Wypadki samolotów na świecie przeżywa duża liczba pasażerów
Wypadki samolotów na świecie przeżywa duża liczba pasażerów Fot. YouTube.com/TheHDAviation
Reklama.
O pilocie innego, obecnego teraz w mediach samolotu, który rozbił się na Tajwanie, mówi się, że był bohaterem. Udało mu się pokierować spadającą maszyną tak, by ominęła miejskie wieżowce i wpadła do rzeki. Wypadek zarejestrowała kamerka samochodowa.
Wielu z 53 pasażerów i 5 członków załogi samolotu nie przeżyło, wielu uważa się wciąż za zaginionych. Część ludzi uratowała się tylko dlatego, że w ostatniej chwili przed startem zmienili miejsca na te z tyłu samolotu.
Zawiąż buty
Podróżnik Robert Young Pelton, który kilkakrotnie był w groźnych sytuacjach lotniczych, przeżył katastrofę małego samolotu w głębi dżungli w Borneo. Leciał tam z dwójką pilotów. Problemy techniczne spowodowały, że musieli lądować awaryjnie.
Nikomu nic się nie stało, a maszyna była zniszczona. Z samolotu zaczęło już na ziemi wylewać się paliwo. Pelton opowiada, że widział miejscowych, którzy zbierali w garnki paliwo i w ogóle nie interesowali się tym, co dzieje się z ludźmi w środku. Dwójka pilotów i podróżnik kupili od plemienia canoe i rzeką wrócili z dżungli do najbliższego miasta.
Pelton od tego czasu stara się jak najwięcej dowiedzieć o wypadkach. Mówi serwisowi Gizmodo, że przeważnie szansa na przeżycie takiego upadku jest bardzo duża. Od lat 80. do roku 2000 poważne wypadki lotnicze przeżyło 56 proc. pasażerów. Pelton napisał poradnik, jak radzić sobie w sytuacjach zagrożenia życia.
Liczy się zachowanie spokoju, szybka reakcja, miejsce blisko wyjścia ewakuacyjnego i nawet tak wydawałoby się błaha sprawa, jak niezdejmowanie butów. Po wypadku mogą pomóc szybko wydostać się z samolotu.
Pelton mówi, że długie, międzykontynentalne loty są generalnie bezpieczniejsze niż wyjście na ulicę. Wypadki zdarzają się małym liniom lotniczym w mało rozwiniętych krajach.
Stewardessa, która spadła z nieba
Historii tych, którzy przeżyli jest więcej. Czasem są jedynymi z uratowanych pasażerów.
Juliane Köpcke była taką jedyną, która uratowała się sama. 24 grudnia 1971 roku przeżyła wypadek samolotu nad amazońską dżunglą. Spadała przypięta do fotela lotniczego, drzewa zamortyzowały jej upadek. Miała tylko złamany obojczyk. Przez 9 dni szła sama przez dżunglę. Po latach, w dokumencie Wernera Herzoga, spotkała się z człowiekiem, który jej wtedy pomógł.
Serbska stewardessa Vesna Vulović jako jedyny człowiek na świecie przeżyła upadek z wysokości 10,160 metrów. 26 stycznia 1972 samolot, którym leciała rozpadł się na kawałki w powietrzu nad Czechami.
Vulović nie pamięta upadku i to do dziś wywołuje kontrowersje. Vulović leżała w środkowej części samolotu. Miała dużo szczęścia, znalazł ją człowiek, który w czasie drugiej wojny światowej pracował jako medyk i potrafił szybko udzielić jej pomocy. Przez 27 dni była potem w śpiączce.
Nie miała według rozkładu brać udziału w tym locie, pomylono ją z inną stewardessą o tym samym imieniu.
Życie do naprawy
Są sytuacje, w których ratuje się tylko jedna osoba, są też takie, gdy ratują się wszyscy pasażerowie. To w dużej mierze zasługa dobrej pracy pilotów, ale czasem też po prostu ludzie muszą mieć szczęście.
Na początku tego roku, w Nowej Zelandii, ze spadającego samolotu wyskoczyło 12 uczestników kursu spadochronowego i pilot. Nikomu nic się nie stało.
Na warszawskim Okęciu 1 listopada 2011 lądował samolot, któremu nie wysuwało się podwozie. Pilot uratował wszystkich 231 pasażerów, nikt nie został nawet ranny.
Naprawdę mistrzowski był manewr kapitana Chesley Sullenbergera, który 15 stycznia 2009 roku wylądował na rzece Hudson. Samolot, który pilotował stracił tuż po starcie oba silniki. Przeprowadzenie manewru lądowania na tak niskiej wysokości i w takich warunkach było prawie niewykonalne.
Ludzie, którzy wtedy lądowali na rzece Hudson, mówili "The Guardian", że czuli wdzięczność, bo dostali drugą szansę i mogą to, co w życiu się nie układa jeszcze naprawić.