Publiczność polsatowskiego "Got to dance" oszalała na punkcie Reprezentacyjnego Zespołu Pieśni i Tańca Ziemia Myślenicka, który wystąpi w finale programu. Nie opadły jeszcze emocje po wyborze "Koko Euro spoko" piosenką polskiej reprezentacji w piłce nożnej. Dzisiaj rusza festiwal Wszystkie Mazurki Świata, wbrew pozorom nie skierowany wyłącznie do koneserów tego zjawiska. Na koncerty muzyki ludowej młodzi ludzie zaczynają chodzić równie chętnie, co na koncerty rockowe. W rocznicę urodzin Władysława Reymonta, którą uczcił nawet Google, pytamy: czy mamy nową falę ludomanii?
Zespół Pieśni i Tańca Sanok skupia 50 osób, w tym 32 tancerzy. Chętnych przybyło w ostatnich dwóch latach. Twórcy zespołu sami nie wiedzą, czy to wynik mody, a może efekt akcji promocyjnych. Bo takie bywają. Stowarzyszenie organizuje warsztaty i wyjazdy. Póki co, w historii zespołu nie było sytuacji, które zagrażały jego istnieniu.
Na jubileusz zespołu Krebane z kaszubskich Brus przyjechało 1500 osób, choć sama miejscowość ma 5000 mieszkańców. Po kilku latach prób także kaszubska Ziemia Czerska zaczyna odnosić liczne sukcesy na scenie, a publiczność coraz żywiej reaguje na jej występy.
Świetnie prosperują zespoły pieśni i tańca przy uniwersytetach. Na UJ w Krakowie działają Słowianki, lubelski UMCS reprezentuje Zespół Tańca Ludowego, Uniwersytet Warmińsko - Mazurski w Olsztynie ma swoje "Kortowo". – Nasz zespół świetnie daje radę, choć wiem, że pomaga mu sposób finansowania z uniwersytetu. Ale nie sądzę, że popularność jest wynikiem mody, odrodzenia się ludowości w Polsce. Ludzie po prostu coraz częściej są zainteresowani dobrym folklorem i profesjonalnymi występami. A tych "Kortowo" ma sporo na koncie. Występowaliśmy na przykład na gali Honorowa Osobowość Roku Warmii i Mazur, którą została minister Elżbieta Bieńkowska - mówi Bogusław Woźniak, kierownik Zespołu Pieśni i Tańca "Kortowo", działającego przy Uniwersytecie Warmińsko – Mazurskim.
Bogusław Woźniak przyznaje jednak, że kiedyś skład "Kortowa" był dużo liczniejszy. – Dziś jest nas 70 osób. Z chłopakami zawsze był problem – mówi.
Może dlatego, że zespoły ludowe to nie tylko śpiew, taniec i dobra zabawa. Próby do występów trwają czasem dwa tygodnie, bez żadnego dnia przerwy. Młodzi nie mają dla siebie czasu. Jak więc zachęcić ich do wstępowania do zespołów? – Najlepszą metodą jest kij i marchewka. Choć ja stawiam raczej na marchewkę. Oczywiście w grupie zdarzają się osoby, które mają hopla na punkcie kultury ludowej. Większość jednak robi to z wyrafinowania. W końcu zespół podróżuje, nie tylko po kraju, ale także zagranicznych festiwalach – wylicza Bogusław Woźniak.
Do grupy nie może dostać się każdy, kto pragnie ubrać się w tradycyjny ludowy strój. Wyglądający naturalnie chłopcy i dziewczęta, tak naprawdę są dobrze podanym i opakowanym produktem. Dlatego trzeba spełniać pewne wymagania. Ważny jest wzrost. W zespole "Kortowo" panie nie mogą mieć mniej niż 166 centymetrów wzrostu, ale nie mogą być za bardzo wyrośnięte, 172 centymetry to górna granica. Mężczyzna musi mieścić się w przedziale 172–186 centymetrów. Dziewczyny muszą mieć długie włosy. – Bez żadnych pasemek, filozofii. Muszą być one w miarę naturalne, by idealnie upleść na nich warkocze – mówi Bogusław Woźniak. Chłopców ramy też nie omijają. Czupryny mają być krótkie, a kark odsłonięty.
