Na pisowskim marszu organizowanym w rocznicę stanu wojennego powinni rozdawać "Resortowe dzieci". A właściwie powinien. On - Wojciech Jasiński, były członek PZPR i kierownik Wydziału Spraw Wewnętrznych, dziś poseł PiS i członek komitetu honorowego imprezy. Ten, który pisze, że 13 grudnia trzeba wyjść na ulice, by walczyć o demokrację, jak "Solidarność" walczyła z "terrorem komunistycznym". To nie chichot, to rechot historii.
O tym, że PiS ma w swoich szeregach ludzi z komunistyczną przeszłością, wiadomo od dawna. Najgłośniejszy był rzecz jasna przypadek Andrzej Kryże, wiceministra sprawiedliwość IV RP, który do końca był członkiem PZPR i wydawał wyroki w stanie wojennym (wcześniej skazał m.in. Bronisława Komorowskiego). Także historii Jasińskiego nie udało się ukryć, choć sam zainteresowany długo próbował. Kariera w "nieboszczce partii" nie przeszkodziła mu, by zostać ministrem skarbu w rządzie PiS, a potem dwukrotnie posłem.
Dlaczego o nim dziś piszę? Bo sam wyrwał się przed szereg w sprawie, w której nie powinien. Słyszymy, że PiS 13 grudnia organizuje marsz w obronie demokracji, odwołuje się do ideałów "Solidarności" i chce symbolicznie pokazać, kto "stoi tam, gdzie stało ZOMO". Posługuje się przy tym "autorytetami" – członkami komitetu honorowego, w skład którego obok polityków weszli m.in. duchowni i dziennikarze. Znalazł się tam też Jasiński, jak się okazuje, wyjątkowo gorliwy obrońca demokracji.
"13 grudnia to szczególny dzień, który na tle wydarzeń z najnowszej historii Polski jednoznacznie kojarzy się z wprowadzeniem stanu wojennego. Wówczas brutalnie przerwano zataczającą coraz szersze kręgi rewolucję pierwszej 'Solidarności', łamiąc jej kręgosłup wyprowadzeniem żołnierzy na ulice. Nie wszyscy Polacy do dzisiaj rozumieją, co stało się 13 grudnia 1981 r., gdy zniszczono wspaniały ruch, w którym odradzała się polska demokracja po blisko pół wieku niewoli" – pisze na swoim blogu.
Co więcej, przekonuje, że PiS aspiruje do "bycia reprezentantem tej części Narodu, która pamięta o wydarzeniach sprzed lat". I że chce stać na czele "nowej Solidarności", która "dokończy to, co komunistyczne czołgi przerwały w 1981 roku".
Śmiać się czy płakać? Oto gębę wyciera sobie "Solidarnością" były komunista, który (według kryteriów Kaczyńskiego) 13 grudnia 1981 był właśnie tam, gdzie stało ZOMO (z partii wystąpił później). Oto ten komunista po 30 latach grzmi, że rządy Tuska to koniec demokracji i stroi się w pióra bojownika o wolność. Nie po raz pierwszy zresztą. 1 maja tego roku wraz z prezesem PiS złożył kwiaty pod pomnikiem Radomskiego Czerwca i wzorując się na "S" wysunął 21 postulatów pod adresem rządu.
Jak wtedy, tak i dziś, najlepszym komentarzem jest tekst z "Rzeczpospolitej" autorstwa Andrzeja Stankiewicza i Piotra Śmiłowicza. Krótkie przypomnienie komunistycznej karty Jasińskiego. Wynika z niego, że pan poseł zapisał się do PZPR w drugiej połowie lat 70., gdy był szefem Wydziału Spraw Wewnętrznych płockiego Urzędu Miasta. Towarzysze generałowie instruowali go wówczas, jak postępować wobec Polaków z RFN czy Izraela starających się o odzyskanie obywatelstwa.
"Dokumenty pokazują, że Jasiński był w stałym kontakcie z Wydziałem Paszportów i Dowodów Osobistych Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Płocku, nadzorowanym przez SB. W tym samym czasie żona Jasińskiego była dziennikarką w gazecie KC PZPR – 'Trybunie Ludu'" – napisali dziennikarze.
"Ale to, niestety, nie wszystko. Bo Jasiński powinien się wstydzić za Czerwiec '76". Ten sam, przy okazji którego składał kwiaty. Przyłożył rękę do wyrzucenia pracownika płockiego urzędu miejskiego, który wziął udział w manifestacji. Taki to demokrata.
Warto o tym pamiętać, kiedy 13 grudnia będzie "obalał komunę".
Mimo, że współczesnych realiów nie można porównywać z terrorem komunistycznym, nadal w ogromnym stopniu rewolucja „Solidarności” nie została dokończona. III Rzeczpospolita okazała się państwem, które nie było w stanie przywrócić obywatelom wiary w sens aktywności społecznej i możliwość rządzenia własnym krajem. Grupy uprzywilejowane w socjalizmie zamieniły władzę na własność, przechodząc do nowego ustroju na pozycji klasy panującej.
Wojciech Jasiński
Łączy nas przesłanie, które było z nami także w poprzednich marszach, czyli piękna idea walki o wolną i suwerenną Ojczyznę pod sztandarami „Solidarności”.