"Kingsman: Tajne służby" jest szpiegowskim kinem akcji z dużą ilością czarnego humoru. Film to efekt współpracy reżysera Matthewu Vaughna ("Gwiezdny pył", "Kick-Ass", "X-Men: Pierwsza klasa") i błyskotliwego scenarzysty komiksowego Marka Millara. Widzowie dostają zabawę konwencją, a w głównych rolach oscarową obsadę: stworzonego by być brytyjskim szpiegiem Colina Firtha i Sameula L. Jacksona jako czarny charakter. Czy to może się nie udać?
Jak brzydkie kaczątko zostaje szpiegiem z klasą
Gdy w życiu trochę zblazowanego chłopaka z ulicy, Eggsa (Taron Egerton) pojawi się Harry Hart (Colin Firth) wiadomo, że nic już będzie takie samo. Harry nienagannym brytyjskim akcentem zaproponuje Eggsy'emu wstąpienie do organizacji Kingsmanów. Supertajna elitarna agencja do zadań specjalnych wpisuje się w brytyjską tradycję: począwszy od mitów arturiańskich a skończywszy na Jamesie Bondzie. Oczywiście Kingsmeni to ci dobrzy, tacy współcześni rycerze Okrągłego Stołu, walczący ze złem, w idealnie skrojonych garniturach i mający do dyspozycji gadżety, których i Bond by się nie powstydził. Obecnie zło występuje pod postacią Richarda Valentine'a (czyli świetnie bawiącego się w tej roli Samuela L. Jacksona), zwariowanego miliardera-ekologa, który pragnie uratować Ziemię nie zważając na koszty. Eggsa czeka transformacja z pogubionego chłopaka, z taką sobie przeszłością w szpiega z dżentelmeńskim sznytem. To będzie najtrudniejsza rozmowa o pracę na świecie.
Jak można bawić się w superbohaterów i czarne charaktery
Matthew Vaughn, brytyjski reżyser słynie z zamiłowania do przygód Bonda, a jednocześnie specjalizuje się w kinie gangsterskim i komiksowym.
– To współczesne kino szpiegowskie inspirowane produkcjami z lat 60 i 70 dwudziestego wieku. Odnajdziecie w nim sporo nawiązań do klasycznych filmów, ale pokazaliśmy je w nowy sposób. – mówi o swoim ostatnim filmie.
– Pracując nad scenariuszem, mieliśmy spójną wizję – chcieliśmy opowiedzieć historię elitarnej organizacji szpiegowskiej i chłopaka z ulicy, który wstępuje w jej szeregi. – dodaje Mark Millar.
Od pomysłu na film minie parę lat, zanim Millar napisze powieść graficzną, na podstawie której powstanie "Kingsman". Millar szuka rysownika i wybiera Dave'a Gibbonsa, legendarnego ilustratora znanego między innymi z serii "Watchmen". Komiks wydany zostaje w 2012 roku. Czytelnicy zachwycili się historią, ukazującą różne aspekty kultury brytyjskiej tak realistycznie, a jednocześnie bazującą na fantastycznej wręcz fabule.
Twórcy filmu kompletując obsadę, wybierają oczywistego kandydata do roli brytyjskiego szpiega-dżentelmena - Colina Firtha. Aktor przyznaje, że historia obudziła w nim dziecko:
– To fantastyczna historia o walce dobrych agentów z czarnymi charakterami. Nie mają super-mocy, ale za to mają gadżety, których można im pozazdrościć.
W roli Eggsa debiutuje 24-letni Walijczyk, Taron Egerton. W filmie zobaczymy też Michaela Caine'a w roli Artura – lidera grupy Kingsman.
– Michael to jeden z najwybitniejszych żyjących aktorów. Daje z siebie wszystko i każdy jego występ rzuca na kolana. Jako Artur wypadł fenomenalnie. – mówi Gibbons, wspołtwórca komiksu. W Merlina szkolącego rekrutów, wciela się Mark Strong.
Aktorzy grają lekko, jakby każdy był idealnie wcielony w swoją postać. Konwencja balansuje między klasyką brytyjskiego kina szpiegowskiego a czarnym, gangsterskim humorem, bez znieczulenia przekraczającym wszelkie tabu. Czarne charaktery są tu smoliście czarne, nakreślone grubą kreską, przesadzone i dokładnie takie jakie mają być. Valentine uważa, że świat jest przeludniony i trzeba coś zrobić, by uratować Ziemię. Postanawia wypuścić na rynek specjalne karty SIM, które wzbudzą w ludziach tak dużą agresję, że zaczną się nawzajem zabijać. Pomaga mu w tym Gazelle (Sofia Boutella, algierska modelka) z zestawem śmiercionośnych sztucznych ostrzy zamiast nóg. Wszystko się zgadza.
Czy Eggsy podoła zadaniu? A czy Harry'emu uda się powstrzymać Valentine'a? Pytania retoryczne, dla wszystkich wtajemniczonych w konwencję, ale zabawa przy oglądaniu filmu świetna.