Hip-hopu właściwie nie ma w radiu, nie ma go też w telewizji – tam króluje hiphopolo. Tymczasem raperzy chętnie współpracują z instytucjami kultury. naTemat patronuje wydanym właśnie przez Narodowe Centrum Kultury książkom poświęconym rapowi. Spodziewałbyś się, że Adam Mickiewicz i spółka mogli być pierwowzorami dzisiejszych raperów? Podobieństw jest trochę.
– Rap jest niezwykle żywotnym zjawiskiem kulturowym – mówi Tomasz Kukołowicz z NCK. – Utrzymanie uwagi połowy młodzieży przez dwadzieścia lat to jest osiągnięcie niepodważalne. I z tego względu rap zasługuje na to, żeby być rzetelnie opisanym.
Narodowe Centrum Kulturywydaje 26 stycznia pierwszą "Antologię Polskiego Rapu". naTemat jest patronem medialnym wydarzenia. Prawie jednocześnie ukazuje się także książka "Raperzy kontra filomaci", w którym porównywani są współcześni raperzy i filomaci, członkowie tajnego stowarzyszenia studenckiego, które powstało 1817 roku z inicjatywy Adama Mickiewicza.
Dziennikarz muzyczny Barek Chaciński pisał w recenzji zamieszczonej na okładce książki "Raperzy kontra filomaci", że Kukołowicz "nie próbował wymyślać, tylko schylił się i zajął czymś, co w zasadzie cały czas było na wyciągnięcie ręki. I napisał przy okazji książkę niezwykle potrzebną”. Rozmawiałam z Tomaszem Kukołowiczem o jego projektach.
Chciałabym zapytać o samą dedykację pana książki - "dla Sokoła i wszystkich tych, którzy nie lubią książek naukowych". Powstała w końcu książka dla badaczy zjawiska czy nie powstała?
Książkę pisałem dla naukowców, ich językiem. Z drugiej strony zagadnienia dzielę na nudne i ciekawe. Napisałem tekst o ciekawym temacie - który zainteresuje każdego.
A dlaczego w dedykacji pojawia się Sokół?
Sokoła miałem okazję poznać w Narodowym Centrum Kultury. Rozmawiał on z Krzysztofem Dudkiem, dyrektorem NCK, o swoich pasjach. Narzekał, że książki naukowe bywają nudne. Ta rozmowa utkwiła mi w pamięci. Nie chciałbym nikogo zanudzać! Dlatego na wstępie zaznaczam, że część argumentów jakie przytaczam, żeby dowieść, że rap jest sztuką, może wydawać się w pierwszej chwili skomplikowana.
Bartek Chaciński na okładce książki pisze, że "schylił się Pan i zajął czymś, co w zasadzie cały czas było na wyciągnięcie ręki". Skąd pomysł i dlaczego porównuje Pan ze sobą filomatów i raperów?
Pomysł, że porównywać młodego Mickiewicza i jego przyjaciół ze współczesnymi raperami pojawił się przez przypadek. Analizowałem porównania z tekstów Pezeta i przypomniał mi się fragment "Pana Tadeusza". Tam też jest dużo porównań. Tak po nitce do kłębka dotarłem do Archiwum Filomatów, w którym odkryłem innego Mickiewicza niż tego, o którym mówią nauczyciele w szkole. Odkryłem młodego chłopaka z prowincji, który dzięki wybitnemu talentowi staje się czołowym poetą wśród filomatów. Dwudziestolatka, który przez układanie rymów chce dowieść światu, że jest najlepszy. Czy nie tacy właśnie są raperzy?
Adam Mickiewicz z Tomaszem Zanem naprawdę wdawali się w beefy?
Naprawdę! Wiersze imieninowe, które układali zawierały wiele złośliwych uwag - ale dodajmy, że także inteligentnych - pod adresem kolegów. Mickiewicz i Zan mieli największą łatwość pisania wierszy, dlatego to oni stali się głównymi przeciwnikami w "pojedynku na jamby".
Część książki poświęcona jest właśnie wymienieniu jakie porównania stosowali raperzy, a jakie filomaci. Filomaci sporo inspirowali się siłą twórczą przyrody, a raperzy już azbestową dżunglą?
