Od kilku tygodni w internecie głośno zapowiadano program „Eaten alive”, w ramach którego ubrany w specjalny kombinezon Paul Rosolie miał zostać żywcem połknięty przez anakondę. Program zakończył się fiaskiem. Gdy wąż okręcił się wokół Rosolie’a i dopiero przystępował do połykania jego głowy, mężczyzna zaczął wzywać pomocy. Amerykanin został w końcu uwolniony przez współpracowników.
Pokazywana przez stację Discovery próba miała zwrócić uwagę widzów na problem niszczenia amazońskich lasów. Rosolie nie chciał oczywiście zakończyć życia w paszczy anakondy, dlatego został ubrany w specjalny kombinezon z włókien węglowych, który miał go uchronić przed uduszeniem.
Wężem, który miał połknąć Amerykanina, była znaleziona w peruwiańskiej części Amazonii 6-metrowa samica anakondy. Anakonda początkowo w ogóle nie chciała zaatakować ubranego w kombinezon mężczyzny. - Usiłowała uciec. Odwróciła się i zaczęła bronić dopiero wówczas, gdy ją trochę sprowokowałem, zachowując się jak drapieżnik – opisywał Rosolie.
Odpierając atak człowieka, anakonda owinęła się wokół niego, po czym przystąpiła do połykania ofiary. W tym momencie Rosolie stracił chęć do kontynuowania próby i zawołał swoich współpracowników. Amerykanin wyjaśnił później, że zaciskające się wokół niego ciało węża zaczęło miażdżyć jego rękę. Rosolie bał się, że kość nie wytrzyma tak dużego nacisku. Jego zespół był zaś zaniepokojony obniżającym się tętnem śmiałka.
Rosolie został więc uwolniony. Amerykanin zapewnił, że anakondzie nic się nie stało. – Węże bardzo często zwracają pokarm, gdy dostrzegają zbliżającego się drapieżnika. Muszą przerwać posiłek, by uciec – powiedział Rosolie.
Jego słowa nie uspokoiły jednak obrońców praw zwierząt, w tym członków organizacji PETA, którzy uważają, że wąż był z premedytacją dręczony w celu podniesienia słupków oglądalności. Rozczarowanych było też wielu amerykańskich widzów. W Polsce stacja Discovery wyemituje kontrowersyjną scenę 10 grudnia.