– Praga zawsze była miejscem specyficznym, odrębnym, z własnym folklorem. Ludzie żyją tam wolniej, własnym rytmem, trochę bardziej refleksyjnie niż po lewej stronie Wisły. Potrafią się zatrzymać i uciąć godzinną pogawędkę z miejscowym sklepikarzem czy szewcem. Pozostało tu przecież wiele drobnych zakładów rzemieślniczych. Seniorzy podkreślają, że są z Pragi, nie z Warszawy – mówi naTemat Przemysław Olszewski z Fundacji Animacja, pomysłodawca i koordynator projektu „Praga Gada”.
Dokładnie 367 lat temu, 10 lutego 1648 roku, król Władysław IV Waza nadał Pradze prawa miejskie. Dziś to jedna z dzielnic stolicy (po przyłączeniu do Warszawy w 1791 roku) – na tyle specyficzna, że krążą o niej wśród warszawiaków różne, sprzeczne opinie. A specyficzny klimat dzielnicy tworzą jej mieszkańcy – główni bohaterowie projektu „Praga Gada”, prowadzonego przez Fundację Animacja. Mają naprawdę wiele do powiedzenia!
Nie byłoby projektu „Praga Gada”, gdyby nie seniorzy. Skąd pomysł na inicjatywę międzypokoleniową?
Projekt polega na aktywizacji praskich seniorów, m.in. poprzez przeprowadzenie rozmów z nimi, a następnie interpretację najciekawszych fragmentów tychże wywiadów w formie komiksów. Cel jest taki, aby z przekazami seniorów dotrzeć do młodych odbiorców. Istnieje bowiem luka pokoleniowa wynikająca m.in. z intensywnego w ostatnich latach rozwoju technologii. To powoduje pewną blokadę w komunikacji - młodzi skupiają się głównie na narracjach rówieśników; starsi ludzie są trochę na uboczu. Głównie poprzez fakt, że ich narracje nie występują w kulturze cyfrowej.
Myli się ten, kto twierdzi, że dzieje się tak, bo seniorzy nie mają nic ciekawego do powiedzenia. Otóż nie, problemem jest to, że młodzi ludzie nie są tego świadomi – nie ma miejsca czy przestrzeni, w której oba pokolenia mogłyby się spotkać. My chcemy to zmienić. To projekt międzypokoleniowy i interdyscyplinarny.
Nie tylko jednak przedstawiamy historię seniorów „na nowo”, atrakcyjnym językiem, w formie komiksowej. Poza tym organizujemy różnego rodzaju warsztaty, np. informatyczne, ilustracyjne, a także retrospekcyjne. Jednym z tematów spotkań jest np. gwara praska. Organizujemy również warsztaty mobilne, w popularnym „Ogórku”, czyli autobusie z lat 50. Zasiadają w nim seniorzy i komentują na żywo to, co widzą zza okien.
Skupmy się na wywiadach z prażanami, bo to na ich podstawie niedawno powstała antologia komiksowa „O pokoju”. Co w niej ciekawego?
Chętnie odwiedzamy seniorów w domach, mamy już za sobą ponad sto wizyt. O czym mówią nasi rozmówcy? Wątków jest bardzo wiele. To, na co kładą nacisk, to niezwykła solidarność prażan – mieszkańców domu, najbliższej okolicy a nawet całej dzielnicy. Wspólnie wyprawiali wigilię, czy stypy na korytarzu kamienicy, swatali i polubownie rozwiązywali konflikty, grali w karty w wydzielonej części podwórza, a czasem uprawiali wspólnie ogródki na podwórzu – ci ludzie w różny sposób organizowali sobie czas.
Efektem wspomnianych rozmów, których do tej pory przeprowadziliśmy w ramach całego projektu ponad sto, jest wydana niedawno, w grudniu 2014 roku, antologia komiksowa „Praga Gada. O pokoju” - zbiór 11 opowieści. Mówimy oczywiście o czasach PRL-u.
Komiksy nie są jednak publikacjami stricte historycznymi, to odautorskie wizje rzeczywistości, prywatne mitologie. Wielka historia, polityczne czy gospodarcze wydarzenia PRL-u, pozostają na uboczu. Seniorzy prawie w ogóle nie używali sformułowania „PRL”, skupiali się na opowieści o życiu codziennym, które – tak się akurat złożyło – przypadło na taki a nie inny system polityczny.