Tancerze nie mogą być też korpulentni. Dlatego w zespole "Kortowo" występują nawet miss. Istotne jest też poczucie rytmu i wrażliwe na dźwięki ucho. Ale to, w przeciwieństwie do wzrostu, da się wyrobić.
Jak widać lista zespołów nie kończy się na znanych przez wszystkich Mazowszu, czy Śląsku, który boomu na kulturę ludową nie zauważa. – Oczywiście mamy stałą, liczną publiczność, ale są to raczej ludzie starsi, w średnim wieku. Młodzi wciąż są mile, ale rzadko widziani. Robimy wiele, żeby zachęcić do nasz szerszą publiczność. Dlatego organizujemy warsztaty i zwiedzanie siedziby zespołu – mówi rzecznik prasowa Śląska Agnieszka Kukuła.
Obawia się też, że szum wokół ludowości w ostatnich tygodniach nie jest związany z fascynacją kulturą ludową. O Mazowszu słyszało się przez afery w zespole, a nie jego działalność. Media wydzwaniały do Śląska nie po to, żeby pytać o koncerty, ale rzekomy plagiat piosenki "Koko Euro spoko".
Wartościowe jest to, że dziś zespoły pieśni i tańca nie zamykają się na swoje regionalne tańce i pieśni. Wstępując do zespołu, można poznać tradycję całej Polski. Śląsk już dawno wyszedł poza ramy regionu. Ma przygotowanych 14 różnych programów artystycznych, które są pełną paletą rodzimego folkloru. "Kortowo" dysponuje 16 rodzajami strojów.
Możliwości jest więc wiele. Ale od czego zacząć? Może od wsłuchania się mazurka? Powrotu do rytmu "na trzy", zamiast banalnego bujania się "na dwa", którym karmią nas wszystkie stacje radiowe? Dziś w Warszawie rozpoczyna się Festiwal Wszystkie Mazurki Świata. Powołany w 2010 roku przy okazji Festiwalu Chopinowskiego, jest miejscem poszukiwań muzycznego "stylu polskiego". W tym roku festiwal otworzy koncert jazzowych mazurków Artura Dutkiewicza, w programie będzie też wspólny występ skrzypka Tadeusza Kubiaka z Łęczyckiego i Tomasza Stańki, premierowe wykonania utworów polskich kompozytorów współczesnych inspirowanych folklorem, koncerty kilkunastu kapel wiejskich z różnych regionów Polski i finałowy koncert "Kujawy" poświęcony tradycjom muzycznym tego regionu. Festiwal zakończy dziesięciogodzinna Noc Tańca.
– Mazurek był przez stulecia wizytówką Polski, funkcjonował zarówno w kulturze salonowej, jak i popularnej. W XIX w. był tangiem Europy, bo można było go tańczyć blisko w parach. W XVII w. w Europie panowała moda na polską muzykę, która docierała wszędzie. Polonez, czyli taniec polski, otwierał bale na dworach Europy. W Skandynawii do dzisiaj popularny jest taniec polska przypominający kujawiaka. Z tej tradycji można by zbudować nowoczesną tożsamość Polski – mówił w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" Janusz Prusinowski, twórca festiwalu Wszystkie Mazurki Świata.
Ale opcji jest o wiele więcej. Zespół tańca Śląsk organizuje w tym roku po raz szósty letnią szkołę artystyczną. Na dziesięciodniowych warsztatach można szkolić się u najlepszych. Zarówno indywidualnie, jak i w zespole.
Warto zastanowić się nad kulturą ludową właśnie dziś, kiedy tradycyjnymi strojami kusi nas nawet przeglądarka Google. To z okazji urodzin Władysława Reymonta. Skoro obraz życia chłopskiej zbiorowości opisany gwarą, był w stanie zdobyć Nobla, a o polskich zwyczajach i obrzędach czytano w zagranicznych krajach, warto powrócić do fascynacji chłopskim wigorem i naturalnością, którą emanują ludowe przyśpiewki i tańce. Zignorujmy stereotypy narosłe wokół tematu kultury ludowej w Polsce Pańszczyźnianej. Zapomnijmy o uprzedzeniach z czasów komunizmu, w których inteligencja podejrzliwie traktowała sojusz robotniczo–chłopski. Skoro nie boimy się już powiedzieć, że jesteśmy z prowincji, postawmy się rodzinie i zamiast na weselach grać tanga, fokstroty i rumby, dajmy gościom zawirować w rytm mazurków i kujawiaków.