Po poddaniu się zabiegowi in vitro pewna 30-latka, która korzystała z usług laboratorium w Policach, urodziła dziecko. Dziewczynka przyszła na świat z licznymi wadami, dlatego poddano ją badaniom DNA. Te wykazały, że kobieta, która urodziła dziecko, nie jest jego biologiczną matką. Jeden z lekarzy powiedział, że podczas zabiegu najprawdopodobniej pomylono komórki jajowe.
O sprawie napisał „Głos Szczeciński”, dodając, że zabiegi in vitro, jakie wykonuje się w Laboratorium Wspomaganego Rozrodu w Policach (części Szpitala Klinicznego Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie), są współfinansowane przez rządowy program.
Minister zdrowia poinformował prokuraturę
Sprawę skomentował podczas specjalnej konferencji prasowej Bartosz Arłukowicz. Minister zdrowia poinformował, że powiadomi prokuraturę o możliwości popełnienia błędu medycznego. Ponadto klinika ginekologii Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego, z usług której korzystała kobieta, zostanie wykluczona z rządowego programu in vitro oraz ukarana finansowo.
Arłukowicz dodał, że rodzice mogą dochodzić swoich praw na drodze sądowej, a rzecznik odpowiedzialności zawodowej może wnioskować o ukaranie konkretnych lekarzy.
Prof. Stanisława Radowicki, konsultant krajowy w dziedzinie położnictwa i ginekologii, dodał, że z dotychczasowych ustaleń wynika, że miał miejsce „błąd techniczny, mający znamiona błędu medycznego”.
Z ustaleń dziennikarzy wynika, że 30-latka korzystała już wcześniej z metody in vitro, ale poprzednie próby zakończyły się niepowodzeniem. Dlatego okręgowy rzecznik odpowiedzialności zawodowej prof. Jacek Różański sprawdza, czy doszło do przypadkowej pomyłki, czy też ktoś świadomie podmienił komórki jajowe, by „pomóc” kobiecie.
Joanna Woźnicka, rzecznik prasowa szczecińskiego szpitala, potwierdziła, że pacjentka urodziła cudze dziecko, dodając, że szpital otoczył je opieką. Dziewczynka leczona jest obecnie w warszawskim Centrum Zdrowia Dziecka.
O sprawie powiadomiono wcześniej prokuraturę, która odmówiła zajęcia się nią, uznając, że w tym przypadku nie doszło do zagrożenia zdrowia lub życia.
źródła: „Głos Szczeciński”, TVN24