Komiksowe opowieści to historie obyczajowe z lat 1945- 1989, zinterpretowane przez znakomitych polskich i zagranicznych ilustratorów m.in. Tonego Sandovala i Salvadora Sanza. Jest zatem historia o rzezimieszku Paramonowie, wielkim, wedlowskim torcie dla Stalina, niezwykłym pedagogu Dziadku Lisieckim, trudach dzieciństwa w latach 50., video piratach z Różyca i kultowym dla fanów heavy metalu sklepie Dziupla na ul. Ząbkowskiej i wiele innych.
Opinie o PRL-u padały rzadko. Statystycznie rzecz ujmując, zdecydowana większość naszych rozmówców wspomina ten czas dobrze. Często okrasza swoje wypowiedzi tłumaczeniem w stylu „wie Pan, wstyd przyznać”, „Zaskoczę Pana, ale”, „nie wiem czy to się Panu spodoba, ale”. Padają różne argumenty, np. niskie ceny, lepsza opieka zdrowotna, darmowy, letni wypoczynek młodzieży itd. Jednak nikt z rozmówców nie chciał by powrotu do tamtej rzeczywistości.
Jak Praga funkcjonuje w pamięci osób, którzy mieszkają w niej od lat, a często „z dziada-pradziada”?
Praga jest zdecydowanie ich „małą ojczyzną”, co widać m.in. w relacjach Haliny Cieszkowskiej, Nie mieszka od urodzenia na Pradze, ale się w niej zakochała. Wszyscy rozmówcy podkreślają, że nie chcą się stąd wyprowadzać, choć panują tam specyficzne warunki mieszkaniowe. Są kamienice, w których zamarza woda w rurach, w których są zagrzybione ściany, w których często nadal ubikacja przypada na kilka rodzin, bo jest umiejscowiona w korytarzu na klatce schodowej.
Praga zawsze była miejscem specyficznym, odrębnym, z własnym folklorem. Ludzie żyją tam wolniej, własnym rytmem, trochę bardziej refleksyjnie niż po lewej stronie Wisły. Potrafią się zatrzymać i uciąć godzinną pogawędkę z miejscowym sklepikarzem, czy szewcem. Pozostało tu przecież wiele drobnych zakładów rzemieślniczych. Seniorzy podkreślają, że są z Pragi, a nie z Warszawy.
Na każdym kroku, przy okazji rozmów z prażanami, widać lokalność prawobrzeżnej dzielnicy. Jest np. opowieść o dwóch centrach Pragi – sakralnym, czyli Bazylice na ul. Kawęczyńskiej, a także laickim – Bazarze Różyckiego. Ten ostatni przewija się w większości wywiadów z seniorami.
Zresztą łaskawa ocena PRL wynika po części właśnie z faktu, że na Pradze było bardzo wiele bazarów, a mieszkańcy dzielnicy nie mieli tylu problemów z zaopatrzeniem co mieszkańcy lewobrzeżnej Warszawy. A już Bazar Różyckiego to miejsce słynne, gdzie sprzedawano nie tylko znakomite pyzy i flaki. Ten mały handel, wpisany w krajobraz praski, jest powoli niszczony przez wielkie sieci handlowe. Mieszkańcy dzielnicy dostrzegają to zagrożenie.
Miałem też rozmówców ze „słynnej” ulicy Brzeskiej. Oni nigdy nie uważali, że jest to miejsce jakoś szczególnie niebezpieczne, choć dostrzegają specyfikę tego miejsca. Ale mówią: „my się tu dobrze czujemy”.
Czy dostrzega Pan aktualnie swoistą modę na Pragę?
Trochę tak, choć nie można generalizować. Na pewno Praga przyciąga, bo tam jest najwięcej substancji zabytkowej, najwięcej „autentycznych” mieszkańców Warszawy. Ci ludzie pozostali sobą, kultywują rodzinne tradycje, posługują się własną gwarą.
Choć nas wszystkich obowiązują kodeksy np. karny czy kodeks drogowy, prażanie są często niepokorni. Mają swoje własne zasady i wizję świata. Rozmawiałem m.in. z bralniarzem z ul. Brzeskiej, czyli jednym z „profesjonalnych” złodziei żyjących z włamów, który był dumny ze swojej profesji i swego statusu.
Mówił Pan o zabytkach. Dziś na Pradze mamy XIX-wieczne kamienice, czego na próżno by szukać w lewobrzeżnej Warszawie...
Praga w znacznie mniejszym stopniu była doświadczona przez II wojnę światową, w książkach pojawiają się szacunki o zniszczeniach zabudowy w 25 procentach, ale to chyba przesada. Ale krajobraz wojenny nie ominął tej dzielnicy – były leje po bombach, zasieki, bunkry, ludzkie zwłoki na ulicach.
