
Spotkania świąteczne, bale, służbowe imprezy, wieczorne wypady z przyjaciółmi. Końcówka roku to dziesiątki okazji do wyjścia i pokazania się w wieczorowych stylizacjach. Nie raz ich najmocniejszą stroną jest głęboki dekolt. Podpowiadamy, w jaki sposób go zaprezentować z jak najlepszej strony.
Najlpiej poradzi sobie ze zrogowaciałym naskórkiem, pomoże usunąć zaskórniki, odświeży wygląd skóry. Jeżeli twoja cera jest bardzo wrażliwa unikaj pilingów gruboziarnistych, solnych czy cukrowych i sięgnij po te delikatniejsze. Albo przyrządź sama! Mój ukochany przepis na piling: zmielona kawa i oliwka kosmetyczna. Piling polecam robić dzień przed wielkim wyjściem, żeby nie było niespodzianek związanych z ewentualnym podrażnieniem cery.
Zwykły balsam to za mało. I na dekolcie i szyi oszczędzać nie warto. Dlatego nakładając krem do twarzy, nakładaj go również na szyję i dekolt. Podobnie postępuj z serum. Oczywiście najlepsze rezultaty daje regularna pielęgnacja, a jeśli jest za pięć ósma i nie ostatnią rzeczą, jakiej ci potrzeba jest katowanie się i obwinianie o zaniedbanie dekoltu, sięgnij po balsam z błyszczącą miką (ale nie brokatem!).
Potrzebne do tego będą kosmetyki, które być może masz na półce, a być może powinnaś się w nie zaopatrzyć.
Na spilingowaną i dobrze nawilżoną skórę dekoltu i szyi, nakładamy balsam z linii kąpielowych zapachowych. Większość zawiera błyszczące opiłki. A samo modelowanie jest uzależnione od dwóch rzeczy: kształtu dekoltu kreacji oraz wielkości biustu.
Jeśli eksponujemy naprawdę dużo, a suknia bardziej kształtem przypomina gorset, wówczas nie ma mowy o wpadkach i niedociągnięciach. Zaczynamy od nabłyszczenia całego dekoltu wspomnianym wyżej balsamem nabłyszczającym, a jeśli nie to rozświetlaczem w kamieniu (w odcieniu beżu lub szampana, najlepiej, żeby po nałożeniu na skórę dawał efekt świetlistości, taki jak daje suchy olejek do ciała). Następnie sięgamy po bronzer w odcieniu kamiennego beżu (unikajmy tych złotych z pomarańczowym lub różowym pigmentem), lepiej sięgać po te specjalnie przeznaczone do modelowania (twarzy lub ciała).
Bronzer nakładamy ściętym na górze pędzlem w następujących miejscach: po bokach szyi oraz w zagłębieniach obojczyków. To wysmukla szyję i ramiona i sprawia, że cała sylwetka wydaje się mniej masywna. Lżejsza i smuklejsza. A następnie nakładamy go też w zagłębienie pomiędzy piersiami, przez niektórych pieszczotliwie nazywane skarbonką.
Natomiast kiedy mówimy o sukni zwieńczonej wstążką na szyi (tak zwany dekolt amerykański), może ona optycznie powiększyć ramiona i barki, które zaczną przypominać te u pływaczek olimpijskich. Wtedy warto nabłyszczyć rozświetlaczem środek dekoltu i ramiona.
Ale uwaga przy dużych biustach. Rozświetlacz optycznie jeszcze je powiększy i będą wydawać się wprost gigantyczne. Lepszy w takim wypadku będzie bronzer z drobnymi opiłkami. Nałożony na cały dekolt.
W przypadku małych biustów, podkreślamy rzeczoną „skarbonkę” między piersiami bronzerem, a szczyty biustu zaokrąglonymi ruchami nakładamy rozświetlacz. Wówczas piersi optycznie wydają się większe i pełniejsze.
Z makijażem ciała jest tak, że powinien być wykonany w taki sposób lub takimi produktami, żeby na pewno nie pozostawił plam na kreacji wieczorowej. Unikajmy więc oliwek do ciała i tłustych balsamów. Nie dość, że wszystko się do ich powierzchni przykleja, to jeszcze wyglądają niechlujnie i brudzą ubrania.
Niedoskonałości tuszujemy korektorem, a następnie na całość nakładamy puder rozświetlający. I podobnie jak z dekoltem z przodu, postępujemy z odsłoniętymi plecami. Tu także skórę warto rozświetlić i skorygować niedoskonałości.
Dla bezpieczeństwa tak garderoby (kobiecej i męskiej, bo osoba, z którą tańczysz też może być narażona na twoje świetliste drobinki!), jak i wyglądu skóry dekoltu, taki makijaż warto wykonać co najmniej na godzinę przed wyjściem. I najlepiej go utrwalić fixerem do makijażu w spreju. Wtedy mamy pewność, że zostanie na skórze, a nie na płaszczu, etoli czy garniturze współtowarzysza balu.
