Czeska reklama T-Mobile, która w ostatnich dniach wywołała tak wielkie oburzenie, to tylko wierzchołek góry lodowej. Zła sława Polaków od lat pokutuje w zagranicznych reklamach i... filmach.
Polak jako drobny oszust i cwaniaczek – tak przedstawia nas najnowsza reklama czeskiego oddziału T-Mobile. Podczas spaceru na nartach biegowych, eden z Czechów zostaje zaczepiony przez skrywającego się za drzewem handlarza wszelkiego rodzaju szmelcem. Daje się namówić na wymianę starego telefonu na nowy, ten jednak po chwili się psuje. Czech chce wycofać się z transakcji, ale Polaka już nie ma.
Spot tuż po emisji został wyłapany przez Polaków. O to zresztą nie było trudno, bo reklama robiła furorę na portalach społecznościowych. I – jak można się domyślać – wywołała wielkie oburzenie. Nie tylko wśród tzw. zwykłych obywatel. Protestowali też politycy. O interwencję pokusiła się nawet ambasada. Skutecznie. Firma T-Mobile wstrzymała emisję reklamy w telewizji oraz usunęła ją z portali społecznościowych. Rzeczniczka operatora Martina Kemrova stwierdziła wcześniej, że jej firma nie miała zamiaru poniżyć Polaków: – Jest nam przykro, że nasza reklama, która od dłuższego czasu opiera się na przerysowaniach i specyficznym poczuciu humoru, mogła kogoś urazić – przekonywała Kemrova. I prawdopodobnie tak było. Polacy słyną z tego, że są na punkcie swoich przywar przewrażliwieni. Choć z drugiej strony, trudno im się dziwić. W końcu w zagranicznych mediach co i rusz pojawia się a to sarkastyczna reklama, a to niezbyt pochlebny dla nas wątek w serialu czy filmie.
Coca-Cola też nam dopiekła
Amerykański koncern podpadł nam tuż przed EURO 2012. Właściwie to podpadła Coca-Cola i Hiszpania, bo to właśnie w tamtejszych mediach emitowano kłopotliwą dla Polaków reklamę. Spot promował konkurs, w którym można było wygrać bilety na imprezę. A jego głównym bohaterem był polski robotnik, który od lat nie odwiedzał pozostawionej w kraju żony i dzieci, bo nie stać go było na bilet. Z pomocą przyszła mu dopiero Coca-Cola i jej konkurs.
Najbardziej bolą żarty Niemców
Gdy zaczynają obśmiewać nas Niemcy, naprawdę nie jest zabawnie. Dobry tego przykład mieliśmy w 2006 roku. To wtedy – co ciekawe także przed piłkarską imprezą – gdy sieć hipermarketów Media Markt wypuściła na niemiecki rynek serię reklam, w których oprócz sklepu promowano też wyolbrzymione i bardzo stereotypowe zachowania rozmaitych nacji, wśród których prym wiedli – a jakże by inaczej – Polacy. A tych przedstawiono tym razem jako sprytnych złodziei, którym udało się ukraść nawet... spodnie sklepowych ochroniarzy. Rodacy z zapałem protestowali, a Media Markt wystosował specjalne oświadczenie, w którym wyjaśniał, że nie chciał nikogo obrazić, a jedynie w ten jakże oryginalny sposób ukazać Polaków jako bardzo sprytnych. Ostatecznie jednak – po interwencji ambasady w Berlinie – z emisji reklamy zrezygnowano.
Polak – złodziej samochodów
Dwa lata później furorę w internecie robiła już kolejna niemiecka produkcja. Tym razem za jej przygotowaniem stała jedna z tamtejszych firm bukmacherskich. W reklamie pokazano grupkę Niemców jadących na mecz swojej reprezentacji. Auto w pewnym momencie staje, kibicie udają się za potrzebą, a gdy wracają – samochodu już nie ma. Kradzież przypisano właśnie Polakom. I znów – w kraju oburzenie, w mediach wrze. Najdobitniej podsumował spot Jan Tomaszewski, bodaj najbardziej znany ze wszystkich bramkarzy, jakich kiedykolwiek miała nasza piłkarska reprezentacja: - To skandal i skur...two – powiedział wtedy.
