Każdy na swój sposób przeżywa śmierć bliskiej osoby. Niektórzy chcą jak najszybciej zapomnieć, inni nie potrafią pozbierać się przez całe lata. To właśnie dla nich polska firma ONE Diamonds, na wzór Amerykanów, oferuje tworzenie diamentów pamięci z prochów lub włosów zmarłych bliskich. I choć niektórym trudno to zrozumieć, szef firmy uczula: – Nie trzeba rozumieć dlaczego w takiej chwili chcą tworzyć diament, ale trzeba tę wolę bezdyskusyjnie uszanować – mówi naTemat Dariusz Markowski.
Dariusz Markowski: Tworzeniem spersonalizowanych diamentów z materiału genetycznego osób zmarłych, tworząc je albo z prochu pokremacyjnego, albo z kosmyka włosów. Esencją jest węgiel.
Skąd pomysł na taką działalność. Domyślam się, że robi się to na Zachodzie.
Oczywiście, protoplaści działalności okołopogrzebowej tego typu znaleźli się w Stanach Zjednoczonych, ale technologia jako taka nie jest nowością, ponieważ funkcjonuje od lat 50. zeszłego wieku. Natomiast nigdy wcześniej, przez kilka dziesięcioleci, nie udało się otrzymać odpowiedniej czystości diamentu. Na pewno nie takiej, która sprawiłaby, że diament ma konkretną wartość jubilerską, ale przy diamentach personalizowanych wartość tkwi w świadomości pochodzenia węgla tworzącego klejnot. Mniej więcej od 10 lat technologia została na tyle dopracowana, że jesteśmy w stanie tworzyć diamenty bez uszczerbku dla ich jakości.
Diamenty syntetyczne da się wyprodukować z różnych materiałów, prawda?
Diamenty, które tworzymy nie są klasyfikowane jako diamenty syntetyczne, a laboratoryjne. O ile laik może te pojęcia uznawać za tożsame, to jednak branża biżuteryjna klasyfikuje je jako diamenty Man Made, albo Laboratory Made. Badając nasz diament w laboratorium gemmologicznym w certyfikacie wystawionym do kamienia będzie informacja, że diament powstał w laboratorium, natomiast wszystkie jego właściwości fizyczne i chemiczne są identyczne, jak diamentu kopalnego.
Skąd w ludziach potrzeba, aby tworzy spersonalizowane diamenty?
Myślę, że ta potrzeba zawsze istniała, a Amerykanie ją tylko w stosownym czasie wyeksponowali i zaadoptowali. Umożliwienie człowiekowi, który traci bliską, ukochaną osobę zachowania Jej cząstki w czymś tak pięknym i cennym, jak diament - co już samo w sobie brzmi dość niezwykle - jest rodzajem alternatywy dla "rozstania na zawsze". Nie wszyscy chcą i potrafią całkowicie rozstać się z bliską osobą lub odwiedzać jedynie jej grób. To indywidualna kwestia, ciężka do wytłumaczenia, bo związana z głębokimi emocjami. Natomiast obcując na co dzień z osobami, które straciły kogoś bliskiego, wiem co jest ich impulsem do stworzenia takiego klejnotu. To zazwyczaj bardzo osobiste i niejednokrotnie ambiwalentne odczucia i wydaje mi się, że nie należałoby ich konkretnie nazywać. Na pewno to rodzaj potrzeby serca.
Jak to się odbywa w praktyce? Kiedy, na jakim etapie można się do Państwa zgłosić z prośbą o wykonanie takiego diamentu?
Zadzwonić można na każdym etapie od momentu zgonu aż do rozstania się z prochami lub ciałem. Jest kilka dni, aby podjąć taką decyzję. Niektórzy Klienci dzwonią do nas tego samego dnia, w zasadzie nawet kilka godzin po śmierci. Na przykład wtedy, gdy śmierć była wynikiem choroby, gdy była w pewnym sensie przewidywalna, a rodzina przemyślała i ustaliła swoje oczekiwania wcześniej. Są też takie sytuacje, gdzie zgon jest nieprzewidywalny, przypadkowy, jest wynikiem np. wypadku. Wtedy przemyślenia trwają nieco dłużej. Czasem Klienci dzwonią już po kremacji, bo mają odsypane w relikwiarzu prochy lub zachował im się kosmyk włosów.
A czy można zamówić diament kilka miesięcy lub nawet lat od śmierci?
Można. Czas pobrania materiału do stworzenia diamentu nie ma żadnego znaczenia w sensie fizycznym. Proch nie zmieni swoich właściwości w szczelnie zamkniętej urnie. Podobnie jest z kosmykiem włosów, a okazuje się że bardzo wiele ludzi jako pamiątkę zabiera właśnie kosmyk włosów zmarłego lub przechowuje prochy w relikwiarzu. Część Klientów nie potrafi podjąć decyzji o skorzystaniu z naszych usług natychmiast, jednak aby nie musieć ekshumować urny, jeśli była zakopana lub otwierać kolumbarium w celu odsypania części prochów, przygotowują się na okoliczność zrobienia diamentu wcześniej.
