Dziennikarz, PR-owiec, polityk. Marokańczyk, który posiada dwa paszporty. Muzułmanin sunnita o niewyparzonym języku. Syn imama. Ostatnio zrobiło się o nim głośno, kiedy dosadnie powiedział muzułmanom, którzy „odwracają się plecami do wolności”, jakie czynności mogą podjąć. – Nie podoba się? To wyp******ać – oznajmił, wzbudzając zachwyt coraz bardziej wrogo nastawionej do imigrantów Europy. Kim jest Ahmed Aboutaleb, burmistrz Rotterdamu?
Gdyby takie słowa padły z ust lidera ksenofobicznej Partii Wolności Geerta Wildersa – co zresztą się zdarzało – na prawicy wzbudziłyby zachwyt, u całej reszty – raczej zażenowanie. Wstyd. Może – potępienie.
Aboutaleb na premiera
Teraz jednak lektura komentarzy pod przedrukami wypowiedzi Aboutaleba w serwisach newsowych na całym świecie nie pozostawia wątpliwości – polityk socjaldemokratycznej Partii Pracy został bohaterem. „Aboutaleb na premiera!”, „W końcu ktoś mówi to, co wszyscy myślą”, „Brawa za cojones!” – brzmią komentarze.
Europa, zmęczona poprawnością polityczną, umordowana czyhającą na każdym kroku potencjalną możliwością urażenia którejś z mniejszości, z otwartymi ramionami wita prosty, żołnierski przekaz polityka. Może to wyraz zmęczenia, może wyraz bezsilności – jednak ogarniętej strachem i coraz większymi uprzedzeniami Europie w tej chwili odpowiada. Jest popularny i lubiany - przez magazyn "Elsevier" został wybrany Holendrem Roku, a niedawno jego kadencja została przedłużona o sześć lat.
To nie pierwszy raz, kiedy wypowiedź Aboutaleba trafia na czołówki serwisów informacyjnych. W 2004 roku powiedział, że mieszkający w Holandii muzułmanie, którzy nie chcą przyswoić sobie holenderskich wartości, mogą „złapać pierwszy wylatujący z kraju samolot”. Jego uwagi brzmią niczym wyjęte z ust Wildersa, który ostatnio powiedział między innymi: ”Jeśli powieszasz flagą ISIS, machasz jednocześnie biletem w jedną stronę – biletem powrotnym do swojego kraju”.
– To nie pierwszy raz, kiedy używa ostrego języka. Po zabójstwie reżysera Theo van Gogha przez Mohammeda Bouyeri powiedział, zwracając się do "ludzi podobnych do Mohammeda Bouyeri i innych zradykalizowanych młodych, którzy myślą jak on: jeśli nie czujesz się tu jak w domu, jeśli nienawidzisz Holandii, co tu robisz? W takim razie wyjedź - opowiada holenderski socjolog piszący doktorat o perspektywach integracyjnych młodych Holendrów marokańskiego pochodzenia Jurriaan Omlo.
Syn imama: nie róbcie z siebie ofiar Jest powód – poza coraz popularniejszą w Europie islamofobią – dla którego burmistrzowi Rotterdamu takie wypowiedzi się wybacza. Wydaje się, że ma do nich legitymację – urodził się w Maroku, a do Holandii przyjechał w 1976 roku, mając 15 lat. To zresztą jeden z powodów, dla których był w trakcie swojej kariery politycznej wielokrotnie krytykowany przez ugrupowania antyimigranckie. Sugerowano, że jako posiadacz dwóch paszportów – holenderskiego i marokańskiego – nie jest wiarygodny jako polityk. Szybko jednak udowodnił, że jego pochodzenie jest raczej atutem niż przeszkodą.
Głos Woltera? Nie dla wszystkich
Jego poglądy na imigrantów są powszechnie znane. Krótko po tym, jak w 2008 roku został burmistrzem Rotterdamu, powiedział w rozmowie z „The Observer”, że jego przesłanie dla imigrantów brzmi: przestańcie widzieć siebie jako ofiary; jeśli nie chcecie się integrować – wyjedźcie. Komentując zabójstwa dziennikarzy francuskiego magazynu „Charlie Hebdo”, powiedział:
Za te słowa burmistrz Londynu Boris Johnson nazwał go „trafiającym w sedno bohaterem” i „głosem Oświecenia, głosem Woltera”. Tę opinię zdaje się podziela ogromna większość Europejczyków, choć w samej Holandii nie brakuje krytycznych głosów, zwłaszcza ze strony młodych muzułmanów.
Nie przebierający w słowach burmistrz jest jednak popularnym politykiem, a w obecnej sytuacji jego bezkompromisowość może okazać się przepustką do dalszej kariery politycznej.
Michel Houellebecq w swojej najnowszej książce wieszczy, że Francja już niebawem będzie miała pierwszego muzułmańskiego prezydenta. W obecnej sytuacji nad Sekwaną wydaje się to mało prawdopodobne. Za to nad rzeką Amstel – niewykluczone, że pojawi się muzułmański premier.
Z pewnością jest na świecie miejsce, do którego należycie, zaakceptujcie ten fakt i zamieszkajcie tam – powiedział bezpośrednio zwracając się do ekstremistów. Nie zabijajcie niewinnych dziennikarzy. Jeśli nie możecie zaakceptować Holandii, wyjedźcie stąd, ale pozwólcie nam budować społeczeństwo według wartości, które są dla nas ważne. Ponieważ dla nas najważniejsi są ludzie, także muzułmanie, którzy mają dobre intencje, a przez Was muszą znosić spojrzenia pełne podejrzeń. Chcemy się jednoczyć wokół wartości demokratycznych, abyśmy mogli siebie nazywać „My społeczeństwo”. A jeżeli nie podobają się wam humoryści tworzący małą gazetkę, to możecie – jeśli mogę sobie pozwolić na takie wyrażenie – wyp…ać.
Jurriaan Omlo, socjolog
Kilka osób marokańkiego pochodzenia głośno powiedziało w publicznej debacie, że są rozczarowani słowami Aboutaleba. W moich badaniach i wywiadach, które prowadzę, ludzie narzekają na niego, ponieważ powoduje on polaryzację między muzułmanami a resztą społeczeństwa. Język używany w debacie publicznej może powodować ból, prowadzić do dezorientacji i napięć; może prowadzić do poczucia niesprawiedliwości, wściekłości i frustracji. Młodzi Holendrzy marokańskiego pochodzenia są tym zmęczeni. Myślę, że słowa Aboutaleba przyczyniły się dowzmocnienia poczucia społecznego wykluczenia wśród młodych muzułmanów w Holandii. Dziś, bardziej niż kiedykolwiek, potrzebujemy silnych liderów, którzy potrafią budować mosty i rozmawiać o integracji.