– Nie jestem zainteresowany powrotem do polityki, co powtarzam mniej więcej co miesiąc. Być może w przyszłości moje plany się zmienią, ale teraz nie widać takich perspektyw – tak Roman Giertych skomentował niedawno domysły tygodnika "Do Rzeczy" sugerującego, że chce zostać senatorem.
naTemat ustaliło jeden ważny powód, dla którego Roman Giertych wciąż mówi "nie" polityce. To rosnące w szybkim tempie przychody kancelarii byłego polityka. Kancelaria Roman Giertycha spółka komandytowo-akcyjna w 2013 roku miała 5,19 mln przychodu i 3,49 mln złotych zysku na czysto (za 2014 nie opublikowano jeszcze danych). Przy takich dochodach parlamentarzyści i członkowie rządu to biedaki skazane na dorabianie na delegacjach. Gdyby dziś Roman Giertych wrócił do rządu to np. jako minister mógłby liczyć na 170-200 tys. rocznej pensji. Roczne uposażenie parlamentarzystów to około 118 tys,. zł (dane Wynagrodzenia.pl).
– To nie jest tak, że liczy się tylko biznes. Teoretycznie mógłbym zostać posłem czy senatorem i nadal prowadzić kancelarię. Obecnie moja praca wymaga dużego zaangażowania. Nie mógłbym pozostawić klientów z niedokończonymi sprawami – wyjaśnia w rozmowie z naTemat.
Od 5 tys. do milionera
W rankingu najbardziej dochodowych kancelarii jaki przygotowuje dziennik "Rzeczpospolita" kancelaria Giertycha znalazłby się w okolicy 27. miejsca. Przy czym top rankingu to głównie sieciowe kancelarie zagranicznych korporacji. Dla porównania, spółka prawników, w której partnerem jest były minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski ma 30 mln zł przychodów. Jednak wielu prawniczych konkurentów Giertycha nie wskoczyło na taki poziom zysków i obrotów w zaledwie 8 lat.
Roman Giertych nie chciał komentować swojego sukcesu finansowego. Zyski spółki komandytowej to tylko część obrazu jego finansów. W sumie prowadzi trzy firmy, a jeszcze więcej profitów przysparza mu indywidualna działalność gospodarcza - również rozlicza w niej dochody prawnika. Ile? Nie chce zdradzić.
Zawodu nauczył się aplikując u wybitnego eksperta dr. Zdzisława Krzemińskiego, nieżyjącego już autora kilkunastu książek, w tym komentarzy do prawa cywilnego. Krzemiński także był działaczem narodowym, należał do Młodzieży Wszechpolskiej i Stronnictwa Narodowego. Podczas kariery politycznej w latach 2001-2007 Roman Giertych zawiesił praktykę prawniczą. Kiedy po przegranych wyborach w 2007 roku powracał do zawodu, miał 5 tys. zł oszczędności, forda focusa, dom w budowie i 200 tys. kredytu.
Dziś należy do najbardziej rozchwytywanych warszawskich prawników, a tabloid "Fakt" wytyka mu luksusową willę, limuzynę Audi i biuro na najdroższej ulicy w Polsce - Nowy Świat. Reprezentował m.in. byłą żonę Janusza Palikota w sporze o podział majątku. Wygrał przeprosiny dla Radka Sikorskiego w sprawie obraźliwych komentarzy na forach Wprost.pl. Został pełnomocnikiem syna premiera Donalda Tuska w sporze z „Super Expressem”. Dziennik, uparcie łącząc go aferzystami Amber Gold, napisał, że za ujawnienie tajemnic lotniska w Gdańsku Michałowi Tuskowi grozi do 10 lat więzienia.
Medialny adwokat
Giertych był skuteczny. Procesując się z Wprost doprowadził do zajęcia na koncie wydawcy 100 tys. zł na poczet przyszłego odszkodowania. – Moje serce się raduje! Mamy już wygranych kilkanaście spraw z wydawcą "Faktu", a tutaj następna i do tego prosta jak konstrukcja cepa – komentował na Facebooku, gdy w grudniu dziennik ponownie wbijał szpilę Radkowi Sikorskiemu. Upokorzył wydawcę wyliczając, że ramka z przeprosinami liczyła 19,8 cm, a nie 20 jak to określił ponownie. – Przeproście ponownie – domagał się mecenas.
Choć kancelarie prawnie nie mogą się reklamować, Giertychowi wystarczający rozgłos zapewniają wizyty w studiu TVN , programie Moniki Olejnik i wypowiedzi o najgłośniejszych sprawach. "Uważam, że Roman Polański powinien ponieść karę za swoje czyny w USA, jego ekstradycja jest dopuszczalna", "Anna Przybylska walczyła nie tylko z chorobą, ale i natarczywymi fotoreporterami" – mówił. Tłumaczył się też z afery podsłuchowej, gdy tygodnik "Wprost" ujawnił nagrania fragmentów rozmowy z 2011 roku Giertycha z dziennikarzem Piotrem Nisztorem, autorem biografii o Janie Kulczyku. Mecenas chciał wówczas odkupić prawa do kontrowersyjnej książki, która jak dotąd się nie ukazała.
Pozwy liczone w tonach
– Mam w kancelarii mały dział karny, ale specjalizuję się w bardzo złożonych procesach cywilnych. To są spory na lata, które kończą się zazwyczaj w Sądzie Najwyższym – mówi dalej Roman Giertych. Podkreśla, że nie współpracował i nigdy nie przyjmie sprawy od spółki Skarbu Państwa. Klientom biznesowym styl Giertycha się podoba. – Bezkompromisowy, szczególarz, a do tego znany. Mieliśmy taką zadawnioną i pogmatwaną sprawę o odszkodowanie z publiczną instytucją. Wystarczyło puścić na to Romana i w sądzie przeciwnikom zrzedła mina – mówi prezes giełdowej spółki.
We wtorek kancelaria odniosła sukces dowodząc, że nie istnieje dług Prokomu Investments związany z upadłością Telewizji Familijnej. Sprawa o roszczenia sięgające 60 mln toczyła się 13 lat. Wygląda na to, że "Roman Giertych mecenas" dopiero się rozkręca. Twierdzi, że tylko w styczniu dostarczył do sądów pozwy i dokumentację o wadze kilku ton.