Proces kreacji diamentu można przeprowadzić po latach, a nawet po dziesięcioleciach. My potrzebujemy wyłuskać jedynie niewielką ilość węgla jako źródło powstania naszego diamentu.
Diament jest w całości wykonany z materiału pochodzącego od zmarłej osoby?
Diament pamięci wykonuje się w całości i tylko i wyłącznie z węgla pozyskanego od osoby zmarłej. W przypadku prochu jest to węgiel, który widać gołym okiem. Gdy obserwuje się proch pokremacyjny, widać w nim niewielkie, czarne drobinki, czyli węgiel, którego jest w prochach, po prawidłowo przeprowadzonej kremacji, około jednego procenta. W przypadku włosów wystarczy całkiem nieduży kosmyk. Z kosmyka o wadze 1 grama po zwęgleniu otrzymujemy pół grama węgla. Jeden karat to 0,2 grama. Z jednego grama włosów mamy pół grama węgla co daje nam w przybliżeniu 2,5 karatowy diament. W związku ze specyfiką wiązań węgla i budową diamentu, jesteśmy w stanie z bardzo niewielkiej ilości materiału uzyskiwać dość duże i drogocenne kamienie.
Jak duże?
To zależy tylko i wyłącznie od zamówienia Klienta. Wielkość powstającego diamentu uzależniona jest od czasu przebywania rdzenia z materiałem w prasie. Im dłużej tam przebywa, tym większy diament rośnie. Na chwilę obecną, mamy technologię pozwalającą uzyskiwać kamienie o wielkości 2,5 ct chociaż ofertę dla pewności zamykamy na 2,0 ct.
Czy są problemy z wydostaniem prochów z kolumbarium?
Pytanie powinno brzmieć inaczej: czy nie ma problemu z podzieleniem prochów na jakimkolwiek etapie. Większość Klientów robi to w okresie przedpogrzebowym, a nie kilka lat po. Nie mieliśmy jeszcze przypadku, aby po 10 latach, kiedy rany zagoiły się, ktoś chciał stworzyć Diament Pamięci z prochów lub włosów osoby bliskiej. Patrząc przez pryzmat ustawy, która obowiązuje w Polsce, niezbyt dostosowanej do naszych czasów, bo powstałej pół wieku temu i będącej od wielu lat na etapie konsultacji w celu jej nowelizacji, okazuje się, że znajdujący się w niej zakaz dzielenia prochów jest zakazem całkowicie martwym.
Oczywiście zdarzają się zakłady pogrzebowe, które takiej usługi nie chcą wykonać, mimo że w swojej ofercie posiadają chociażby relikwiarze. Są tak karni względem ustawy, że nie dzielą prochów, zmuszając tym samym swoich klientów, aby robili to w swoim zakresie. Nie godzi się, aby zakład pogrzebowy, który ma do tego pełne predyspozycje, który ma możliwości bezinwazyjnego podzielenia takich prochów na etapie kremacji, bez uszczerbku dla ich poszanowania, mając odsypać odrobinę, odmawiał. Podsumowując, oficjalnie zakaz dzielenia prochów istnieje, natomiast nie znam przypadku, aby ktoś miał z tego powodu problemy. Nie możemy odpowiadać za przepisy całkowicie niedostosowane do zmieniających się realiów i czasów. Postęp towarzyszy człowiekowi od zawsze i jest głównym motorem zmian.
A jak na waszą działalność parzy Kościół?
Kościół jako taki okazuje pewną tolerancję lub raczej zdrowy dystans dla rozwiązań, które tracącym bliskiego w jakiś sposób pomagają, a nie ma w nich nic niezgodnego z prawem bożym. W Kościele są księża skrajnie konserwatywni, ale są też tacy, którzy patrzą z pewnym otwarciem na świat i potrzeby innych ludzi. Generalnie nie ma w doktrynie Kościoła czegoś takiego jak zakaz upamiętniania zmarłych poprzez stworzenie Diamentu Pamięci. Ocena naszej działalności nie jest związana z przepisem kościelnym, który by dopuszczał lub zakazywał tego, co robimy. Oceniać nas można głównie przez pryzmat własnych potrzeb i własnych odczuć w kluczowym momencie życia jakim jest pożegnanie z ukochaną osobą. Nasi Klienci często należą do grupy sceptyków mówiących, że nigdy by z usługi nie skorzystali. Ostatecznie jednak, kiedy przychodzi ów przykry moment, zmieniają zdanie, bo to, co oferujemy daje im poczucie większego spokoju i pozostawia rodzaj metafizycznej bliskości.
Ile to kosztuje?
