Co się zmieniło od czasów blokad drogowych organizowanych przez Andrzeja Leppera? Zamiast starymi ursusami rolnicy wyjeżdżają protestować nowym maszynami wartymi setki tysięcy złotych.
Na zdjęciach z blokady w Księżpolu opublikowanych przez samych uczestników na Facebooku OPZZ Rolników stoją kolejno: ciągnik Zetor Major 50 za 124 tys. zł (promocja w Agromie), bardziej wypasiony model Zetora za 150-180 tys., a także John Deere i New Holland za minimum 180 tys. każdy. Na innych zdjęciach z blokady ekspert branży rolniczej rozpoznaje kilka ciągnikowych mercedesów jak Deutz Fahr oraz Fendt po 250-300 tys. zł sztuka.
Protest na bogato
Chyba żaden miastowy nie jest w stanie uwierzyć w biedę rolników patrząc na sprzęt jaki wyprowadzili ze swoich stodół i obór. Lekko licząc w konwoju stały maszyny warte 5-8 mln złotych. Rozmówca naTemat, ekspert Mazowieckiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego rozpoznał na blokadzie, znanego „rzepakowego latyfundystę”. – Ma ponad 300 hektarów upraw. Na protest zajechał starą terenówką Mitsubishi, trochę dopingował kolegów. A gdy już zmarzł zatelefonował po swojego zarządcę, wsiadł do przyprowadzonego Jaguara i pojechał do domu – relacjonował urzędnik.
Trudno uwierzyć, że jak mówił jeden z uczestników protestu „rolnik nie ma co włożyć do garnka, zapłacić rachunków za prąd”. Żeby 150 konną maszyną z jądra protestów, wsi Zdanów pod Siedlcami dojechać do Warszawy (110 km) trzeba było zatankować za minimum 180 złotych. Jeśli zsumować wydatki na kilometrówkę będzie to jeden z najdroższych protestów naszej demokracji.
Krucho jest też z uzasadnieniem gniewu rolników. W postulatach skierowanych do premier Ewy Kopacz domagają się między innymi przywrócenia opłacalności produkcji trzody chlewnej oraz mleka. Faktem jest że producenci świń tracą. Za kilogram żywej świni skup płaci ok. 4,20 zł – koszt wyhodowania tucznika 6,08 zł/kilogram – wylicza Mazowiecki Ośrodek Doradztwa Rolniczego. Ale już na litrze mleka rolnik zarabia – 38 groszy. Kolejne punkty protestu nie mają sensu. Odszkodowania za dziki, które zżerają i tratują uprawy wypłacają koła łowiecka albo właściciel lasu z którego wychodzi zwierz. I to nie po roku, ale od ręki po naocznym oszacowaniu szkód. Wbrew obawom Lasy Państwowe nie będą prywatyzowane.
Chłop na zagrodzie równy wojewodzie
– Złość bierze się stąd, że rolnicy indywidualni ponoszą dotkliwe koszty swoich własnych decyzji – mówi naTemat Mariusz Chrobot, z firmy analitycznej Martin & Jacob. – Nie każdy potrafi umiejętnie zarządzać gospodarstwem. Tymczasem tak naprawdę dochodowe są duże gospodarstwa liczące 70-100 i więcej hektarów powierzchni – mówi ekspert. Ostatnie dane o dochodach rolników przeczą ich masowej niedoli. Co czwarta rodzina rolnicza dysponuje dochodem 2-4 tys. zł miesięcznie. a co szósty rolnik ma do wydania 6 tys. złotych miesięcznie. To wskaźniki godne dużego miasta.
– Podwyższenie opłacalności działalności rolniczej plus państwowe dotacje powodują wzrost zamożności rolników. Pokazują to dane o corocznym wzroście produkcji, corocznej zwyżce rolniczego eksportu oraz o rentowności działalności gospodarczej na wsi – twierdzi na swoim blogu w naTemat Adam Szejnfeld, poseł do Parlamentu Europejskiego.
– Nie zapominajmy, że rolnicy jako jedyna grupa zawodowa, dostają pieniądze z budżetu wprost do kieszeni. Z unijnego programu wspierania rolnictwa za lata 2007-2013 Polacy otrzymali najwięcej z farmerów całej UE, 64 mld złotych - podkreśla Chrobot.
O takim wsparciu właściciele firm i mieszczuchy mogą tylko pomarzyć. Wyobrażacie sobie protest frankowiczów, którym rząd sfinansował połowę wartości zakupu mieszkania? Albo manifestację sklepikarzy niezadowolonych, że otrzymują tylko 200 tys. zł rocznie rekompensat za trud walki rynkowej z dyskontami Biedronką i Lidlem? A jednak rolnicy dostają takie prezenty. Dotacja dla młodych rolników (do 40 roku życia) wzrosła właśnie do 100 tys. zł. Rolnik może liczyć na dopłaty jeśli kupuje ziemię by poszerzyć gospodarstwo. Zakup traktora za 300 tys. zł także w połowie sfinansuje euro-dotacja. Bieda w styczniu 2015 objawiła się tym, że rolnicy kupili jedynie 640 nowych ciągników, a nie ponad tysiąc jak 2-3 lata temu.
Wieś to raj podatkowy
Z funduszy na rozwijanie działalności nierolniczej żony farmerów mogą sfinansować sobie budowę salonu manicure, studia fotograficznego czy jakikolwiek inny biznes, który "poprawia jakość życia na wsi".
Rolnicy są zwolnieni z podatku dochodowego PIT, płacą jedynie zryczałtowany podatek gruntowy. Według zapowiedzi rządu dopiero w 2016 roku mają go zapłacić ci najbogatsi farmerzy o dochodach powyżej 200 tys. rocznie. Przycichła też sprawa objęcia rolników wyższymi składkami ubezpieczeń społecznych. Za 375 zł (kwartalnie) przysługuje zarówno ubezpieczenie medyczne, jak i emerytura z KRUS. Tymczasem miastowy zarabiający płacę minimalną 1700 zł zapłaci w składkach wielokrotnie więcej - 580 zł miesięcznie.
Prawdziwe eldorado to dopłaty bezpośrednie. W tym roku w puli po raz pierwszy znajdzie się więcej niż 15 mld zł. Po kolejnej podwyżce stawek dopłat każdy hektar przyniesie ponad 1000 złotych profitu. Przy średniej cenie ziemi 22 tys. za hektar zysk jest lepszy niż na lokacie bankowej wynoszącej średnio 2. proc.