Eurodeputowany SLD w rozmowie z naTemat przyznaje, że cieszy się z wyniku François Hollande'a. W ocenie Marka Siwca, polityka nowego prezydenta Francji nie będzie ani rewolucją, ani kontynuacją polityki Nicolasa Sarkozy'ego. Polityk SLD uważa też, że premier Tusk będzie sojusznikiem prezydenta Hollande'a.
Cieszy się z Pan wyniku François Hollande'a? Francja skręca w lewo.
Marek Siwiec: Bardzo się cieszę. Nie dość, że był kandydatem socjalistów, to jako pierwszy kandydat w kampanii wyborczej dostrzegł Polskę na swoim szlaku wyborczym.
2 miesiące temu krytykował Pan Donalda Tuska za brak spotkania z François Hollandem. Czy przez to stosunki na linii Francja-Polska mogą być gorsze, niż w przypadku Sarkozy’ego?
Nie o to chodzi. Stosunki z Sarkozym od jakiegoś czasu były złe. Zresztą równie złe relacje miała z nim cała Europa, cała opcja proeuropejska. Gdyby premier Tusk spotkał się z Hollandem, byłby wtedy katalizator do nowych relacji. Ale nie powiedziałbym, że dobre stosunki są wykluczone. Będzie to jednak trwało nieco dłużej.
Jacek Saryusz-Wolski w rozmowie ze mną ocenił, że prezydent Hollande oraz kanclerz Merkel i tak będą musieli się dogadać.
Miejmy nadzieję, że Francuzi i Niemcy będą się dogadywać, bo to jest w interesie Europy. Pytanie tylko, na jakich warunkach. Ostatnie dogadywanie się Sarkozy’ego i Merkel miało miejsce pod dyktat Sarkozy’ego. To kierowało Europę w niezbyt dobrą stronę. Nie było dramatu, ale było mało satysfakcji. Liczę, że to nowe myślenie Hollande’a zostanie zaakceptowane przez Merkel. Ona nie jest ideologicznym przywódcą. Ostatnio była trochę zmuszona do ubierania się w szatki Sarkozy’ego. Nie oceniam tego pozytywnie.
Polityka Hollande’a będzie polityką rewolucji czy kontynuacji polityki Sarkozy'ego?
Nie będzie kontynuacją, bo wtedy zagrałby na nosie swoim wyborcom. Słuchałem go bardzo uważnie, gdy mówił w PE, proponując zmiany. Także w Polsce. I rzeczywiście Francuzi chcieli zmian.
Czy będzie zatem rewolucją?
Nie będzie, bo rewolucja zakłada gwałtowny zwrot o 180 stopni. Nie będzie takiego zwrotu. Ale będzie istotna, dostrzegalna zmiana i ewolucja.
Hollande obiecał m.in. obniżenie wieku emerytalnego. Nie wiem jednak, czy Francję na to stać.
Będąc w Warszawie mówił, że faktycznie wiek przejścia na emeryturę we Francji w tej chwili to około 67 lat. Ja jestem przekonany, że on tego postulatu nie może zlekceważyć i pominąć. On będzie to warunkował wzrostem gospodarczym i innymi elementami rozwojowymi, które pokazywał w kampanii. To się da tak opakować, żeby zachować cały postulat, czyli żeby wilk był syty i owca cała.
Zgodzimy się jednak, że obaj kandydaci, Sarkozy i Hollande obiecywali rzeczy nierealne. Za kilka tygodni czy miesięcy nowy prezydent będzie zmuszony przeprowadzić szereg reform.
Jeżeli do tego podejścia w stylu księgowego, zaprezentowanego przez Sarkozy'ego i Merkel, doda się trochę optymizmu, trochę wiary i entuzjazmu, to może się to przerodzić w prawdziwie europejską sanację. Należy podkreślić, że Francuzi są ludźmi pełnymi entuzjazmu, jeżeli mają na czele przywódcę, który wie, czego chce. Zwycięstwo Hollande’a to pierwszy od bardzo wielu lat poważny sygnał, który daje wiatr europejskiej lewicy. Jestem przekonany, że to nie jest ostatnie wydarzenie tego rodzaju. Niedługo są wybory w Holandii. Będziemy obserwować, jak społeczeństwo europejskie zareaguje na naszą alternatywę. I jaką podejmie decyzję.
Czy któryś z polityków SLD pojechał do sztabu Hollande'a?
Leszek Miller jest w Paryżu i pewnie osobiście złoży gratulacje. Bardzo dobrze wspominamy jego wizytę. To była mądra rozmowa. Interesowało go, na ile Polska jest w stanie poprzeć jego postulaty, od których chce rozpocząć prezydenturę. To może zabrzmieć niewiarygodnie, ale jestem przekonany, że jednym z jego sojuszników będzie Donald Tusk. Mam na myśli stawianie na rozwój i wzrost gospodarczy, czyli de facto postulat socjalistyczny. Jeżeli Tusk będzie mądry, znajdzie dobrego sojusznika.
Nicolas Sarkozy wycofa się teraz z polityki?
Dokonał spustoszenia w zakresie własnego wizerunku. Po drugie na ołtarzu własnego wizerunku położył swoją partię. Ta partia będzie teraz się odbudowywać, bo wokół niego była pustka. Po trzecie, swoją nierozważną, populistyczną i naiwną polityką wykreował Marine Le Pen. Francja po tych wyborach to rozbita prawica bez Sarkozy’ego, ale to jest jej problem. Oni niespecjalnie przejmowali się naszym losem, więc ja nie zamierzam się przejmować ich.