Girkin-Striełkow, obywatel
Rosji i pułkownik Głównego Zarządu Wywiadowczego Rosji (GRU), w rozmowie z rosyjskojęzycznym dziennikiem przekonuje, że gdyby jego jednostka nie przekroczyła granicy i nie pomogła separatystom na Ukrainie, "wszystko by wygasło", tak jak w Odessie czy Charkowie, gdzie po pierwszych walkach nastał spokój. "Byłoby kilkudziesięciu zabitych i zatrzymanych, to byłby koniec. To nasz oddział napędził koło zamachowe tej wojny. To my przestawiliśmy karty na stole" – twierdzi.