O wojnie oczami mieszkańców Pragi opowiadały komiksy zamieszczone w naszej pierwszej antologii „Praga Gada. O wojnie”. Wielu naszych rozmówców traktowało ten okres jako najważniejszy czas w swoim życiu. Co nie oznacza, że łatwy. Była m.in. historia opowiadająca o pewnej zamożnej pani z kamienicy przy ul. Targowej, która zeszła do piwnicy z pudlem, gdzie spotkała prażan, którzy od dawna nie jedli mięsa. Reakcja mogła być jedna...
Co interesujące, wiele opowieści dotyczy okupantów. Seniorzy wspominali m.in. że żołnierze Armii Czerwonej raczyli się bimbrem, a także o tym, iż należało chronić przed nimi młode dziewczęta. Więcej wspomnień wiąże się z obecnością Niemców. Jedną z najczęściej odsłuchiwanych historii na naszym portalu jest opowieść o śmigusie-dyngusie, czyli zabawie razem z niemieckimi żołnierzami. Ogólnie wiele wątków dotyczyło zabawy, bo historie komiksowe to wojna oczami dzieci. Były też zabawy w wojnę – w naturalnej wojennej scenerii.
Dla prażan wojna była czasem dzieciństwa. Nie znali innego świata, dla nich wojna była normalną rzeczywistością. Nie przeżywali jej tak intensywnie jak dorośli, często w związku z tym potrafili sobie lepiej poradzić. W ich opowieściach wątki rzeczywiste mieszają się z wątkami fantastycznymi.
Planowany jest trzeci album „Praga Gada. O międzywojniu”...
To będą historie z drugiej ręki, ale także – co niesamowite – opowieści seniorów, którzy są w świetnej kondycji i pamiętają lata 30. Rozmawiałem z 95-latkiem, który opowiada o czasach II RP. Mam historię pana, który akompaniował na fortepianie samemu Eugeniuszowi Bodo.
Inna opowieść, już zasłyszana, dotyczy dziadka jednego z mieszkańców Pragi, który był szewcem Marszałka Józefa Piłsudskiego. Kolejny nasz rozmówca uczestniczył jako dziecko w mszy pogrzebowej Piłsudskiego w 1935 roku w Warszawie (sam pogrzeb odbył się w Krakowie). Jako, że był synem wysoko postawionego oficera Wojska Polskiego, siedział „na barana” w pierwszym rzędzie.
Co ciekawe, wśród prażan jest obecny swoisty kult Piłsudskiego. Nasi rozmówcy, mający 80 czy 90 lat, zaczerpnęli z okresu przedwojennego patriotyzm w starym stylu. Szczery i sensowny, nie zawłaszczony przez nikogo. Widziałem m.in. popiersia Marszałka w mieszkaniach seniorów, którzy nas gościli. Były też inne pamiątki, odznaki wojskowe itd.
Marszałek będzie jednym z bohaterów nowel graficznych, ale nie głównym. Trzeci tom antologii będzie ukazywał multikulturową społeczność Pragi, wątki dotyczące dużej polaryzacji społeczeństwa w tym okresie… i zapewne wiele niespodzianek, jakie czekają na nas w opowieściach seniorów.
Dostrzega Pan w tym projekcie swoistą misję?
Tak, choć początkowo nie chciałem tak tego nazywać. Nasz projekt to wyścig z czasem. Nasi rozmówcy są już wiekowi, a czujemy, że warto ocalić ich historie. Zresztą seniorzy żywiołowo reagują na naszą działalność.
***
Projekt „Praga Gada” jest współfinansowany ze środków Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej w ramach rządowego programu na rzecz aktywności społecznej osób starszych na latach 2014-2020.
Reklama.
Udostępnij: 99
Halina Cieszkowska
No przykro mi jest jak teraz idę Wileńską, coraz więcej jest puste i napisane: "Lokal do wynajęcia" , "Lokal do wynajęcia", w ogóle doszłam do wniosku, że Praga traci w tej chwili swoje oblicze. Bo ona miała oblicze swoje charakterystyczne handlowo-rzemieślnicze. Ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Rzetelnego rzemiosła i rzetelnego kupiectwa.
A w tej chwili właściwie ona miała być niby nowoczesna, zostało stworzone całe to takie jakieś, ośrodek tej nowoczesności na ul. Radzymińskiej chyba, czy na Ząbkowskiej? Na Ząbkowskiej tam, na Ząbkowskiej są te nowe... jest nowe osiedle, tam osiedlono dużo ludzi, ciekawych ludzi tam się dużo osiedliło i się usiłuje właśnie zrobić z tej, z tej Pragi coś takiego nowoczesnego, ale jakoś to chyba na razie nie wychodzi...Czytaj więcej