Komitet Polityczny PiS usunie z partii Adama Hofmana, Mariusza A. Kamińskiego i Adama Rogackiego. Ci dwaj zrobią sporą wyrwę w kadrach partii. Hofman to dobry spin doktor i sprawny medialny fighter. Drugi z posłów wyspecjalizował się w tematyce obrony narodowej i w obliczu konfliktu na Ukrainie był cenną pomocą merytoryczną dla Jarosława Kaczyńskiego.
Madrycka wycieczka trzech posłów PiS skończy się ich usunięciem z partii. Wyrok już zapadł, oficjalnie wola prezesa zostanie wypełniona podczas posiedzenia Komitetu Politycznego. Być może posłowie będą się odwoływać, ale Jarosław Kaczyński jest w tej sprawie niezwykle pryncypialny i jego zachowanie nie ma raczej związku z kampanią wyborczą, tylko fundamentalnymi wartościami, które prezes, jak się okazuje, wyznaje.
Pochwała od Niesiołowskiego
O ile Adam Rogacki to nieznany poseł z tylnych rzędów, po Hofmanie i Kamińskim zostanie w PiS spora wyrwa. – Jest w dramatycznym momencie, może mu zaszkodzę swoją opinią – waha się przez chwilę Stefan Niesiołowski, kiedy pytam go od Mariusza Antoniego Kamińskiego.
W końcu jednak przewodniczący komisji obrony się przełamuje. – Współpracę oceniam dobrze. Jako mój zastępca jest merytoryczny, zna się na obronie, jest zawsze przygotowany, rzeczowy, czyta dokumenty, a kiedy obieca, to zrobi. Ma inne zdanie na te kwestie niż ja, to jasne, często ścieraliśmy się, bo jest polityczny konflikt, ale zawsze kulturalnie i rzeczowo – zapewnia Niesiołowski, którego trudno posądzić o sprzyjanie politykom PiS.
Ambitny
Kamiński był aktywny: brał (lub bierze) udział w dziesięciu podkomisjach Komisji Obrony, często wypowiadał się też na ten temat w mediach, a także reprezentował PiS w debatach związanych z obronnością i polityką zagraniczną.
Do Sejmu dostał się w 2007 roku, a sporą pomocą była zapewne zbieżność nazwisk z ówczesnym szefem CBA. Jednak z czasem przestała mu wystarczać rola konferansjera na konwencjach partii i zaczął się specjalizować w tematyce wojskowej. Zrobił też doktorat z prawa, broniąc rozprawy o frakcjach w Sejmie. Jego pozycją zachwiał rozwód, bo nie licował on z obrazem konserwatywnej partii, ale Kamiński miał zadatki by stać się w PiS kimś ważnym.
Krótka ławka
W katastrofie smoleńskiej to środowisko straciło ekspertów od obronności: zginęli Aleksander Szczygło i Władysław Stasiak, wcześniej „zdradził” Radosław Sikorski. Kamiński mógł więc liczyć, że w przypadku wygranej PiS przypadnie mu miejsce w kierownictwie MON, albo chociaż przewodnictwo w komisji obrony narodowej.
Duży udział w tym zwycięstwie miałby Adam Hofman. To on odpowiadał za kampanie wyborcze, kiedy z partii odeszli Michał Kamiński, Adam Bielan, a później Jacek Kurski. Niewiele jest rzeczy, które Kaczyński w polityce ceni bardziej niż lojalność. Dlatego Bielan i Kurski nie dostaną takiej niezależności jaką miał Hofman, a zaufanie i samodzielność jest kluczowa w prowadzeniu kampanii.
Przepaść
Oczywiście Hofman nie wygrał dla PiS żadnych wyborów, ale to jego wezwano na pomoc, kiedy okazało się, że nie radzi sobie szef kampanii wyborczej do PE Andrzej Duda. Ostatecznie PiS przegrało o włos i można się zastanawiać, czy bez Hofmana wynik nie byłby gorszy. Trudno wskazać dzisiaj osobę, która poprowadzi dwie ważne kampanie wyborcze.
Ale Hofman był także potrzebny do codziennej walki politycznej. W partii mało jest tak sprawnych retorycznie polityków. Przepaść między usuniętym rzecznikiem a jego następcą Marcinem Mastalerkiem doskonale było widać w niedzielnych „Faktach po Faktach” TVN24. Do porządku przywoływała go Anita Werner, która nie należy do najostrzejszych dziennikarek. Mastalerek nie odpowiadał na pytania i próbował wygłaszać monologi na wybrane przez siebie tematy.
Został tylko Jojo
Kiedy będzie próbował zachowywać się tak u Moniki Olejnik, Konrada Piaseckiego czy Bogdana Rymanowskiego skończy się albo awanturą, albo zapraszaniem innych przedstawicieli PiS. A ci nie będą w stanie tak skutecznie, ostro i barwnie bronić decyzji PiS, wypowiedzi prezesa i innych członków partii. Teraz na placu boju zostanie już tylko Joachim Brudziński, który mógł się równać z Hofmanem retoryczną sprawnością i ostrością wypowiedzi.
Zachwiana zostanie też wewnątrzpartyjna równowaga, bo Hofman był ważnym członkiem frakcji Adama Lipińskiego, którego Kaczyński nazywa swoim pierwszym zastępcą. Dzięki temu zyska grupa Joachima Brudzińskiego, który z uporem, wytrwałością i skutecznie buduje pozycję. Być może to właśnie on zastąpi Jarosława Kaczyńskiego.
Jeśli i jemu nie przytrafi się jakiś dziwny lot do Madrytu.