszami amerykańskich służb granicznych.
Celem tych szkoleń jest wzbogacenie wiedzy i umiejętności strażników granicznych na temat identyfikacji śladów oraz wykorzystanie nieszablonowych, ale skutecznych metod stosowanych jeszcze przez rdzennych Indian. Funkcjonariusze Straży Granicznej muszą wiedzieć jak sobie radzić w sytuacjach, kiedy sprzęt techniczny może zawieść.
O ile wzrosła wykrywalność nielegalnego przekroczenia granicy dzięki temu sprzętowi?
Od czasu wejścia Polski do Unii Europejskiej, a następnie do krajów strefy Schengen, Polska stała się „kuszącym” celem dla nielegalnych imigrantów. Przekroczenie polsko-ukraińskiej granicy, będącej zewnętrzną granicą Schengen i UE, jest praktycznie najtrudniejszym etapem w dotarciu do krajów Europy Zachodniej. Polska traktowana jest jako kraj tranzytowy lub docelowy migracji.
Poza sprzętem technicznym bardzo duże znaczenie ma dla nas bardzo dobra współpraca ze służbami granicznymi Ukrainy. Coraz więcej nielegalnych imigrantów zatrzymywanych jest jeszcze w momencie usiłowania nielegalnego przekroczenia granicy po stronie ukraińskiej.
Od początku tego roku, obserwujemy w Bieszczadach wzrost zagrożeń nielegalną migracją na tzw. odcinku „zielonej migracji”. Zauważalny jest na przykład, spadek liczby nielegalnych migrantów z krajów wschodnioeuropejskich, a wzrost liczby migrantów z krajów azjatyckich, a w ubiegłym roku nawet z Afryki.
Zatrzymujemy obywateli takich egzotycznych krajów jak: Kongo, Liberia, Angola, Syria, Pakistan czy Wietnam. Jest to nowa tendencja, której wcześniej nie było. Cieszy jednak ze skala nielegalnej migracji nie jest duża, bo w 2013 roku za przekroczenie granicy zatrzymaliśmy 70 osób.
W jakich sytuacjach nowoczesna technika się nie przydaje, trzeba polegać tylko na doświadczeniu i zmysłach funkcjonariuszy SG?
Na pewno podczas patroli w trudnych górskich warunkach w Bieszczadach, w miejscach gdzie czasami środki techniki mogą zawieść. Oprócz sprzętu technicznego funkcjonariusz musi posiadać wiedzę jak znaleźć ślady ewentualnego popełnienia przestępstwa bez pomocy urządzeń technicznych.
Czy funkcjonariusze mają regularne testy sprawnościowe, czy mają obowiązkowe zajęcia na siłowni?
Testy sprawnościowe każdy funkcjonariusz musi zaliczyć co roku, a co najważniejsze trzeba zdać egzamin sprawnościowy przed przyjęciem do służby. Podczas służby przewidziany jest czas kiedy funkcjonariusze mogą korzystać np. z siłowni, basenu lub brać udział w zajęciach na hali sportowej, grać gry zespołowe itp. Nie jest to jednak obowiązek, choć bardzo dużo funkcjonariuszy korzysta z takiej możliwości. Obowiązkiem jest zdanie co roku egzaminu sprawnościowego.
Jak sprawdza się ich sprawność?
Na egzamin sprawnościowy składa się m.in. bieg po kopercie, skok w dal z miejsca obunóż, rzut piłką lekarską w przód, oraz tzw. pady – w przód, w tył, w bok, w przód z przewrotem.
Ponadto obowiązkowe jest uczestnictwo w treningach strzeleckich i raz w roku trzeba zdać egzamin strzelecki.
Jak często to się przydaje? Czy funkcjonariusze rzeczywiście muszą brać udział w pieszych pościgach za przemytnikami?
Oczywiście że się przydaje! Jeżeli w danym terenie nie można poruszać się pojazdami to zdarzają tego typu pościgi. Z racji tego, że cześć terenów które patrolujemy znajduje się w Bieszczadzkim Parku Narodowym, nie można się tam poruszać pojazdami mechanicznymi.