Co ciekawe, do tego spotu nawiązał w sierpniu jeden z komentatorów pływackich mistrzostw Europy w Berlinie. Podczas prezentacji polskich zawodników Niemiec żartobliwie stwierdził, że wszyscy oni „odjadą do domu naszymi samochodami”.
Nasi zachodni sąsiedzi z upodobaniem stroją sobie także z nas żarty w najróżniejszych kabaretach. I tu często już nie przebierają w słowach i schematach. Polak to dla nich mieszkaniec wsi, alkoholik, brudas i na dodatek stary kawaler wiecznie poszukujący żony.
Holendrzy też potrafią namieszać
Mniej groźna, ale jednak również odebrana jako obraźliwa, była nagrana kilka lat temu piosenka holenderskiego duetu Vlemmix & Roos - „Busje Vol Met Polen” co w tłumaczeniu na polskie znaczy mniej więcej „Autobus pełen Polaków”. Przyśpiewka utrzymana w klimacie disco-polo promowana była teledyskiem, w którym główne role przypadły Polakom, krzakom i wódce. Wódka stała na stole a Polacy załatwiali swoje fizjologiczne potrzeby w krzakach właśnie.
Najbardziej jednak – jeśli wierzyć reakcjom internautów – zabolały nas słowa jednej ze zwrotek o tym, że mamy zwyczaj pracować za puszkę piwa i kilka złotówek. Nietrudno się domyślić, że utwór nie podbił polskich list przebojów.
Polacy w Norwegii, czyli „Walka o byt”
Norweski serial „Walka o byt” to skandynawski hit tej jesieni. Wyprodukowała go telewizja NRK. Jednym z bohaterów jest Tomasz, który dość szybko i boleśnie przekonuje się, że jego wykształcenie i umiejętności dyplomowanego lingwisty niewiele znaczą na emigracji. W konsekwencji zaczyna pracować – jak wielu jego rodaków – jako robotnik. Obraz w ogóle sprawia wrażenie jakby był odbiciem rzeczywistości w krzywym zwierciadle, ale to wrażenie nie przekonało ani norweskiej Polonii, ani Polaków mieszkających w kraju. Wszyscy zgodnie uznali, że „Walka o byt” obraża polskich imigrantów. To dlatego, że niemal wszyscy pokazani przed kamerą Polacy owszem, ciężko pracują, ale za to mieszkają... w piwnicach, kradną, piją i palą.
Z Polaków śmieją się też... Polacy
Inna sprawa, że Polacy i sami sobie potrafią zrobić kuku. Nie dalej jak kilka tygodni temu gorącą dyskusję w sieci wywołała reklama koncernu Dr Pepper, którą najlepiej można streścić hasłem „napój w lodówce, kobieta w kuchni, czyli wszystko na swoim miejscu”. Efekt był taki, że napój zbojkotowały feministki.
Niedawno w stopę strzeliły sobie także władze Wrocławia. Miasto staje w szranki z kilkoma innymi miastami w konkursie o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Twórcy filmów promocyjnych uznali, że to nie kulturalne aktywności, a piękne Polki będą najlepszą reklamą stolicy Dolnego Śląska – młode i otwarte na znajomości z obcokrajowcami.
Cóż, na nadmierną kreatywność reklamowych speców rady nie ma. Na fantazję filmowców też nie. A zatem jedyne, co możemy zrobić, to spróbować nabrać do tych wszystkich niewybrednych żartów dystansu i – przede wszystkim – starać się nie dawać nikomu pretekstów do tego, by mógł powiedzieć o nas złodzieje, nieroby i prostaki.