W Wiedniu trwa kulminacyjna faza rozmów, w których po jednej stronie stoi Iran, a po drugiej koalicja sześciu mocarstw - USA, Wielkiej Brytanii, Rosji, Francji, Chin i Niemiec. W tej grze nie chodzi tylko o zniesienie szeregu sankcji nałożonych na Teheran przez Radę Bezpieczeństwa ONZ, ale w ogóle o zakończenie sporu o irański program nuklearny.
Pierwsze informacje dotyczące irańskiego programu nuklearnego pochodzą z 1957 r. Co ciekawe, początkowo kroki w atomowej dziedzinie Teheranowi pomagały stawiać Stany Zjednoczone. To właśnie z USA pod koniec lat 50. Iran podpisał porozumienie w sprawie cywilnej współpracy atomowej. I choć już dwa lata później na Uniwersytecie w Teheranie powstało centrum badań nuklearnych, to dopiero w drugiej połowie lat 60. prace nad programem atomowym nabrały rozpędu. W 1967 r. USA dostarczyły do Iranu pierwszy reaktor badawczy, a w kolejnych latach Teheran podpisał kontrakty na budowę szeregu elektrowni jądrowych i dostawy paliwa m.in. z USA i Francji. Iran był jednocześnie jednym z pierwszych państw, które w lipcu 1968 r. podpisały i w 1970 r. ratyfikowały układ o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej (Nuclear Non-Proliferation Treaty – NPT).
Międzynarodowy traktat zabraniał państwom-stronom, które opanowały proces budowy broni jądrowej, udostępniania tej technologii na zewnątrz. Co więcej, umowa mówiła też o obowiązku rozbrojenia jądrowego. Mimo tych międzynarodowych zobowiązań, już w 1974 r. Szach Mohammed Reza Pahlawi oświadczył, że Iran zamierza stworzyć broń nuklearną. Wstrzymanie prac nad rozwojem programu wstrzymała dopiero irańska rewolucja islamska i będący jej konsekwencją upadek reżimu Pahlawiego w 1979 r. Do prac wrócono jednak pod koniec lat 80. XX w.
2. Czego dotyczą nałożone na Iran sankcje?
Gdy w sierpniu 2002 r. ujawniono istnienie zakładu wzbogacania uranu w Natanz i zakładu produkcji ciężkiej wody w Arak, Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) nabrała wątpliwości co do irańskich działań na polu energii atomowej. Agencja twierdziła, że Iran nie wywiązał się ze zobowiązań do informowania o swoich planach nałożonych na niego wskutek przystąpienia do umowy NPT. Jako pierwszy sankcji dla Teheranu zaczął wtedy domagać się Waszyngton.
Mimo prób porozumienia podejmowanych w kolejnych latach, władze Iranu konsekwentnie dawały do zrozumienia, że nie zrezygnują z atomu i lekceważyły apele kierowanego w tej sprawie przez MAEA oraz Radę Bezpieczeństwa ONZ. I to właśnie ta ostatnia w efekcie zadecydowała o nałożeniu na Teheran sankcji. W pierwszej turze chodziło o zakaz sprzedaży lub transferu technologii do Iranu i zamrożenie aktywów 12 osób i 10 instytucji związanych z irańskim programem nuklearnym. Rezolucję w tej sprawie uchwalono w grudniu 2006 r. Ale to był dopiero początek. Niespełna trzy miesiące później powstawała kolejna rezolucja zacieśniająca ograniczenia nałożone już na Iran. Tym razem zakazano eksportu broni irańskiej, zamrożono aktywa kolejnych 15 Irańczyków i 13 irańskich instytucji kojarzonych z programem. Dokument Rady Bezpieczeństwa zakazał też udzielania wsparcia finansowego Iranowi przez wszystkie państwa i instytucje finansowe.
Ponieważ Teheran nie zamierzał uginać się pod presją Zachodu, a wręcz przeciwnie - celowo go drażnił - już w marcu 2008 r. Rada Bezpieczeństwa przyjęła trzecią serię sankcji. Rozszerzono listę osób i firm podlegającym zamrożeniu aktywów i zakazowi podróży. Ustanowiono też zakaz eksportu do Iranu towarów podwójnego zastosowania. Tym mianem określa się wszystkie towary, mogące być użyte zarówno w przedsięwzięciach cywilnych, jak i wykorzystane do wytwarzania broni jądrowej. Ta sama rezolucja wzywała świat do powściągliwości w transakcjach z dwoma najważniejszymi bankami irańskimi - Melii i Saderat. Do gry włączyła się wkrótce także Unia Europejska decydując o zamrożeniu wszelkich aktywów pierwszej z tych dwóch instytucji.
