
Przyjazna rekrutacja – brzmi jak oksymoron. Rozmowy kwalifikacyjne kojarzą się ze stresem, niecierpliwym oczekiwaniem na decyzję potencjalnego pracodawcy i poczuciem bycia na jego łasce. Wielu kandydatom trudno jest też pogodzić się z odrzuceniem ich kandydatury, zwłaszcza, jeśli nie wiedzą, dlaczego pracy nie dostali. O tym, że nie musi tak być, przekonują te firmy, które zdecydowały się dołączyć do Koalicji na Rzecz Przyjaznej Rekrutacji. Niekoniecznie z sympatii dla ludzi, którzy kryją się za przesłanymi do działów HR cv. Raczej dlatego, że to im się opłaca.
Podczas gdy 73 proc. firm uważa, że dba o relacje z kandydatami, aż 68 proc. kandydatów jest zdania, że pracodawcy nie przywiązują wagi do przyjaznej rekrutacji i nie interesują się ich opiniami – wynika z przeprowadzonego w ubiegłym roku po raz pierwszy w Polsce badania Candidate Experience. To pokazuje, jak wielki jest rozdźwięk w ocenach tych, którzy rekrutują, z ocenami tych, którzy są rekrutowani. Te działania, które we własnym mniemaniu podejmują firmy na rzecz przyjaznej rekrutacji, nie przekonują kandydatów. Ci oczekują od przedsiębiorców, że w ogłoszeniach o pracę będzie podana wysokość wynagrodzenia, komunikacji na kolejnych szczeblach rekrutacji oraz informacji, dlaczego nie zostali zatrudnieni, jeśli firma nie zdecydowała się na współpracę z nimi.
Dlatego pojawienie się na polski rynku takich inicjatyw, jak Koalicja na Rzecz Przyjaznej Rekrutacji jest, jak podkreślają eksperci, bardzo pozytywnym znakiem.
Przyjazna rekrutacja to proces, w którym kandydat jest traktowany przez pracodawcę równie poważnie jak klient i dba o jego tzw. candidate experience (candidate experience to suma wrażeń kandydatów przed, w trakcie i po zakończeniu procesu rekrutacji). To niezwykle istotne, bo jak dowodzą badania, wrażenia kandydatów mają wpływ nie tylko na markę pracodawcy, ale również na markę konsumencką. Negatywne doświadczenia z procesu rekrutacji mogą się skończyć dla firmy spadkiem pozytywnych rekomendacji, a nawet niższymi przychodami ze sprzedaży.
Bo kandydaci to także klienci. I coraz więcej firm zaczyna zdawać sobie z tego sprawę i przestaje traktować tych, którzy szukają pracy, jak petentów. Aż 77 proc. z nich, nie otrzymawszy żadnej informacji zwrotnej na swoją aplikację, zmieniło opinię o firmie, a 58 proc. przyznało, że raczej nie kupi produktów ani usług firmy, która w żaden sposób nie odpowiedziała na ich zgłoszenie.
Cytując Kierkegaarda - życie rozumiemy wstecz, a przeżywamy wprzód :). Mam wrażenie, że pracodawcy tak polubili dyskusje na temat historii, wielkich pomysłów i idei, że przy tym zupełnie zapomnieli (a może chcieli zapomnieć) o codzienności. A ta codzienność wcale nie jest dla nich taka wesoła: muszą stawić czoła nowym pokoleniom, nowym technologiom i nowym formom zatrudnienia. Nie wszyscy reagują dobrze na te zmiany. I nie wszyscy mogą sobie pozwolić na to, by koncentrować swe wysiłki na czymś więcej, niż tylko zdobywanie nowych klientów. Aż w końcu na rynku pojawiły się informacje, że pracodawcy z dobrą marką mają bardziej zaangażowanych pracowników, mniej płacą za rekrutację i przyciągają więcej klientów. I się zaczęło.
