W tym roku pomocy lekarzy potrzebowało prawie 2000 biorących dopalacze. Liczba zatruć, w porównaniu z 2013, wzrosła prawie trzykrotnie. Zdarzały się sytuacje tragiczne.
Dopalacze są kilkaset razy bardziej toksyczne, niż inne narkotyki. To czysta chemia. Dlatego terapeuci ratujący ofiary zatruć coraz częściej widzą ludzi, którzy zachowują się bardzo agresywnie. "Rzeczpospolita" opisała sprawę ze Słupska, gdzie mężczyzna na dopalaczu zabił kobietę, czego zupełnie nie pamięta. Zdarzają się też przypadki śmiertelnych zatruć lub wypadnięć z okien, jak niedawana historia z Trójmiasta.
Zamykanie sklepów z dopalaczami nie zmniejszyło popytu na nie. Handel odbywa się przez sieć, substancje sprowadzane są z Chin, czy z Arabii Saudyjskiej. "Zagłębiem dopalaczowym" pozostaje w Polsce województwo łódzkie, ale sporo zatruć odnotowano także w śląskim i warmińsko-mazurskim.
Działania prewencyjne są niewystarczające. Na listę zakazanych w Polsce substancji ma co prawda trafić kolejne 114 związków chemicznych, ale to niewiele w praktyce zmieni. Będzie wystarczyło wymienić jeden składnik dopalacza, by znów legalnie substancja trafiła na rynek.
Zdaniem ekspertów potrzebne są rozwiązania, które wprowadzono m.in. w Wielkiej Brytanii i we Francji. Tam wymiana jednego składnika nie czyniła narkotyku automatycznie zupełnie innym dopalaczem. Nacisk kładziony jest też na uświadamianie zagrożeń.