Nastąpiło "odczarowanie" Prawa i Sprawiedliwości, które zwyciężyło pierwsze od lat wybory. Z pierwszych wyników exit polls wynika, iż w skali kraju partia Jarosława Kaczyńskiego zdobyła nieco więcej głosów od rządzącej Platformy Obywatelskiej. W największych miastach kandydatom PiS nie poszło jednak już tak dobrze i wielu weszło do II tury wyborów prezydentów miast ze znacznie słabszymi wynikami od kontrkandydatów.
- To stwarza perspektywę - mówił jednak Jarosław Kaczyński dość chłodno komentujący pierwsze wyniki. - Chciałem podziękować wszystkim, którzy nas poparli i wszystkim, którzy wzięli udział w tych wyborach - dodał. Prezes Prawa i i Sprawiedliwości podkreślał, że wysoka frekwencja umacnia polską demokrację. - Przed nami jeszcze dwa tygodnie ciężkiej pracy i walki - mówił jednak o szansach kandydatów PiS w II turze walki o fotele włodarzy największych miast. Jarosław Kaczyński przyznał, iż w większości miast będzie to walka trudna, bo przeciwnicy PiS do kolejnej tury startują ze znaczną przewagą.
Tyle lat czekania...
Lider prawicowej opozycji zasugerował również, iż liczne w tym roku nieprawidłowości w przebiegu wyborów samorządowych mogły przyczynić się do osłabienia dobrego wyniku. Podobnie, jak zachowanie "eks-kolegów", którymi nazwał bohaterów tzw. afery madryckiej. - Mamy szansę, ale trzeba pracować, pracować i jeszcze raz pracować - apelował Kaczyński do działaczy PiS. - Ten potężny front, który mamy przeciwko sobie, może być przełamany, pokonany - obiecywał.
Najczęściej powtarzanym komentarzem po pierwszych wynikach sondażowych jest jednak to, iż już PiS udało się przełamać serię wyborczych niepowodzeń. Niedzielny sukces w samorządzie to bowiem pierwsze wygrane wybory od prawie 9 lat. Ostatnim podobnym sukcesem były podwójne wybory z roku 2005, gdy PiS wygrał starcie o parlament, a Lech Kaczyński zdobył dla tego ugrupowania Pałac Prezydencki.
Zwycięzca jeszcze niczego nie wygrał
Wydaje się jednak, że zwycięstwo PiS w sejmikach wojewódzkich (bo to przedstawiają sondażowe wyniki) wzbudza większą euforię wśród dziennikarzy i przeciętnych wyborców niż polityków tej partii. W przeciwieństwie do nich, w PiS zdają sobie bowiem sprawę, iż ostatecznym zwycięzcą wyborów samorządowych jest nie ten, kto wygrywa w dniu zakończenia głosowania, a kto kilka tygodni później ma władzę w koalicjach wojewódzkich, powiatowych i gminnych.
Prestiżu samorządowemu zwycięstwu ujmuje też brak sukcesu w największych miastach. Lublin i Łódź padł łupem PO już w pierwszej turze. Natomiast w Gdańsku, Wrocławiu, Katowicach i Warszawie kandydaci na prezydentów z PiS zdobyli tymczasem dwukrotnie gorszy wynik od kandydatów Platformy lub lokalnych komitetów.