Też spodziewałem się, że raperzy będą dużo pisali o azbestowej dżungli. Okazało się jednak, że było to błędne przypuszczenie. U raperów można znaleźć azbest, ale trudniej o dżunglę. Przyroda bliska filomatom dziś, na początku XXI wieku, stała się odległa. Żyjemy w świecie ludzi i przedmiotów, daleko od "pagórków leśnych i łąk zielonych". Świat się zmienia. Oczywiste? Ale rzadko o tym pamiętamy...
Może Pan wymienić kilka ulubionych porównań polskich raperów?
Raperzy nie lubią popadać w rutynę. Każdy stara się wymyślić coś oryginalnego. Mi w pamięć zapadł fragment z albumu "Cisza & Spokój": "Wtedy ta miłość przypomni mi o sobie płynąc deszczem w aleje, przez które sunę tramwajami jak po podkładach". Nie chodzi tu o tory tramwajowe, a o podkład instrumentalny nagrania!
Ładne i bardzo poetyckie, a jednak na pytanie czy rap to poezja nie ma prostej odpowiedzi.
Wiem, wsadziłem kij w mrowisko. Ale co zrobić! Nie ma prostej odpowiedzi... Piszę to jako naukowiec, który domaga się twardego dowodu. A takiego dowodu nie ma! Gdy zaczyna się rozkładać rap na czynniki pierwsze, to okazuje się niezwykle skomplikowaną formą. Przejrzałem całą literaturę naukową napisaną po angielsku i słowo daje, że jeszcze nikt nie zdołał tej "zagadki" rozwiązać. Niestety mnie także temat przerósł. To, co udało mi się osiągnąć, to pokazać, dlaczego nasza wiedza jest niepełna. Rap ma zarówno cechy poezji jak i muzyki. Najciekawsze, że łączy te formy w udany sposób.
A do kogo w Polsce rap najbardziej przemawia?
Rapu słuchają przede wszystkim ludzie młodzi. Wynik ten potwierdzają kolejne badania sondażowe. Częściej robią to mężczyźni niż kobiety. Różnice między miastem i wsią są nieznaczne. Popularność rapu umyka uwadze wielu osób, ponieważ jest to gatunek praktycznie nieobecny w radiu. Tymczasem słucha go około 50% polskiej młodzieży.
Myślisz, że jest nieobecny w radiu, bo raperzy sporo przeklinają?
Rzeczywiście wulgarny język raperów tworzy barierę. Niestety mniej więcej dziesięć lat temu drogi polskich raperów i stacji radiowych rozeszły się. Radio - z nielicznymi wyjątkami - chętnie grało tzw. hiphopolo. Czołowi raperzy widząc, że twórczość popowa wypiera ich z anteny zaczęli walczyć o własną autonomię stawiając na internet, który rządzi się innymi regułami niż radio.
Czyli dzisiaj młodzi ludzie zamiast przekazywać sobie nagrywane w domu mixtape'y słuchają rapu z YouTube'a? Hiphopolo to chyba polski ewenement? W mateczniku raperów, w Stanach chyba nie mają oni takich problemów, by trafić do radiostacji, albo wystąpić w przerwie Superbowl.
Bez dwóch zdań polski rap żyje dziś w internecie. Dodajmy - kanały hiphopowe należą do najpopularniejszych kanałów muzycznych na polskim YouTube. Jest to obustronna korzyść. Prawdą jest też, że rap ma w Polsce inny status niż w USA. Ale dodajmy, że nie jest to pozycja raz na zawsze ustalona. Fakt, że czołowi dziennikarze hiphopowi zgodzili się wydać "Antologię Polskiego Rapu" w Narodowym Centrum Kultury, to, że Ryszard "RPS (Peja)" Andrzejewski nagrał dla NCK "Wielką Improwizację" Adama Mickiewicza, to pokazuje, że polski hip-hop jest środowiskiem otwartym i gotowym na eksperymenty.
No właśnie, tym wywiadem ruszamy w naTemat z krótkim cyklem poświęconym polskiemu rapowi. Dlaczego połączyliście siły i wydajecie "Antologię Polskiego Rapu"?
Rap jest niezwykle żywotnym zjawiskiem kulturowym. Nie dziwi mnie to, że wielu ludzi rapu nie lubi. Ale utrzymanie uwagi połowy młodzieży przez dwadzieścia lat to jest osiągnięcie niepodważalne. I z tego względu rap zasługuje na to, żeby być rzetelnie opisanym.