– Stracony potencjał katastrofy Smoleńskiej to powód, dla którego Jarosław Kaczyński tak bardzo się denerwuje. Dlatego, by wygrać w wyborach parlamentarnych, potrzebuje nowego mitu w postaci sfałszowanych wyborów – mówi w wywiadzie z „Gazetą Wyborczą” minister obrony narodowej, Tomasz Siemoniak.
- Mam za sobą kilka tygodni jeżdżenia po Polsce, rozmów z członkami PO i sympatykami. Widzę dużą zmianę (…) wrócił wigor i wiara w zwycięstwo. (...) Po siedmiu latach rządzenia krajem i po ośmiu w samorządach taki poziom zaufania społecznego, jakim obdarzono nas podczas ostatnich wyborów nie jest zły. Trzeba pracować nad tym, by przy wyborach parlamentarnych był wyższy. One mają trochę inną logikę, tutaj PO jest mocna dziesiątkami nazwisk, a liderów list sejmikowych mało kto zna - mówi w "GW" Siemoniak.
Zdaniem ministra, słabsze wyniki w wyborach samorządowych to cena za osiem lat rządzenia: za podniesienie wieku emerytalnego, zmiany w OFE, mniejsze lub większe afery. Zaś istotne dla ewentualnej wygranej w wyborach parlamentarnych jest przede wszystkim uregulowanie kwestii in vitro czy konwencji o zwalczaniu przemocy wobec kobiet.
Siemoniak zdementował jednocześnie tezy postawione ostatnio przez prof. Czapińskiego o tym, że PO jest rozmyta ideowo i powinna wrócić do liberalnych korzeni.
- Siłą PO zawsze było to, że była i jest projektem modernizacyjnym i przyciągała ludzi o różnych profilach ideowych: od Arłukowicza, Biernackiego po - niegdyś - Gowina. (...) W PO spotkali się ludzie, którzy mają różne poglądy, ale chcą modernizować Polskę i nie pozabijają się o takie rzeczy, które by miały Platformę rozwalić, np. związki partnerskie - wyjaśnia wicepremier.