Gdy wejdzie pan do jakiegokolwiek sklepu jubilerskiego, może pan sobie kupić pierścionek z diamencikiem za 1000 zł, jak również z nieco większym, za kilkadziesiąt tysięcy. Diamenty mają swoje ograniczenia objętościowe, a zwyżkujący koszt nie wiąże się z nadzwyczajną różnicą w ich wielkości. Grupa największych na świecie diamentów kolorowych, mających wartość aukcyjną dziesiątków milionów dolarów to nadal niewielkie i lekkie kamyki mieszczące się w kieszeni i w naszym przypadku jest mniej więcej tak samo. Niewielkie diamenty w wersji Mini tworzymy od 4600 złotych za parę /2sztuki wielkości 0,03 ct/. Kolejne progi to okolice 6 tysięcy (0,15ct), 12 tysięcy (0,25ct) aż do 120 tys. złotych przy największych i najtrudniejszych do wykonania diamentach o barwach od żółtego/pomarańczowego, przez zielony, ciemną czerwień, błękit i tradycyjny bezbarwny.
Jakie jest zainteresowanie diamentami pamięci?
Jesteśmy firmą, na której usługi niestety nie stać każdego i to się na pewno nieprędko zmieni, bo technologia laboratoryjnego tworzenia diamentów jest bardzo droga. Jak widać przez ostatnie kilka lat funkcjonujemy i gdyby nie było zainteresowania usługami, firmy również by nie było.
A kim są państwa klienci? Młodsi, starsi? Z miast?
Da się ich sprofilować w nieco inny sposób. Nie dzieliłbym ich ze względu na wiek, choć zdarzają nam się Klienci w bardzo różnym wieku . Raczej patrzyłbym na nich przez pryzmat tego, w których przypadkach najczęściej korzystają z naszych usług. Najczęściej dzieje się to wtedy, kiedy śmierć była przypadkowa. Bardzo często korzystają z naszych usług rodzice zmarłych dzieci. Mam na myśli zarówno rodziców dzieci dorosłych, dwudziestokilkuletnich, jak i całkiem małych, które w wyniku chorób czy nieszczęśliwych wypadków straciły życie.
Nie ma nic gorszego w życiu od sytuacji, gdy rodzic żegna swoje dziecko. Nie trzeba rozumieć dlaczego w takiej chwili chcą tworzyć diament, ale trzeba tę wolę bezdyskusyjnie uszanować i wydaje mi się, że to jest przypadek, który wymusza elementarną tolerancję wśród sceptyków i krytycznych adwersarzy. Gdybyśmy sobie wyobrazili i byli, przy minimum empatii, w stanie poczuć tak wielkie nieszczęście, tak olbrzymi ból straty, to i zrozumienie dla chęci stworzenia diamentów pamięci byłoby się bardziej oczywiste.
Nieco inaczej patrzy się na przypadki korzystania z naszej usługi przez osoby w podeszłym wieku, co dość rzadko się zdarza. Jeśli para przeżyła razem całe życie, to najczęściej umie pogodzić się z odejściem jednego z nich i nie ma potrzeby korzystania z naszej usługi. Chociaż nie ma tu żadnych reguł. Mieliśmy niedawno ponad 80-letnią klientkę, która pochowała męża i zażyczyła sobie diament, mimo że sama jest w podeszłym wieku. Nie wyobrażała sobie rozstania z mężem. Chciała mieć jego cząstkę blisko siebie i nosić ją przy sercu, bo zdecydowała się na oprawienie diamentu w formie wisiorka na łańcuszku.
Co jeszcze ludzie robią z tymi diamentami?
Często wkomponowują je w swego rodzaju ołtarzyki, między zdjęciami, ulubionymi przedmiotami, gdzie zmarły ma swoje miejsce w pokoju. Bardzo często się z tym spotykamy. Generalnie wszyscy klienci mają wspólna cechę - za nic w świecie nie chcą pogodzić się z całkowitym odejściem bliskiego. Nie chcą też wspominać go wyłącznie na cmentarzu. Mogą jego cząstkę nosić zawsze przy sobie, co w nieco innym świetle stawia nasz stosunek do bólu po stracie, niwelując go. Często nasi Klienci życzą sobie, aby z diamentów stworzyć biżuterię. Najpopularniejsze są wisiorki w formie serca lub krzyżyka na łańcuszkach.
Czy często spotyka się Pan z niezrozumieniem dla swojej działalności?
Nie spotykam się z żadnymi negatywnymi uwagami, ale też nie mam kontaktu z osobami mogącymi takie opinie wyrażać. Mądrości na forach internetowych pozbawionych często krztyny empatii, za to przesyconych nienawiścią czy szyderstwem, nigdy nie czytam. Nie patrzę też na usługę Diamentów Pamięci przez pryzmat ludzi negatywnie o niej mówiących, bo ona nie jest im dedykowana. Jest dedykowana tym, którzy widzą w niej pewną potrzebę, tym, dla których tworzymy coś niezwykłego i magicznego.
Jako naród jesteśmy raczej mało tolerancyjni i bardzo krytykantcy i to raczej się nie zmieni. Taki nasz urok. Wydaje mi się, że w przypadku Diamentów Pamięci należy, zanim internetowi hejterzy się uaktywnią, przede wszystkim uszanować uczucia innych ludzi. Zaczynając zatem tradycyjną polską szeroko zakrojoną krytykę wszystkich i wszystkiego warto zastanowić się dlaczego znajdują się chętni do korzystania z usługi Diamentów Pamięci i uszanować ich decyzję bez względu na motywację.