Prokuratorskie zarzuty, utrata immunitetu, rezygnacja - tak zapamiętana zostanie prezydentura Christiana Wulffa. Podobnego skandalu w niemieckiej polityce nie było od wczasów wojny, a wcześniej nie był w ogóle do pomyślenia. Wulff zmienił jednak oblicze niemieckiej polityki właściwie z dnia na dzień.
- W trakcie mojej pracy zawsze działałem uczciwie - powiedział Christian Wulff, informując, iż składa rezygnację z urzędu prezydenta. Ustępując w atmosferze skandalu niemiecki prezydent kolejny raz podkreślił, że cały czas pracował na tym stanowisku z przyjemnością. Rezygnuje jednak, bo dzisiaj Niemcy potrzebują - jak mówił "prezydenta, który cieszy się zaufaniem nie tylko większości Niemców, a szerokiej większości".
Zaufanie utracone po Wulffgate
Christian Wulff to zaufanie tymczasem stracił. - Zdarzenia ostatnich tygodni pokazały, że to zaufanie i moje możliwości zostały ograniczone - stwierdził samokrytycznie. Afera Wulffa rozpala jednak niemiecką opinię publiczną już kolejny miesiąc. Niejasne związki byłego premiera Dolnej Saksonii i obecnego prezydenta z niemieckim biznesem pierwszy raz wyszły na jaw jeszcze pod koniec ubiegłego roku. Kryte w tajemnicy wyjątkowo korzystne kredyty, czy darmowe wakacje w rezydencjach najbogatszych Niemców sprawiły w końcu, że Wulffem zajęli się nie tylko dziennikarze, ale i śledczy.
Dopóki Wulffgate było przedmiotem zainteresowania wyłącznie mediów, prezydent starał się robić dobrą minę do złej gry. Podobnie, jak kanclerz Angela Merkel, która i dziś podkreśliła, że dysisja Wulffa tylko potwierdza jego uczciwość. Gdy jednak wczoraj prokuratura w Hannoverze zwróciła się o uchylenie mu immunitetu wszyscy w Berlinie uznali chyba, że tego zbyt wiele.
Kto następcą
W tej chwili dyskusja w Niemczech skupia się przede wszystkim na tym, kto zastąpi Christiana Wulffa. Mówi się, że największe szanse może mieć wreszcie Joachim Gauck. Był on murowanym faworytem już w poprzednich wyborach. Osoba byłego szefa Federalnego Urzędu ds. Akt Stasi, który sprawił, że Niemcy prawie bezboleśnie przeszli przez rozliczenie się z komunistyczną przeszłością wschodnich landów, miała jednoczyć wszystkich. Gauck przegrał Wulffem tylko z jednego powodu. Był kandydatem SPD i Zielonych, a Angela Merkel wolała na tym stanowisku mieć miernego, ale wiernego chadeka.