Kometa 67P/Czuriumow-Gierasimienko jest wielkości góry Fuji, kształtem przypomina kaczuszkę do kąpieli i lata wokół słońca z prędkością 135,000 kilometrów na godzinę. Sonda kosmiczna Rosetta przez ostatnie 10 lat próbowała ją dogonić. Udało się - na komecie wylądował podróżujący w sondzie lądownik Philae rozpoczynając kluczowy etap jednej z ważniejszych kosmicznych misji w historii.
Naukowcy z Europejskiej Agencji Kosmicznej (European Space Agency, ESA) mówią o wielkim szczęściu i ogromnym osiągnięciu naukowym, poprzedzonym przez 10 lat podróży sondy w kosmosie. To wyprawa dużo dalsza i poważniejsza, niż lądowanie łazika Curiosity na Marsie. Dlaczego i jak to się wszystko udało?
1. Jak to się udało?
ESA dawała 75 proc. szans na udane lądowanie. Naukowcy powtarzali jednak ostrożnie, że eksploracja kosmosu nierozerwalnie łączy się z ryzykiem. Wcześniej pewność co do lądowania była większa, jednak tuż przed rozpoczęciem akcji zepsuł się sterujący lądowaniem silnik Philae.
Na 67P jest tak mała grawitacja, że pilotujący lądownik naukowcy mieli tylko jedną szansę, by wbić w jej powierzchnie harpuny i lodowe śruby. Do tego lądownik musiał wylądować na wyznaczonym polu mierzącym jeden kilometr kwadratowy, które nazwano Agilkia.
Powierzchnia komety jest tak porowata i nierówna, że na początku uważano, iż w ogóle nie da się tam wylądować. Gdyby Philae wylądowało gdzieś indziej, lądownik mógłby się przewrócić. Wszystko się udało. Oprócz eksponowania specjalnych tatuaży, zaczynają się teraz prawdziwe badania.
2. Próbki z 67P mogą wyjaśnić jak powstał świat
Komety zbudowane są z lodu i z pyłu. Gdy orbitując zbliżają się do słońca, woda paruje. Naukowcy liczą, że teraz, gdy na jednej jest lądownik, z uwalnianego drobniutkiego pyłu uzyskają bezcenne informacje o powstaniu planet. Komety są pozostałościami po czasie, gdy tworzył się układ słoneczny. Po raz pierwszy w historii będzie można zbadać w ten sposób wnętrze jednej z nich.
Misja Philae ma między innymi zweryfikować tezę, że oceany i życie pojawiły się na Ziemi właśnie dzięki kometom. To właśnie takimi obiektami jak 67P/Czuriumow-Gierasimienko nasza planeta miała zostać zbombardowana miliardy lat temu. We wnętrzu każdej komety znajdują się informacje o tym, jak wyglądał świat 4 i pół miliarda lat temu. Naukowcy z Europejskiej Agencji Kosmicznej chcą teraz z tej "pamięci" komety skorzystać.
3. Kometa "śpiewa". Tego naukowcy się nie spodziewali
Philae przesłał już pierwsze dane. W sieci pojawiają się już zdjęcia z komety:
Ale nie tylko. Okazało się, że kometa też "mruczy". – Tego się zupełnie nie spodziewaliśmy. Nadal staramy się ustalić jakie prawa fizyki tu działają – mówi jeden z naukowców.
Słabe pole grawitacyjne 67P zdaje się drgać wydając bardzo cichy dźwięk. Naukowcy zwiększyli jego głośność 10 tysięcy razy, by był słyszalny dla ludzkiego ucha. Dotarcie dźwięku do Niemiec, gdzie pracuje ESA, zajęło 28 minut i 20 sekund. Oto on:
4. Polscy naukowcy mają swój udział w sukcesie
Jedno z większych urządzeń badawczych zamontowanych w lądowniku zostało skonstruowane 10 lat temu w Polsce. Naukowcy z Centrum Badań Kosmicznych PAN w Warszawie zbudowali przyrząd Mupus, który będzie badał temperaturę komety. Mupus wbije w powierzchnię pręt o długości ok. 40 cm z 16 sensorami termicznymi.
Ustalając miejsce lądowania brano pod uwagę właśnie zadania Mupusa, którego praca zajęłaby od kilkunastu minut do kilku godzin w zależności od twardości gruntu. Już wiadomo, że porowatość i temperatura komety jest wyższa niż zakładali naukowcy.
Polacy musieli o udział w projekcie ESA powalczyć, początkowo brano pod uwagę niemiecki pomysł, ale polskie rozwiązania miały więcej zwolenników.
5. Oprawa Tomasza Bagińskiego
Lądowanie na 67P/Czuriumow-Gierasimienko promował krótki film science fiction "Ambicja" wyreżyserowany przez nominowanego do Oskara polskiego animatora. Zdjęcia kręcono w Islandii, nad animacjami pracowano w Polsce. Bagiński pokazał, jak czarownik (znany z "Gry o Tron" Aidan Gillan) i jego uczennica budują z kamieni i gruzów księżyce i asteroidy, które mają latać wokół słońca. Po premierze "Ambicji" pojawiły się komentarze, że nie ma lepszego tematu dla science fiction, niż powstanie i przeznaczenie życia w kosmosie. – Im więcej pracowałem nad filmem tym bardziej Rosetta mnie fascynowała. „Ambition” to obraz dziwny, szalony, filozoficzny, ale wygląda tak jak go sobie wymarzyłem – mówił w rozmowie z naTemat Tomasz Bagiński. Od premiery film zobaczyło prawie 700 tysięcy widzów.