Wszedłem niedawno do dużej apteki w centrum handlowym. Chciałem tylko wykupić receptę. Zanim dotarłem do kasy, musiałem przejść przez serię półek z suplementami, maściami, witaminami, syropami, tabletkami, kroplami, i tak dalej... Gdziekolwiek nie spojrzałem, co chwila znajdowałem coś, czego "potrzebuję". Tak mi się przynajmniej wydawało. Okazuje się, że na gorączkę potrzeb choruję nie tylko ja, ale cały naród. Właśnie pobiliśmy kolejny rekord wydatków na leki. Czy na to szaleństwo jest lekarstwo?
Dawno minęły czasy, kiedy do apteki chodziło się wyłącznie po leki. Kupujemy w nich siłę na przeżycie kolejnego dnia, redukujemy wyrzuty sumienia i niwelujemy strach. Agresywna reklama i ładne opakowania sprawiają, że niemal wszystkie leki i suplementy wydają nam się niezbędne. Dla właścicieli sieciówek nie jesteśmy pacjentami, bo ich właściciele są nastawieni przede wszystkim na biznes. A w tym, jak prezentują nam swoje produkty, nie ma przypadku.
Tylko w zeszłym roku zanieśliśmy do nich 27,3 mld zł, bijąc kolejny rekord wydatków na leki. 11,4 mld zł kosztowały te bez recepty, zapakowane w 680 mln niezbędnych nam do życia opakowań. Padł jeszcze jeden rekord. Firmy farmaceutyczne wydały w 2014 roku 871 mln zł na reklamę.
Woda termalna zamiast klopsików
Apteki są dzisiaj jak IKEA, do której jedziemy po narożnik, a wychodzimy z sześćdziesięcioma świeczkami, zegarem kuchennym i brzuchem pełnym klopsików. O ile w aptece nie znajdziemy sposobu na umeblowanie mieszkania, to na pewno (przynajmniej pozornie) trafimy na brakujące elementy naszego życia. Apteczne półki to odpowiedź na problemy, które zamiast rozwiązywać, staramy się "zaleczyć".
Myślimy: "Mam za mało energii"; "Nie mogę się teraz rozchorować, to byłaby katastrofa"; "Muszę schudnąć, a znowu nie udało mi się pojechać na siłownię".
I tak: magnez - oczywista oczywistość. Przy "tej" ilości kaw nie sposób go nie uzupełniać, bo przecież codziennie go wypłukujemy. Tymczasem to właśnie on jest potrzebny, aby wspomóc poszarpany dedline'ami układ nerwowy i koncentrację. Woda termalna - wprawdzie to wydatek rzędu nawet 70 zł, ale biurowa klimatyzacja potrafi zrobić z naszej cery kartoflisko. Ale kiedy o nią zadbam, jak nie teraz?
Witaminy, "gripexy", suplementy. Olej z wątroby rekina, minerały i błonnik. Lepsze trawienie, większa odporność organizmu, mniejsze zmęczenie. Każda półka oferuje to, co wydaje nam się być absolutnie niezbędne do normalnego funkcjonowania. "Bez tego nie damy rady". A nawet jeśli dam, lepiej nie ryzykować.
Outlet złudzeń
Lekarz Aleksander Biesiada zauważa, że tabletki są najprostszą metodą "dbania o zdrowie". – Mówimy pacjentom, aby się więcej ruszali, zmienili dietę, ćwiczyli. Ale to wymaga pracy i zmiany nawyków. Ludziom wydaje się, że tabletka wystarczy, aby rozwiązać problem. Mam problem z wagą, to nie idę na 15-minutowy spacer, tylko wezmę wapno i witaminę D – mówi bloger INNPoland.
Marketing apteczny nie pozostawia złudzeń. To nie nasze zdrowie jest najważniejsze, bo właściciele aptek to nie lekarze, tylko biznesmeni. Jest popyt, znajdzie się podaż. Eksperci alarmują jednak, że każda apteka powinna się szanować, bo mimo wszystko nie są to cukiernie.
– Apteki powinny skupić się na ochronie zdrowia publicznego, a nie na agresywnych formach działania marketingowego – stwierdził Michał Pietrzykowski, prezes Gdańskiej Okręgowej Rady Aptekarskiej w rozmowie z RynekzZrowia.pl
Płacimy za placebo
Z obserwacji dr. Biesiady wynika, że poziom wykształcenia nie ułatwia zdystansowania się do agresywnego marketingu produktów farmaceutycznych. – Najlepiej wykształceni mają nawet większą trudność, bo wydaje im się, że jak przeczytali coś w internecie, to są już super wyedukowani. A to jest powierzchowna wiedza, która składania klientów do zakupów – zauważa mój rozmówca.
Psycholog biznesu Leszek Mellibruda podkreśla jednak, że wina jest przede wszystkim w nas, a nie w aptekach. Zauważa, że mają one zakaz reklamy i prowadzenia działań marketingowych, dlatego mogą działać jedynie we wnętrzu. – Trzeba uczyć ludzi sztuki wyboru oraz samokontroli. Aby tak było, trzema im tłumaczyć wpływ chemii na funkcjonowanie organizmu, w tym na psychologię człowieka – mówi Mellibruda.
– Bardzo wiele środków farmakologicznych opiera się na efekcie placebo. Wszyscy to wiedzą, a nic z tego w praktyce nie wynika – mówi psycholog.
Apteki przekształciły się w małe markety, co jest widoczne szczególnie w dużych miastach. Odeszliśmy od modelu, kiedy farmaceuta prowadził pacjenta, pomagając mu dobierać leki i suplementy diety. Na zachodzie wygląda to dużo lepiej, a w Polsce farmaceutę upycha się w koncie apteki, aby był ostatnim puntem, do którego klient apteki dojdzie. Wcześniej ma minąć ładne opakowania i zachęcające do zakupów materiały. Czytaj więcej