Dlatego też w większości odbywają się tam patrole piesze, ale też i konne . W Bieszczadzkim Oddziale Straży Granicznej mamy pięć koni służbowych, na których nasi funkcjonariusze patrolują tereny do których nie można dotrzeć samochodami lub quadami.
Czy Bieszczadzkim Oddziale SG pracują ludzie spoza Bieszczad, którzy nie poznawali tych gór od dziecka?
Oczywiście, że tak. Mamy ludzi z województwa śląskiego, ale i z oddziału morskiego. Większość ludzi przeprowadza się tu świadomie w życiu dorosłym aby podjąć służbę w Straży Granicznej w Bieszczadach, które kiedyś znali tylko z wypraw turystycznych. Można więc powiedzieć, że wybierają służbę w Straży Granicznej trochę z miłości do Bieszczad. Oczywiście są takie i osoby, którymi kierują motywy rodzinne, ba na przykład stąd pochodzi mąż czy żona.
Inne powody to te typowe służbowe – mundur zobowiązuje bardzo często do tego, że trzeba zmienić miejsce służby, bo akurat w innym miejscu Polski potrzebni są ludzie do służby. Po otwarciu naszych zachodnich granic, ludzie świadomie przenieśli się do Bieszczadzkiego OSG, gdyż tu czekały ich perspektywy rozwoju. Jakby nie było Bieszczadzki Oddział Straży Granicznej strzeże granic zewnętrznych Schengen i UE więc oczy Europy są często skierowane właśnie na nas.
Ile czasu zajmuje takim osobom poznanie gór, aby sprawnie mogli prowadzić działania?
Od pierwszego dnia swojej służby muszą prowadzić działania sprawnie . Patrole na zielonej granicy są z reguły dwuosobowe, więc na początku osoba taka dostaje „do pary” doświadczonego funkcjonariusza, świetnie znającego teren. W takim dwuosobowym patrolu pełni on rolę dowódcy. Podstawa jest zawsze poznanie granicy, specyfiki ukształtowania terenu, rozlokowanie miast i wsi, ale nie ma czasu na jakieś specjalne oswajanie się z górami.
Czy funkcjonariusze na służbie zostali kiedyś zaatakowani przez dzikie zwierzęta?
W ostatnich latach nie zdarzyło się aby zostali zaatakowanie przez dzikie zwierzęta. Ale funkcjonariusze są przeszkoleni jak maja się zachować w takim przypadku.
A osoby nielegalnie przekraczające granicę?
Nie odnotowaliśmy przypadków, aby dzikie zwierzęta zaatakowały nielegalnych imigrantów. Z reguły wszystkie dzikie zwierzęta uciekają na widok ludzi.
Jak często zdarzają się akcje "w terenie"? Co kilka godzin czy co kilka dni?
W ubiegłym roku zatrzymaliśmy 70 nielegalnych imigrantów. W pobliżu linii granicy ujawniamy również ślady zwierząt, za każdym razem kiedy stwierdzamy przekroczenie granicy, weryfikujemy kto tego dokonał: ludzie czy zwierzęta.
Z reguły praca służb mundurowych nie jest tak emocjonująca jak na filmach, bo tam nie pokazują wielu godzin czekania, obserwacji, pracy z dokumentami. Jak jest w przypadku SG? Dużo jest żmudnej obserwacji monitorów kamer termowizyjnych?
Oczywiście, ze w filmach akcja zazwyczaj toczy się szybko i nie ma pokazanych długich i żmudnych wysiłków, które zmierzają do szczęśliwego i dynamicznego zakończenia tych działań sukcesem. W służbie „w realu” nie zawsze jest tak ciekawie jak w filmie. 90 proc. pracy to przeważnie ta żmudna - ale wiem, że sukces akcji wynagradza funkcjonariuszom długie, czasami nudne, a na pewno meczące godziny obserwacji, godziny spędzone na pracy nad dokumentami.