- Kiedy w Polsce został wprowadzony stan wojenny, to Francuzi wyszli masowo na ulice. Wykazali się podstawową ludzką solidarnością, a my nie - mówiła w poniedziałkowym programie "Tomasz Lis na żywo" Agnieszka Holland. W ten sposób reżyserka odniosła się do faktu, iż w Polsce praktycznie nie było wyrazów społecznej solidarności z Francuzami po zamachach w Paryżu.
W ocenie Agnieszki Holland, ten brak jakichkolwiek większych polskich demonstracji po mordzie dokonanym przez islamistycznych terrorystów w redakcji magazynu "Charlie Hebdo" stanowi dowód na słabość związków Polski z Europą. Kiepsko ma to również świadczyć o poziomie empatii w polskim społeczeństwie.
W Polsce brak empatii i solidarności
- To była atak na bardzo istotne wartości ludzkie i kulturowe - mówiła reżyserka. I przypominała, że w Paryżu terroryści mordowali nie tylko kpiących z islamu i innych religii satyryków, ale także zupełnie niewinne ofiary. Dlatego za bezzasadne w tym przypadku uważa dyskusje o guście zamordowanych satyryków.
Goszcząc w programie "Tomasz Lis na żywo" Agnieszka Holland krytykowała także brak empatii Polaków wobec bratniego narodu ukraińskiego. Który został dotknięty wojną, a tymczasem w Polsce coraz głośniej słychać głównie narzekania na to, że ukraińscy studenci zabierają miejsca na uczelniach i stypendia młodym Polakom.
- Nasza solidarność ogranicza się do werbalnych deklaracji i "sweet foci" - stwierdziła artystka. - Coś takiego nastąpiło, że wykluczyliśmy się z niektórych wspólnot - dodała. Wśród przyczyn tego stanu rzeczy Agnieszka Holland wymieniła szczególnie "śmierć rozmowy między ludźmi różnych poglądów". - Jest tylko zero-jedynkowe rozdzielanie racji - mówiła.
Skąd kontrowersje wokół "Idy"?
W rozmowie z Tomaszem Lisem Agnieszka Holland odniosła się również do licznych kontrowersji, które wzbudza głośny na całym świecie film Pawła Pawlikowskiego "Ida". Jego twórcom prawica zarzuca bowiem antypolskość, a cześć polskiego środowiska żydowskiego antysemityzm.
- Być może nie umiano tego filmu zaprezentować tego filmu - oceniała reżyserka. Zdaniem której, słabe zainteresowanie filmem polskich widzów i krytyka ze strony osób, które tylko o tym obrazie słyszały, może wynikać z przedstawienia "Idy" jako drugiego "Pokłosia". Agnieszka Holland wskazywała też na typową dla współczesnych Polaków tendencję do doszukiwania się w każdym dziele określonej ideologii. - Trudno o film mniej zideologizowani niż ten - przekonywała.