Czwartą, ostatnią serię sankcji ONZ uchwaliła w czerwcu 2010 r. Poszerzono wtedy embargo zbrojeniowe, zamrożono zagraniczne aktywa 15 firm kontrolowanych przez Korpus Islamskiej Gwardii Rewolucyjnej i upoważniono państwa do inspekcji podejrzanych transportów do lub z Iranu.
Sankcje dotyczące kluczowych dla Iranu sektorów, m.in. energetycznego były najważniejszym powodem, dla którego Teheran zdecydował się na rozmowy. Eksport ropy pokrywał wcześniej prawie połowę rządowych inwestycji. Od 2013 roku Iran może eksportować tylko jeden milion baryłek ropy dziennie, w 2011 roku eksportował dwa i pół miliona.
Brak dochodów ze sprzedaży ropy, odcięcie Iranu od systemów bankowych spowodowało poważny kryzys irańskiej waluty - riala. Inflacja wzrosła do ponad 50 procent. To zastopowało działalność firm i rozwój technologii.
Dopiero w 2013 r. rząd w Teheranie zawarł z Zachodem tymczasowe porozumienie zakładające uniemożliwienie Iranowi wybudowanie bomby jądrowej w zamian za złagodzenie lub w ogóle zniesienie sankcji. Czas na wypracowanie ostatecznych rozwiązań obie strony dały sobie do 24 listopada 2014 roku.
3. Czego dziś boi się Zachód?
Najważniejsze obawy Zachodu dotyczą celowości prac nad bronią nuklearną. Przedstawiciele Teheranu twierdzą bowiem, że cała operacja ma charakter pokojowy. Jednak nie dalej jak w czwartek, w drugim dniu wiedeńskiego szczytu, Yukiya Amano, szef Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, stwierdził: – Iran do tej pory nie przekonał nas do swoich pokojowych zamiarów. Nie odpowiedział na wątpliwości społeczności międzynarodowej związane z obawami, że pod przykrywką prowadzonego przez siebie programu dąży do wyprodukowania bomby atomowej.
Zaapelował jednocześnie do władz w Teheranie o udostępnienie wszelkich potrzebnych Agencji informacji, dokumentów, lokalizacji, materiałów, a nawet personelu. Bez tego – zdaniem Amano – MAEA nie wyjaśni wielu kluczowych kwestii. A to z kolei niezbędne jest do tego, by stwierdzić czy i w jakim stopniu Iran dostosowuje się do założeń tymczasowego porozumienia sprzed roku.
4. Jakie są realne szanse na kompromis?
Politycy zebrani w Wiedniu nie kryją, że w rozmowach z Teheranem jest kilka kwestii, których wyjaśnienie wymaga większej elastyczności od władz Iranu. O tym samym informowali niedawno podczas wspólnej konferencji prasowej szefowie dyplomacji Francji i USA, Laurent Fabius i John Kerry. Obaj panowie mówili, że w rokowaniach utrzymują się istotne punkty sporne. Cytowani przez agencję Reutera eksperci mówią wprost: – Właśnie ze względu na te niezgodności między Teheranem a zachodnimi mocarstwami termin może zostać odroczony do marca.
Członkowie wiedeńskiego szczytu jednak zaprzeczają i przekonują, że ich celem nie jest odroczenie sprawy porozumienia a ustanowienie go we wcześniej ustalonym terminie, czyli do najbliższego poniedziałku.
5. A jeśli się nie dogadają?
Dyplomaci po przyjeździe do Wiednia zostali ostrzeżeni, że brak porozumienia nie wchodzi w grę. A jednak już pojawiły się głosy, że 24 listopada to mało realny termin.
Iran prawdopodobnie w takiej sytuacji zostanie obarczony całkowitą odpowiedzialnością. Amerykańska podsekretarz stanu Wendy Sherman tłumaczyła już, że utrzymanie obecnego stanu rzeczy jest nie do zaakceptowania dla reszty negocjujących. Teheran wcześniej łamał układ o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej i nie udostępniał żadnych informacji o stanie swojego arsenału.
– Jeżeli Stany odrzucą ewentualną racjonalną irańską propozycję, to koalicja państw może się zacząć rozpadać – ocenia z kolei Gary Sick w „Politico”.
Wszyscy będą wtedy uważać, że ich wątpliwości co do intencji drugiej strony się sprawdzają. Iran może znów zacząć wzbogacać uran, do władzy dojdą bowiem bardziej konserwatywni politycy. Pozycja międzynarodowa Stanów Zjednoczonych wtedy bardzo ucierpi. To dzięki niej do tej pory Waszyngton był w stanie trzymać w ryzach koalicjantów: od Wielkiej Brytanii, do Chiny, pomimo ich bardzo różnych stanowisk co do wojny w Syrii i na Ukrainie.