
"Wbrew wszystkim tym, którzy idą w tym marszu, głośno krzycząc, że nie mamy niepodległości, ja uważam, że ją mamy" – mówi o Marszu Niepodległości w wywiadzie dla "Newsweeka" aktor Zbigniew Zamachowski. Dodaje, że nie weźmie też udziału w marszu organizowanym przez prezydent, bo nie chce "wpadać w ten kocioł".
Wiele lat temu, po „Białym”, Telewizja Polska zrobiła o mnie film „Wszystko może się zdarzyć”. Byłem wtedy w trakcie robienia jakiegoś francuskiego filmu, pojawiła się teza, że oto jesteśmy świadkami narodzin wielkiego aktora, który podbija Zachód, Francję, może i Hollywood. Nie czułem się z tym najlepiej. I zdziwienie mnie ogarnęło, bo nie zwykłem w tych kategoriach myśleć ani o swojej pracy, ani o swojej osobie.
"Newsweek": Film to film. Może gdyby jeszcze bardziej niż ostatnio stał się pan bohaterem Plotka czy Pudelka, to jakaś większa rola by się w końcu trafiła? Słyszałem, że producenci monitorują portale plotkarskie i tak kombinują: skoro ktoś tam jest, znaczy grzeje publiczność, a jeśli grzeje,
to chciałbym go w swoim filmie.
Zbigniew Zamachowski:– To znaczy, że nie zrobię już kariery.
Był jeden skandalik, teraz muszą być kolejne i będą wielkie role.
– Jestem już na to za stary.