Internet właśnie opanowały nowe reklamy lotto z Ryszardem Rembiszewskim, prezenterem, który przez 23 lata prowadził losowania polskiego totolotka. Rembiszewskiego, który z Totalizatorem Sportowym zakończył współpracę 6 lat temu, zagospodarowała nowa firma. EU Lotto Ltd, choć jest bukmacherem z Gibraltaru, poczuł biznes w Polsce.
Oferta łudząco przypomina to, co proponuje państwowy Totalizator Sportowy, czyli skreślanie liczb od 1 do 49 w jednym zakładzie. Grę także nazwał lotto. – Wyprawa do kolektury to już przeszłość. Typuj wyniki najpopularniejszej polskiej gry lotto bez wychodzenia z domu, na swoim komputerze lub smartfonie – reklamuje. Aby zgrać, należy zarejestrować konto u bukmachera Lottoland.pl, następnie wpłacić nań pieniądze np. szybkim przelewem z jednego z 14 polskich banków lub kartą kredytową. Z internetowego konta można opłacać kolejne kupony.
Za trafne wytypowanie 6 liczb gracz dostaje gwarantowany milion złotych, a za trafienie “piątki” 3 500 złotych. Odgadnięcie czterech liczb jest nagradzane kwotą 100 złotych, a „trójka” to wygrana 10 złotych. Zagraniczna firma przejęła też pomysł z mobilizującymi polskich graczy kumulacjami. Aktualnie mami ich kumulacją wynoszącą 3 mln zł.
Czekali na internet
Smaczku dodaje sprawie fakt, że Lottoland wyprzedził działania polskiego Totalizatora Sportowego. W maju tego roku jego prezes Wojciech Szpil ogłosił, że wkrótce zaoferuje Polakom zakłady przez internet oraz udział w słynącej z kilkuset-milionowych wygranych loterii EuroJackpot. – Czekamy na zgodę ministra finansów na wprowadzenie Polski do gry multijurysdykcyjnej i biura EuroJackpota. Jeśli nasze gry i loterie zostaną wsparte nowym kanałem dystrybucji, czyli internetem, to dotacja dla polskiego sportu jaką wypłacamy mogłaby wzrosnąć o 300 mln zł – zapowiadał prezes Totalizatora Sportowego.
Szybszy był jednak bukmacher, który podszywa się pod Lotto i oferuje także udział w loteriach EuroJackpot, MegaMillions i Euro Millions. Trudno ocenić jak duży kawałek biznesu może wyrwać sprytna firma. Totalizator ma 3,3 mld złotych przychodu z czego 1,5 mld przekazuje do budżetu, jako ustawową darowiznę na sport i kulturę oraz podatki od gier i zakładów. Zysk spółki wynosi 250 mln zł. Gra idzie więc o spore stawki.
Totalizator Sportowy twierdzi, że jako właściciel marki LOTTO, sprzedaje swoje produkty wyłącznie w punktach opatrzonych tym logo. Nie współpracujemy w tym zakresie z żadną z firm oferujących gry i loterie w internecie lub przez SMS – podkreśla.
Ryszard Rembiszewski nie skomentował sprawy. Ponoć nie czuje sentymentu do firmy, którą opuścił 6 lat temu. W jednym z wywiadów mówił, że czasem tęsknił za byciem panem Lotto. – Lata nie ma mnie w tym programie, ale dla większości Polaków przez cały czas jestem Panem Lotto. Do tej pory stacje radiowe i telewizyjne zapraszają mnie na rozmowę, gdy jest bardzo wysoka kumulacja, twierdząc, że nikt o tym tak nie potrafi mówić, jak ja. Dodam, że Totalizator nie wykreował dotąd żadnej osoby tak związanej z grami liczbowymi, która byłaby tak rozpoznawalna i kojarzona jak ja – powiedział.
Szara strefa bierze 5 mld
A teraz aferowe tło sprawy. Od lat działające legalnie w Polsce firmy branży hazardowej Fortuna i STS biją się na noże z zagranicznymi cwaniakami. Bukmacherzy, zarejestrowani zazwyczaj w rajach hazardowo-podatkowych (tzw. firmy offshore), otwierają polskojęzyczne witryny i bezczelnie z pominięciem podatków wciągają Polaków do gry.
W ten sposób w Polsce 91 proc. rynku jest w rękach nielegalnych operatorów zakładów wzajemnych, a obroty „szarej strefy” wynoszą 5 mld złotych rocznie. Na czysto zarabiają ponad 335 mln zł. Są zupełnie bezkarni, ministerstwo Finansów nie kwapi się by wzorem innych krajów blokować adresy IP nielegalnych operatorów. Tak zrobiono w Szwecji, Wielkiej Brytanii czy we Włoszech. Zaś Hiszpanii, Francji i Niemczech zablokowano płatności z banków na konta serwisów bukmacherskich.